Dzięki Kredyt Bankowi po raz pierwszy grupa zebrała więcej z życia niż z majątku. Tyle że zysków z tego nie widać.
Dzięki Kredyt Bankowi po raz pierwszy grupa zebrała więcej z życia niż z majątku. Tyle że zysków z tego nie widać.
Dzięki Kredyt Bankowi po raz pierwszy grupa zebrała więcej z życia niż z majątku. Tyle że zysków z tego nie widać.
Dzięki Kredyt Bankowi po raz pierwszy grupa zebrała więcej z życia niż z majątku. Tyle że zysków z tego nie widać.
Polisy Warty sprzedawały się w ubiegłym roku jak ciepłe bułeczki. Grupa zebrała w sumie prawie 5 mld zł, niemal dwa razy więcej niż przed rokiem. To głównie zasługa spółki życiowej, która zwiększyła przypis z 0,7 mld zł do 2,9 mld zł. Majątkowa urosła tylko o 170 mln zł, do 2,02 mld zł. Tym samym po raz pierwszy w historii grupy przypis z ubezpieczeń na życie był większy niż z majątkowych.
— To zasługa sprzedaży produktów bancassurance we współpracy z Kredyt Bankiem oraz Żaglem — tłumaczą przedstawiciele Warty.
Warta cierpi na tę samą chorobę, co cała branża ubezpieczeń na życie. Skokowo rosnący przypis nie przekłada się na zyski. W 2008 r. życiowa spółka zarobiła na czysto 22,8 mln zł, czyli tylko o 1,1 mln zł (5 proc.) więcej niż przed rokiem. To i tak nieźle w porównaniu ze spółką majątkową. Ta zarobiła 50,2 mln zł, o ponad 100 mln zł mniej niż rok wcześniej. Zawiniła koniunktura na rynkach finansowych.
— Wynik z działalności inwestycyjnej wyniósł na koniec 2008 r. 45,6 mln zł, w porównaniu z 162 mln zł na koniec 2007 r. — tłumaczy firma.
Obie firmy poprawiły wynik techniczny. Spółka życiowa utrzymała koszty w ryzach, w majątkowej wzrosły o blisko 4 proc. (aż o 115,7 mln zł , do 1,05 mld zł, wzrosła wartość wypłaconych odszkodowań).
Podpis: GN