Biżuteryjne firmy W.Kruk i Lilou podpisały przedwstępną umowę nabycia grupy Lilou, ale jej realizacja uzależniona jest od połączenia spółek wchodzących w skład grupy Lilou i zgody UOKiK-u. Zawarcie umowy ma nastąpić w ciągu 10 miesięcy. Dzięki transakcji marka z Grupy VRG rozszerzy ofertę o tańsze produkty.
W.Kruk zamierza zapłacić za udziały w Lilou 105 mln zł, jednak wartość umowy będzie skorygowana o kapitał obrotowy netto i dług netto spółki w dniu transakcji. Przewidziano także możliwość wypłaty do 30 mln zł w formie tzw. earn-outu, czyli dodatkowej płatności, uzależnionego od przyszłych wyników grupy Lilou.
W komunikacie VRG wskazano, że jeśli w okresie poprzedzającym zawarcie umowy przyrzeczonej dojdzie do połączenia spółek Lilou sp. z o.o., Bellver MYVOG Fundacja Rodzinna sp.k., Lilou Online Shop sp. z o.o. sp.k., Lilou Retail sp. z o.o. sp.k. i Logistics Retail sp. z o.o. sp.k., przedmiotem nabycia będzie 100 proc. udziałów w spółce przejmującej. Przed zamknięciem transakcji planowana jest również sprzedaż udziałów w Lilou International sp. z o.o. oraz zmiana nazwy spółki, choć W.Kruk może zrezygnować z tego wymogu.
Lilou powstało w 2008 r. Sieć liczy 45 salonów w galeriach handlowych i w centrach dużych miast. Prowadzi też sprzedaż w internecie. W 2023 r. tylko spółka Lilou uzyskała przychody w wysokości 34,2 mln zł, notując 554 tys. zł zysku netto. W tym samym roku przychody Grupy VRG, dysponującej m.in. 163 salonami W.Kruk w Polsce i na Węgrzech, wyniosła 1,3 mld zł, a zysk netto 101,7 mln zł.
Grupa VRG poinformowała, że transakcja jest elementem realizacji strategii rozwoju spółki przez akwizycje marek uzupełniających jej ofertę. W.Kruk jest jedyną marką biżuteryjną w grupie. Spółka oferuje odzież damską i męską pod markami Vistula, Wólczanka, Bytom oraz Deni Cler.
Są marki jubilerskie i marki biżuterii masowej, a choć między nimi istnieje płynne przejście, to jednak W.Kruk i Lilou to dwa zupełnie różne światy. W.Kruk to marka jubilerska z ogromną tradycją, a Lilou to marka zdecydowanie masowa. Mimo to nic nie stoi na przeszkodzie, aby jedna firma działała w obu segmentach. Trzeba wziąć pod uwagę odmienny charakter Lilou i W.Kruk, który sprawia, że połączenie obu marek pod jedną nazwą byłoby ryzykowne. Choć obie firmy oferują biżuterię, sprzedają inne produkty, to warto zachować odrębność marek — marka Lilou jest rozpoznawalna, lubiana i ma własną klientelę.
Nie dziwi mnie, że firma jubilerska chce wejść w rynek masowy. Segment premium ma ograniczone możliwości rozwoju. W.Kruk w Polsce to tradycja, ale na innych rynkach jest marką nieznaną. To, co jest jej siłą w Polsce, może być jej słabością na rynkach zagranicznych. Tymczasem nazwa Lilou jest odpowiednia do ekspansji międzynarodowej. To marka masowa przygotowana do działania w centrach handlowych. Jej rozwój za granicą zależy teraz od dostępu do kapitału, ponieważ potencjał już jest.
Jeśli chodzi o konsolidację w branży, uważam, że to raczej pojedynczy przypadek — rynek biżuteri i rynek modowy są bardzo rozdrobnione. Transakcje się zdarzają, ale trudno tu mówić o trendzie.
Przejęcie Lilou przez W.Kruk oznacza przede wszystkim chęć zwiększenia udziału w rynku. Ważne będą synergie i integracja sklepów, co pozwoli spółce umocnić pozycję w Polsce. Lilou ma szeroką ofertę personalizowanej biżuterii, która uzupełnia asortyment. Możliwe, że produkty obu marek pojawią się w ich salonach.
Lilou to rozpoznawalna marka, z aktywną komunikacją w mediach społecznościowych i lojalną grupą klientów. Inwestowała w promocję, m.in. w biżuterię dla olimpijczyków. Nie spodziewam się rebrandingu salonów Lilou, lecz raczej utrzymania marki i wykorzystania jej potencjału w obecnej formie.