Operator sieci T-Mobile pokazał w końcu długo oczekiwany relaunch Heyah, adresowaną do młodzieży markę telefonii na kartę. To najważniejszy projekt operatora na ten rok.
— Pamiętacie czerwoną łapę? To zapomnijcie o niej — mówi Miroslav Rakowski, prezes PTC, operatora sieci T-Mobile.
Pomysł jest prosty — ściągamy aplikację freeyah i możemy za darmo rozmawiać i wysyłać esemesy. Podobnie jak w Skype, który oferuje rozmowy w ramach transmisji internetowej (VoIP). Heyah chce się wyróżnić tym, że operator sam opracował aplikację, że jest ona w pełni bezpieczna i nie płaci się dodatkowo za transmisję danych. Musimy jedynie kupić pakiet 600 MB, w cenie 15 zł za miesiąc, lub 1,2 GB w cenie 25 zł za miesiąc. Dla porównania, dziś klient pre-paidowy daje operatorowi średnio 13 zł przychodów.
— Chcemy zwiększyć bazę klientów o ponad 1 mln netto — mówi Grzegorz Bors, członek zarządu i dyrektor marketingu PTC, spółki, która wprowadziła nielimitowaną ważność konta w Heyah. Spółka wyraźnie chce odebrać klientów Playowi, z którym ostro walczy od kilku miesięcy.
— Mogą do nas dołączyć klienci dowolnego operatora — mówi Miroslav Rakowski.
PTC oferuje też telefony za 1 zł i tanie połączenia na komórki i stacjonarne do Unii Europejskiej, USA, Kanady, Australii, na Ukrainę, Białoruś i do Wietnamu. — Będziemy bardzo mocno promować smartfony, co — mam nadzieję — zwiększy przychody z transmisji danych — mówi Miroslav Rakowski. PTC chce w drugim kwartale tego roku wprowadzić płatności mobilne NFC rozumiane jako kompleksowa usługa, w której zaszyte są też karty lojalnościowe, karty wejściowe czy możliwości płatności, np. za komunikację miejską.
— Musimy jeszcze uzgodnić szczegóły z partnerem. Pokonaliśmy jedną z potencjalnych przeszkód we wprowadzeniu tej usługi, brak tanich smartfonów. Testujemy kilka terminali kosztujących mniej niż 200 EUR. Ta cena powinna umożliwić wprowadzenie tej usługi powszechnie — mówi Grzegorz Bors.
Jego zdaniem, w Polsce jest duże pole do popisu dla płatności mobilnych, bo na naszym rynku jest ponad 50 tys. terminali w punktach, gdzie za usługę można płacić. Więcej jest tylko w Kanadzie.
— Na NFC da się zarobić w perspektywie 5-6 lat. To nie tylko bezpośrednie opłaty, ale też wsparcie dla marki, zwiększenie lojalności klienta. Churn może spaść o 50 proc. — mówi Miroslav Rakowski.