Maj będzie kolejnym miesiącem, w którym kurs naszej waluty uzależniony będzie od decyzji RPP — twierdzą analitycy. W ich ocenie, wypowiedzi polityków na temat negocjacji z UE mogą zaszkodzić złotemu w dalszej perspektywie. Do końca miesiąca nasza waluta pozostanie mocna — według uśrednionych kursów, 31 maja dolar będzie kosztował 4 zł, a euro — 3,64 zł.
Z każdym miesiącem prognozowanie kursu naszej waluty sprawia analitykom największych polskich instytucji finansowych coraz więcej kłopotów. Po nie najlepszych szacunkach w lutym i jeszcze gorszych w marcu, kwiecień okazał się dramatem. Nikt z trzynastu fachowców, ankietowanych co miesiąc przez „PB”, nie przewidział spadku wartości dolara poniżej 4 zł. Najlepsze prognozy rozminęły się z rzeczywistością o minimum 10 groszy.
Lepiej wyglądały notowania euro — były celne strzały, jednak większość prognoz także odbiegała od stanu faktycznego. W ostatecznym rozrachunku najbliższe rzeczywistości okazały się szacunki Katarzyny Zajdel-Kurowskiej z Banku Handlowego.
Analitycy winą za swoje nietrafione prognozy obarczają głównie Radę Polityki Pieniężnej, która, ich zdaniem, nie dała rynkowi jasnej odpowiedzi na pytanie o dalszy kierunek polityki monetarnej. Kosmetyczna redukcja stóp procentowych na ostatnim, kwietniowym posiedzeniu rady, wzmocniła oczekiwania na kolejne cięcia.
Wszyscy ekonomiści biorący udział w majowej sondzie ciągle podkreślają dominująca rolę RPP w kształtowaniu kursu złotego. Ich zdaniem, rada nie zdecyduje się na kolejną redukcję stóp w tym miesiącu.
Wszyscy są jednak zgodni, że kwietniowa decyzja RPP sugeruje, iż kolejnego cięcia stóp należy spodziewać się w czerwcu lub w lipcu. Ten fakt wpływa na systematyczne umacnianie się naszej waluty — rada, pozostawiając sobie furtkę na kolejne cięcia, utrzymała pozytywny sentyment kapitału portfelowego do polskiego rynku papierów skarbowych.
Jednak nie tylko decyzja władzy monetarnej będzie wpływała na kurs złotego. Istotne będą także zawirowania wokół samej rady w parlamencie.
— W maju sporo zależy od decyzji politycznych. Jeśli pod obrady Sejmu trafi w końcu poselski projekt zmian w ustawie o NBP ograniczający niezależność RPP, reakcja rynku może być dla złotego negatywna — ostrzega Jacek Wiśniewski, ekonomista Pekao SA.
W ocenie analityków, w maju nie widać zagrożeń dla złotego ze strony czynników makroekonomicznych. Wszystkie prognozy mówią o utrzymaniu się trendu spadkowego inflacji oraz dalszej stabilizacji niekorzystnych danych dotyczących produkcji przemysłowej, bezrobocia i eksportu.
— Obecnie nie widać powodów, aby kapitał portfelowy miał uciekać z Polski. Nadal bardzo opłacalne są inwestycje w nasze papiery skarbowe. Czynniki fundamentalne są pod kontrolą, i raczej nic się nie zmieni — analizuje Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG.
Ciekawie także w ostatnich dniach w kształtuje się kurs euro-dolar, słabe dane zza oceanu powodują umacnianie się europejskiej waluty, co w konsekwencji może powodować lepszą pozycję złotego wobec dolara niż wobec euro.
O ile specjaliści rynku walutowego nie boją się najbliższych tygodni, o tyle w perspektywie kilku miesięcy ich obawy wzbudza przebieg negocjacji z UE. Pomysł o powrocie do zamknietęgo już rozdziału o podatkach (7-proc. VAT w budownictwie), stałe kłopoty w rozmowach o rolnictwie czy ostatnie wypowiedzi premiera na temat składek do unijnej kasy źle służą polskiej walucie.
— Sugestie polityków o zmianie polskiego stanowiska w niektórych kwestiach mogą spowodować opóźnienie naszego wejścia do UE oraz automatycznie do unii monetarnej. Każda taka informacja działa niekorzystnie na sentyment inwestorów i notowania złotego — mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.