Znajdującym się na krawędzi bankructwa Formusem, jedną z trzech pod względem wielkości spółek w Polsce oferujących bezprzewodowy dostęp do Internetu, po raz kolejny wstrząsa konflikt. Tym razem nie między akcjonariuszami, ale syndykiem i Westdeutsche Landesbank Polska, jednym z największych wierzycieli firmy.
Ponad miesiąc po wydaniu przez Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Warszawie postanowienia o upadłości Formusa postępowanie w tej sprawie nie ruszyło praktycznie z miejsca. Alicja Hnatkowska, która 14 grudnia 2001 r. została wyznaczona na syndyka, powoli traci cierpliwość. Nie może dojść do porozumienia z Westdeutsche Landesbank Polska, jednym z głównych wierzycieli firmy, który udzielił Formusowi kredytu na 120 mln EUR (z czego Formus wykorzystał ponad 20 mln EUR).
— Bank, obsługujący konta Formusa, nie chce pokryć kosztów przeprowadzenia upadłości spółki. Tymczasem cały majątek firmy objęty jest zastawem rejestrowym właśnie przez WLB. Jeśli bank nie zmieni podejścia, nie będę mogła wykonywać żadnych ruchów finansowych — tłumaczy Alicja Hnatkowska.
Powoli traci wiarę w dojście z bankiem do porozumienia.
— Jeśli WLB nie zmieni stanowiska do jutra, wystąpię do sędziego komisarza o umorzenie upadłości — mówi syndyk.
Konsekwencją umorzenia upadłości byłby powrót do poprzedniej sytuacji, kiedy firmą kierował zarząd.
Stanowisko syndyka w sporze z WLB popierają pozostali w firmie pracownicy, zrzeszeni w Pracowniczym Komitecie Obrony Istnienia Formus Polska. Ich zdaniem, bank, odmawiając m.in. wypłacenia wynagrodzeń, łamie umowę rachunku bankowego i uniemożliwia syndykowi wykonywanie obowiązków.
— Po ogłoszeniu upadłości syndyk rozporządza całym majątkiem firmy. Ma m.in. prawo dysponowania jej środkami, zgromadzonymi na kontach. WLB udowadnia, że zależy mu na unicestwieniu Formusa, co pozwoli na uzyskanie wysokiego odszkodowania z tytułu ubezpieczenia kredytu — mówi jeden z wysokich pracowników Formusa.
Przedstawiciele WLB, mimo wielu nalegań, nie chcieli rozmawiać na temat Formusa. Po raz kolejny stwierdzili jedynie, że „działalność WestLB Polska była i jest zgodna z polskim prawem bankowym i innym polskim ustawodawstwem”.
— Szybkie przeprowadzenie upadłości pozwoli na sprzedaż majątku Formusa. Zainteresowanie wykazały już trzy firmy z branży telekomunikacyjnej. Jeśli zaś obecna sytuacja będzie się przeciągać, Formus straci wszystkich klientów i wtedy nie będzie co sprzedawać. Dlatego nie rozumiem postępowania WLB — mówi Alicja Hnatkowska.
Nie chce wymieniać nazw potencjalnych inwestorów Formusa. Wiadomo, że największym atutem warszawskiej spółki jest radiowa sieć dostępowa.
— Szczególnie apetyczny kąsek to rozbudowana sieć w Warszawie. Dlatego zainteresowanie mogą wyrażać operatorzy stacjonarni: Telefonia Lokalna, która liczy na wejście na stołeczny rynek, oraz El-Net, który z kolei nie zaistniał na nim na dużą skalę. Problem jest jeden — obie spółki czekają na decyzję właścicieli w sprawie finansowania ich działalności — mówi anonimowo szef jednej z polskich spółek telekomunikacyjnych.
Możliwy jest także taki scenariusz, że do gry wróci Tel-Energo, który prowadził już z Formusem negocjacje w tej sprawie przez kilka miesięcy do końca listopada 2001 r. Ówczesny zarząd Tel-Energo, w niejasnych okolicznościach, zdecydował nagle o odłączeniu Formusa od swojej ogólnokrajowej sieci światłowodowej. Był to przysłowiowy gwóźdź do trumny Formusa.
— Mimo kłopotów Formus jest interesujący dla wielu operatorów, także dla nas. Dlatego nie wykluczamy jego przejęcia. Jest jednak za wcześnie na ostateczną decyzję. Jedno mogę powiedzieć na pewno — nie będziemy zainteresowani kupnem Formusa z jego zobowiązaniami — mówi Andrzej Arendarski, nowy prezes Tel-Energo.