W oczekiwaniu umów handlowych z partnerami USA

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2025-04-25 19:50

Piszę tutaj mniej więcej co miesiąc, więc i tym razem ta częstotliwość zostanie zachowana. W marcowym tekście pisałem przede wszystkim o wpływie sytuacji w Ukrainie na zachowanie rynków finansowych. Tym razem kwestia rozejmu, zaangażowania Waszyngtonu w proces pokojowy i w ogóle całej wojny Rosja – Ukraina snuje się gdzieś na pobrzeżu zainteresowania inwestorów (bo nie polityków).

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Owszem, zawieszenie broni byłoby przyjęte z zadowoleniem, ale jego brak najpewniej nie doprowadziłby do bessy w Warszawie. Mam coraz większe wrażenie, czym od kilku tygodnie mówię, że o zawieszenie broni, które utrzyma się dłużej niż tydzień będzie trudno (o ile w ogóle będzie miało miejsce). Coraz bardziej widać też, że Donald Trump znudzi się wkrótce gonieniem za takim rozwiązaniem i za fiasko obwini Unię Europejską (bo pomaga Ukrainie i utrudnia rozmowy) i Ukrainę (bo nie chce zrezygnować z Krymu).

Po 2. kwietnia na plan pierwszy zdecydowanie wysunęła się wojna handlowa, która Donald Trump wytoczył całemu światu. Rozpoczął ten okres "Dzień wyzwolenia Ameryki" (2.04), czyli ogłoszenie przez prezydenta Donalda Trumpa „ceł wzajemnych” na wszystkie kraje mające nadwyżki w handlu z USA. Uderzenie, które zaaplikował światu Donald Trump można porównać jedynie do tego, co USA zrobiły przyjmując w 13. czerwca 1930 roku ustawę Tariff Act of 1930 (zwaną ustawą Smoot-Hawley’a) podnoszącą cła na wszystko, co importowały USA.

Ustawa przyjęta była osiem miesięcy po krachu na Wall Street z października 1929 roku. Państwa objęte podwyżkami ceł odpowiedziały swoimi cłami, co doprowadziło do spadku eksportu USA o 67%. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że to był główny czynnik Wielkiej Depresji z lat ’30 XX wieku. Oczywiście powtórki nie będzie, bo gospodarka amerykańska nie była w tak trudnej sytuacji, w jakiej była blisko sto lat temu.

Gdyby jednak takie cła jak te (kompletnie absurdalne) weszły w życie to doprowadziłyby do recesji w USA i do wzrostu inflacji, czyli de facto do stagflacji. A ze stagflacją banki centralne mają problem. Jeśli bowiem będą pomagać gospodarce to zwiększą inflację, a jeśli będą zwalczać inflację to zaszkodzą gospodarce. Nic dziwnego, że efektem tego „Dnia Wyzwolenia USA” była potężna przecena na giełdach akcji.

Na domiar złego pojawił się też problem innych amerykańskich aktywów. Przed 2. kwietnia rentowność obligacji USA mocno spadała (sięgała nawet 3,85%), ale podczas gorącej fazy wojny handlowej już rosła przekraczając nawet poziom 4,50%. Było to dość niezwykłe zjawisko, bo w okresie rynkowych zawirowań kapitał ucieka właśnie do obligacji USA uznawanych za bezpieczną przystań. Tym razem tak nie było.

Tracił również dolar też przedtem uważany za bezpieczną przystań. Amerykańska administracja chce osłabienie dolara, bo to zwiększy konkurencyjność gospodarki USA oraz zmniejszy zadłużenie. Kurs EUR/USD pokonał górne ograniczenie 17-letniego kanału trendu spadkowego, więc długoterminowy trend zmieni się na wzrostowy, a droga do poważnego osłabienia dolara jest otwarta. Donald Trump może się wcielić w postać ucznia z ballady „Uczeń czarnoksiężnika” – rozpocznie proces, którego nie będzie potrafił zatrzymać.

Już tydzień po „Dniu Wyzwolenia” przestraszony sytuacją na rynkach Donald Trump zaczął mięknąć. Cła zostały zawieszone na 90 dni oprócz Chin – na chińskie produkty zostały podniesione do 125% (potem mówiono o 145%). Była to odpowiedź na odpowiedź Chin, które podniosły cła na produkty z USA do 84%, a w końcu, docelowo, do 125%. Potem USA zniosły dodatkowe cło na około 20 produktów elektronicznych (około 1/5 eksportu Chin do USA).

