W raportach spółek nadal panuje bałagan
ANALITYK szacownego zachodniego banku inwestycyjnego opowiadał mi, jak to w czasie rozmowy z prezesem naszej spółki giełdowej spytał o to, jaka część eksportu firmy szła w ostatnim kwartale do Niemiec. Rozmówca chwycił za słuchawkę i rzucił coś w rodzaju: „Pani Heniu, ile tam sprzedaliśmy do Niemiec”, a po chwili już w pełni usatysfakcjonowany ujawnił prawdę analitykowi: „Coś koło stu tysięcy ton”.
OPOWIADAJĄC tę historię analityk był jeszcze — mimo, że minęło już kilka miesięcy — wyraźnie wzburzony. Nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że w kraju uważanym za lidera przemian, firma giełdowa, czyli z założenia elitarna, ma tak niedorozwinięty system controllingu i sprawozdawczości finansowej.
TO, CO DLA JEDNEGO było zaskoczeniem, innych nie dziwi. Co najwyżej stanowi jeszcze jeden przyczynek do dyskusji o jakości zarządzania polskimi przedsiębiorstwami. Narastające problemy w kierowaniu dużymi firmami, w warunkach coraz ostrzejszej konkurencji i kryzysu na Wschodzie, doprowadziły w ubiegłym roku do serii spektakularnych pożegnań z prezesami-instytucjami. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku głośnych rozwodów będzie jeszcze więcej. Tymczasem rodzimych zmienników najwyraźniej brakuje. Fakt, że do kierowania Elektrimem powołano zachodniego menedżera, dobrze rokuje tej firmie, ale świadczy o drastycznym spadku zaufania zachodnich inwestorów do polskiej kadry.
JAKOŚĆ FINANSÓW naszych spółek widać jak na dłoni po pobieżnej choćby lekturze najnowszych raportów kwartalnych. Panuje w nich nieopisany bałagan, zarówno w formie, jak i w treści przesyłanych informacji. Część spółek nie przedstawiła pełnych danych, inne zrobiły wszystko, by pod lawiną liczb ukryć niekorzystne informacje. Jednym słowem wiele firm wykonało raporty na odczepnego, byle tylko wypełnić obowiązek informacyjny.
MOŻNA SIĘ POCIESZAĆ, że z początkiem roku wprowadzono istotne zmiany w raportowaniu. KPWiG udało się doprowadzić do tego, by spółki publiczne zaczęły traktować poważniej swoje raporty okresowe. Za cenę obiecanej rezygnacji z publikowania raportów miesięcznych, nałożono na nie nowe obowiązki. Raporty kwartalne stały się bogatsze m.in. o komentarze do wyników, zestawienie znaczących udziałowców i o opis transakcji wykonywanych przez członków zarządów i rad nadzorczych. To krok w dobrym kierunku. Ale chodzi też o to, by same cyfry dawały rzetelny obraz firmy.
Michał Kobosko