Bartosz Bosacki. Praktycznie jedyny polski piłkarz, który może dobrze wspominać mundial. Do kadry załapał się w ostatniej chwili na miejsce chorego Gorawskiego. Na murawę wyszedł dopiero w meczu z Niemcami, zastąpił kontuzjowanego Mariusza Jopa i był jednym z najlepszych polskich graczy. Udział w mistrzostwach przypieczętował dwoma bramkami w meczu z Kostaryką — jedynymi, jakie zdobyła w turnieju polska reprezentacja. Zasłużył na wektor w górę, ale szkoda, że tylko on.
Paweł Janas. Jako selekcjoner polskiej reprezentacji nie zrealizował planu minimum, czyli wyjścia z grupy. Nie potrafił też wykorzystać atutów, które dały nam awans do mundialu. Kierowany przez niego zespół grał słabo i bezbarwnie. Jego koncepcje taktyczne legły w gruzach, a decyzje kadrowe (przed i w trakcie meczów) były niezrozumiałe nawet dla fachowców. W pierwszym pomeczowym komentarzu stwierdził, że nie myślał o tym, by podać się do dymisji. Może już czas...