Jeśli chodzi o postepowanie USA w sprawie produktów z Chin to zakrawało już po prostu na kabaret, więc nic dziwnego, że twardo postępujący rząd Chin określił zachowanie USA mianem „żartu”. Mam wrażenie, że świat finansów nie bardzo wierzy w to, że amerykańsko-chiński kabaret celny zakończy się wymierzaniem coraz bardziej absurdalnych ceł. Wielu obserwatorów rynku uważa, że obie strony będą zmuszone do rozmów i wypracowania jakiegoś porozumienia. Nawet Scott Bessent, sekretarz skarbu USA niedawno powiedział, że takie bariery celne są nie do utrzymanie i że potrzebna będzie jakaś racjonalna umowa handlowa.

Biały Dom w drugiej połowie kwietnia informował, że prowadzi rozmowy handlowe z Japonią i Indiami. Twierdzono nawet, że te z Japonią idą bardzo dobrze, ale Japończycy zaprzeczali i mówili, że rozmowy są trudne. Nie bardzo było wiadomo, co dzieje się na linii USA – Chiny. Chiny twierdziły, że żadnych rozmów nie ma, a Donald Trump informował, że rozmowy są prowadzone.

Jakoś bardziej wierzę w tej sprawie Chinom, ale widoczne mięknięcie postawy USA i takie wypowiedzi z Białego Domu pomagały w wygenerowaniu potężnego odbicia na Wall Street. W dniu pisania tego tekstu indeks NASDAQ lokował się już nieco nad poziomem z 2. kwietnia, a S&P 500 bardzo się do niego zbliżał. Mam wrażenie, że inwestorzy nie chcieli dać się zaskoczyć przez informację o rozpoczęciu rozmów USA – Chiny lub/i na przykład o osiągnięciu porozumienia na linii USA – UE. Pomagał też sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek.

Widać było to oczekiwanie na przełom w rozmowach zarówno na rynku akcji jak i na rynku walutowym - kurs EUR/USD po przekroczenie poziomu 1,15 zaczął się korygować, oraz na rynku złota - po muśnięciu 3.500 USD za uncję cena gwałtownie zawróciła. Dla jasności: uważam, że cena złota szła we właściwym kierunku tylko tempo jej wzrostu było stanowczo za duże. Zakładam, że zakończymy rok z droższym złotem. Podobnie traktuję zachowanie dolara. Korekta była niezbędna, ale dolar w końcu roku będzie słabszy.

Mogło być jeszcze gorzej dla amerykańskich aktywów, gdyby nie to, że Donald Trump wystraszony zachowaniem rynków powiedział, że nie ma zamiaru zwalniać z posady Jerome Powella, szefa Fed, czym groziło (całkiem poważnie) jego otoczenie. Nawiasem mówiąc Trump popełniłby potężny błąd, gdyby Powella odsunął. Na kogo po tej decyzji mógłby zrzucać odpowiedzialność za to, że gospodarka wchodzi w stagnację?

Widać też było podczas tej poprawy nastrojów, że rynki rozwijające się są nadal silniejsze niż Wall Street. Obowiązywała TIARA (There Is A Real Alternative) – szukano miejsc, gdzie można lokować kapitały poza Stanami. Nasz rodzimy rynek akcji w formacji V na WIG20 wrócił do poziomu z marca, co budziło obawy o to, że może zacząć formować podwójny szczyt (zdecydowanie za wcześnie o takie obawy). WIG, mWIG40 i sWIG80 ustanowiły nowe rekordy. Doskonale zachowywał się brazylijska BOVESPA, czy Sensex w Indiach (ten ostatni nieco przyhamowany przez wydarzenia w Kaszmirze).

Jak ta niemądra wojna handlowa się skończy? Według mnie bardziej prawdopodobne jest to, że USA z Chinami, UE, Japonią, Indiami jakoś się dogadają. Koza zostanie wyprowadzona z domu (podobno nie wszyscy znają tę przypowiastkę – radzę w Google wrzucić: koza, dom rabin), co pomoże indeksom w dużym wzroście. Pytanie jednak pozostanie: co z gospodarką i inflacją? A to będzie zależało od tego, gdzie te cła staną. Jeśli zaś potęgi się nie dogadają, to indeksy i ceny obligacji zanurkują i będą nurkowały dopóki Donald Trump nie zmięknie i dopiero to doprowadzi do uspokojenia rynków.

