W górę: Krzysztof Oleksowicz
Po dziesięciu latach na parkiecie Inter Cars, firma będąca największym w Polsce dostawcą części samochodowych, została Giełdową Spółką Roku 2013 w piętnastym rankingu „Pulsu Biznesu”. Firmę Krzysztofa Oleksowicza wyniosła na pierwsze miejsce wypadkowa głosów 120 specjalistów. Wielu podkreślało, że właśnie założyciel, prezes i główny akcjonariusz (31,6 proc.) jest największym atutem Inter Cars. Filozof po Akademii Teologii Katolickiej zaczynał dwadzieścia lat temu działalność w branży od czteroosobowego sklepu. Dzisiaj licząca 450 osób załoga dystrybuuje towar od 500 dostawców do 21 tys. zarejestrowanych odbiorców. Krzysztof Oleksowicz lokuje się w górnej połówce setki najbogatszych Polaków, zdobywał już różne laury menedżerskie. Ale jego spółce trafiało się w rankingu „PB” miejsce… 198. za kiepski rok 2008. Jednak w 2012 Inter Cars znalazł się już w dziesiątce, a w 2013 wygrał. Na wynikach 2014 kładzie się jednak cieniem konflikt ukraińsko- -rosyjski. Oddział na Ukrainie odpowiadał za 19 proc. przychodów spółki, klienci rosyjscy zaś przyjeżdżali i do Polski, i na Ukrainę. W przejściu ciężkiej próby pomoże Inter Cars filozofia szefa, której emanacją jest uprawianie przez niego sportów tak różnych, jak rajdy samochodowe i golf.
W górę: Jacek Siwicki
Dowiadując się o otrzymaniu Nagrody Lesława A. Pagi, którą przyznaje Fundacja 2065, nosząca imię przedwcześnie zmarłego przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych, Jacek Siwicki wielce się zdziwił. Odbierając 7 kwietnia wyróżnienie porównał siebie do… pana Jourdain z molierowskiej komedii, który dowiedział się, że czterdzieści lat mówi prozą, nie mając o tym pojęcia. Szef Enterprise Investors po dwudziestu latach realizowania inwestycji bezpośrednich i wprowadzeniu na warszawski parkiet wielu spółek dowiedział się z kolei o zaliczeniu go przez fundację do „ludzi wybitnych, którzy potrafią odważnie podejmować decyzje, wybiegają myślą w przód, są skuteczni i opierają się w swojej działalności na zasadach etycznych”.
W dół: Adam Jasser
Tryb powołania przez Donalda Tuska nowego prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) nie tylko obnażył pustkę frazesów o stawianiu na fachowców, lecz złamał ustawę. Premier powołuje prezesa „spośród osób wyłonionych w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru”, a stanowisko może zajmować osoba, która „posiada wykształcenie i wiedzę z zakresu spraw należących do właściwości prezesa”. Filolog angielski Adam Jasser nie spełnia drugiego warunku, a dokumentacja konkursu nie pozwala na stwierdzenie, czy wystartował ktokolwiek poza triumfatorem. Po odwołaniu Małgorzaty Krasnodębskiej-Tomkiel było oczywiste, że premier pośle do UOKiK kogoś potulnego, kto nie będzie sypał piasku w tryby wielkich konsolidacji. Ale nikt się nie spodziewał wyjęcia nie tyle z kapelusza, ile z kancelaryjnych korytarzy królika, który znany był jako twitterowy piewca szefa rządu. Ze względu na znaczenie UOKiK dla gospodarki ustawodawca postawił zapory kwalifikacyjne, aby nie byli tam zsyłani pretorianie według klucza BMW (bierni, mierni, wierni). Okazuje się jednak, że ta marka jest w kręgach władzy nadal najpopularniejsza.
W dół: Jarosław Gowin
Kampanie wyborcze rządzą się swoimi prawami, dlatego politykom trudno już czymś zaskoczyć. Jednak były minister sprawiedliwości, a obecnie lider Polski Razem, wysoko podniósł poprzeczkę. Hasło popierania i kupowania tylko polskich produktów jest zgrane, ale dotychczas było rzucane w kontekście ogólnym. Tymczasem Jarosław Gowin zaczął segregować konkretne produkty spożywcze z podaniem nazwy oraz producenta jako nadające się na patriotyczny stół oraz kosmopolityczne. Tym samym przekazał fałszywe świadectwo bliźnim swoim, albowiem dzisiaj produktów żywnościowych nie daje się już rozgraniczyć kapitałowo czy surowcowo na swojskie i obce. Oburzona branża uznała kampanię za krypto- i antyreklamę konkretnych firm. I w rewanżu życzy Polsce Razem, by 25 maja nie przeskoczyła progu 5 proc. głosów.