Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zdecydowanie nie jest naszym ulubionym bohaterem literackim, dlatego każdą jego rozsądną opinię traktujemy niczym państwowe święto. Wczoraj wskazał na oczywistą niekonsekwencję Konstytucji RP, zgodnie z którą inicjatywę ustawodawczą w sprawach budżetowych ma tylko rząd, ale projekty ustaw podatkowych może wnosić każdy uprawniony podmiot. O tej bzdurze regularnie piszemy na łamach „PB” od kilku lat — miło, że wreszcie zwrócił na nią uwagę również jakiś ważny decydent.
Mariusz Kamiński. Już był w ogródku, już witał się z wyśnionym CBA... Niestety, wraży Sejm skłania się ku takiej wersji ustawy, w której szefa nowej służby powoływałaby cała izba, a nie premier. Zapis faktycznie anormalny, ale widocznie chodzi o to, by na czele CBA nie stanął absolutnie dyspozycyjny polityk PiS. Czemu inne kluby nie życzą sobie tak ideowego tropiciela korupcji? Może chodzi im o czasy, gdy Kamiński wykuwał swą żarliwość na czele zwartych oddziałów Ligi Republikańskiej...