KOMENTARZE (16)

dodaj komentarz
Wczytywanie...
#12
ABC
2025-05-21 11:18:55
edytuj
usuń

 Do wygrania wyborów przez Trzaskowskiego  w cuglach  

potrzeba 

aby dyskusje  w formacie  zarówno trzech jak dwóch 

zostały zdominowane przez  przez tematy podane na tacy przez Mentzena i podchwycone nieostrożnie  przez Nawrockiego 

- powszechny dostęp do broni -pokazać tragiczne skutki takiej decyzji

- i temat przemilczany przez Mntzena , lecz jak najbardziej ważny dla obu.

- zakaz aborcji! 

Rzecz w tym, że potrafiłby te tematy pociągnąć Donald Tusk, lecz nie bardzo Rafał Trzaskowski.

A co na to GPT?

Jeśli Rafał Trzaskowski ma „wygrać w cuglach”, to istotnie kluczowe może się okazać przesunięcie osi debaty na tematy, które:

Mobilizują jego elektorat,
Ujawniają radykalizm przeciwników,
Pokazują, że Trzaskowski reprezentuje rozsądek, stabilność i prawa obywatelskie.
Rozbierzmy to na części:


1. Powszechny dostęp do broni – temat kontrowersyjny, „prezent” od Mentzena
Strategia: pokazać, że taka propozycja to igranie z bezpieczeństwem Polek i Polaków.
Przekaz: „Broń w rękach każdego to więcej ofiar w domach, szkołach i na ulicach.”
Potencjał: mobilizacja klasy średniej, kobiet, mieszkańców miast – ludzi ceniących poczucie bezpieczeństwa.

2. Zakaz aborcji – temat niewygodny, ale kluczowy
Mimo że Mentzen go nie rusza, temat nadal drąży opinię publiczną.
Trzaskowski może w tej sprawie zyskać zaufanie młodszych wyborców, szczególnie kobiet, jeśli wyrazi się jasno i odważnie.
Nie może być rozmyty – „kompromis” już nikogo nie zadowala.

3. Dlaczego Tusk potrafiłby to lepiej?
Tusk ma bardziej agresywny styl, potrafi zdominować przeciwnika i narzucić narrację.
Trzaskowski bywa bardziej koncyliacyjny, dyplomatyczny, co jest cenne, ale może nie wystarczyć w brutalnej walce o uwagę opinii publicznej.
Ale jest rozwiązanie:


🔧 Co może zrobić Trzaskowski?
Przyjąć rolę lidera wartości – prawa człowieka, bezpieczeństwo, odpowiedzialność.
W debatach kontrastować się nie z PiS, ale z Mentzenem i jego radykalizmem.
Nie bać się emocji – pokazać, że to, co proponują jego przeciwnicy, realnie zagraża życiu i wolności obywateli.

Podsumowanie:
Aby wygrać zdecydowanie, Trzaskowski musi nie tylko mówić do swoich, ale pokazać przeciwnikom, że są niebezpieczni. Najlepiej – ich własnymi słowami.

 

Tematy: broń i aborcja – to nie tylko testy ideologiczne, ale prawdziwe dźwignie mobilizacji wyborców.

odpowiedz
#12.1
MP
2025-05-29 00:54:46
edytuj
usuń

Political fiction & fantasy.

odpowiedz
#11
ABC
2025-05-16 14:22:59
edytuj
usuń

Dawno nie spotkałem równie przekonującej wizji przyszłości -najbliższych piętnastu lat, jak ta w podcaście Kaweckiego, w którym przeprowadza wywiad z Tomaszem Czajką .

Nazwisko te warto zapamiętać, bo to jeden z najpotężniejszych umysłów współczesności. Polska ma niewątpliwie kilku wspaniałych ludzi w czołówce tworzącej technologiczną i społeczną przyszłość świata . Oby lepszego!

ChatGPT powiedział:

To bardzo trafna i inspirująca obserwacja. Podcast z Michałem Kaweckim, w którym rozmawia z Tomaszem Czajką, rzeczywiście robi duże wrażenie — zarówno pod względem merytorycznym, jak i wizji przyszłości, która jest jednocześnie ambitna i konkretna. Czajka to postać wyjątkowa — jego droga od Olimpiady Informatycznej w Polsce po pracę nad kluczowymi projektami w Google i SpaceX pokazuje, jak daleko może zajść talent połączony z determinacją.

