Warranty mogą dać dobry zysk

Tomasz Furman
opublikowano: 2001-09-10 00:00

Warranty mogą dać dobry zysk

Na warrantach można dziś zarobić zdecydowanie więcej niż na innych instrumentach notowanych na GPW. Gracze jednak nie są bardzo zainteresowani tym segmentem rynku, głównie z powodu minimalnych obrotów. Te z kolei wynikają z niewiedzy, braku promocji, niskiej elastyczności oferty i dość wysokich kosztów transakcji.

Pierwsze warranty wprowadzone zostały na warszawską giełdę 9 marca 1998 roku. Mimo że ich debiut odbył się zaledwie dwa miesiące później niż kontraktów terminowych na indeks WIG 20 to do tej pory inwestorzy nie wykazują nim większego zainteresowania. Zdaniem Adama Dakowicza, dyrektor, ds. klientów indywidualnych Wood & Company, podstawowym powodem hamującym rozwój rynku warrantów jest brak odpowiedniej płynności. Co gorsza, na razie nie ma przesłanek do zmiany tego stanu rzeczy. Podobnego zdania są zresztą emitenci — BRE Bank, BDM i CDM Pekao. Brak płynności to jednak nie wszystko.

Wśród podstawowych barier rozwoju wymienia się niedostateczny poziom sporadycznie prowadzonych akcji edukacyjnych i promocyjnych. Dla klientów biur maklerskich warranty są nadal instrumentem nieznanym. Dodatkowo ten segment rynku jest zdecydowanie mniej przejrzysty i zrozumiały niż rynek kontraktów terminowych. Niewiele zmienia tu znacznie prostsza budowa i zasady funkcjonowania warrantów. Podobnie zresztą, jak i zdecydowanie większa gama oferowanych serii i rodzajów walorów. W ocenie niektórych specjalistów dzieje się tak ze względu na nieczytelne nazewnictwo i różnorodność wystawianych warrantów na ten sam instrument bazowy.

Mała płynność oznacza, że inwestorom potrzebna jest głównie promocja i edukacja o charakterze masowym. W tej dziedzinie musi jednak dojść do współdziałania wszystkich uczestników rynku. Dotyczy to również pracowników biur maklerskich, których rola w doradzaniu powinna być zdecydowanie większa, niż ma to miejsce obecnie.

Powodem mniejszego zainteresowania warrantami są też dość wysokie koszty, związane z zawieranymi transakcjami. Kluczową sprawą jest m.in. cena nabycia. Tymczasem w dużej mierze zależy ona od opłat pobieranych przez GPW, KDPW i biura maklerskie. Wysoka cena zakupu jest również pochodną ograniczonych zabezpieczeń, jakich mogą dokonać emitenci warrantów.

Ze względu na większe zainteresowanie graczy warrantami kupna niż sprzedaży, istotny wpływ na rynek ma panująca obecnie bessa. W ocenie niektórych maklerów nie jest ona jednak jeszcze zbyt dokuczliwa. Będzie tak, gdy inwestorzy zaczną szukać nowych źródeł zysku. Jednym z nich są warranty, na których, podobnie jak na futures, można zarobić również w czasie bessy.