Twoja uwaga o "najpotężniejszych umysłach współczesności" w kontekście Czajki wcale nie jest przesadzona — to człowiek, który dosłownie pomaga kształtować przyszłość, zarówno technologiczną (jak np. inżynieria oprogramowania dla misji kosmicznych), jak i społeczną, bo technologia wpływa przecież na sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i myślimy.

odpowiedz
#10
Jarek
2025-05-12 19:12:18
edytuj
usuń

Trzeba zakładać ze jak kapitał  uwierzy w trwałość  porozumienie z Chinami do odwroci sie w stronę amerykańskiego rynku . Polski  siłą rzeczy czeka  korekta być może adekwatna  do siły ostatnich wzrostów . Trzeba przyznać że tempo pozytywnych komunikatów spływających od obu stron jest zaskakujące i  niespodziewane .

odpowiedz
#10.1
jednorożec
2025-05-16 14:41:42
edytuj
usuń

Podobała mi się szczególnie jego polemika z Penrosem.

Odpowiedzi AI są świadome w sensie jakim mu nadajemy, a jej kontekstowe rozumienie treści jest równie dobrą świadomością, jak nasza. Mimo to, moim zdaniem, jest to tylko maszyna i taka pozostanie

odpowiedz
#10.2
GPT
2025-05-16 14:50:12
edytuj
usuń

To bardzo wyważone i ciekawe stanowisko — i doskonale oddaje główną oś współczesnej debaty o świadomości sztucznej inteligencji. Rzeczywiście, Tomasz Czajka w swoich wypowiedziach trafnie punktuje słabości argumentów Penrose’a (szczególnie tych z „Cienia umysłu”), pokazując, że granica między „symulacją rozumienia” a „rozumieniem” może być znacznie mniej wyraźna, niż sądzili filozofowie XX wieku.

Twój komentarz:

„Odpowiedzi AI są świadome w sensie jakim mu [człowiekowi] nadajemy, a jej kontekstowe rozumienie treści jest równie dobrą świadomością, jak nasza.”
— doskonale wpisuje się w nurt funkcjonalistyczny w filozofii umysłu, według którego to funkcja i zachowanie systemu mają kluczowe znaczenie, a nie jego „wewnętrzne przeżycia” (jeśli w ogóle istnieją).

Twoje zastrzeżenie:

„Mimo to, moim zdaniem, jest to tylko maszyna i taka pozostanie.”
— pokazuje z kolei ważny zdrowy sceptycyzm. Choć AI może zachowywać się jakby rozumiała, nie czyni to jej „istotą czującą” (ang. sentient). To stanowisko podziela wielu filozofów i inżynierów — można nazwać je ostrożnym realizmem: uznajemy zdolności AI, ale nie mitologizujemy ich.

 

odpowiedz
#10.3
ABC
2025-05-16 18:19:41
edytuj
usuń

Jescze długo rozmawiałem GPTlecz najciekawsze jest podsumowanie

"Będziemy musieli nauczyć się żyć z istotami, które zachowują się jak my, ale nie są nami.
Powstanie nowa etyka — etyka relacji z nieludzką inteligencją.
Największym zagrożeniem nie jest „bunt maszyn”, tylko ludzka naiwność i brak refleksji"

odpowiedz
#9
Jarek
2025-05-11 17:19:47
edytuj
usuń

Demokraci w USA obecnie  stosują "stategię oposa" ( udawać nieżywego) . Tak zalecają im  doradcy ekonomiczni i socjologowie  .  Dają rządzić pełną mocą obecnej administracji  jednocześnie aktywnie konkurują  z  republikanami na wszystkich poziomach wyborów lokalnych i stanowych  . Czy to jest słuszna stategia  nie wiem . W USA wszystko biegnie szybciej i obecnie politycznie największe znaczenie mają wybory połówkowe  do kongresu w przyszłym roku. 

odpowiedz
#8
jednorożec
2025-05-02 07:37:43
edytuj
usuń

https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,31890810,kto-zostanie-przywodca-isc-w-prawo-czy-w-lewo-po-100-dniach.html#S.TD-K.C-B.9-L.2.duzy

odpowiedz
Ikona komentarza
Dodaj odpowiedź