Początek czwartkowej sesji przyniósł kolejny z rzędu spadek notowań naszej waluty. Pomimo spadku złotówki kurs USD/PLN nie zdołał wzrosnąć i pozostawał w przedziale 4,2520 –2,2760. Działo się tak za sprawą silnego umocnienia wspólnej waluty na rynku międzynarodowym. Wzrost kursu EUR/USD przełożył się na bardzo silny wzrost ceny euro, za które trzeba było zapłacić nawet 3,9270 złotego., czyli o ponad 1000 pkt. (10 gr.) więcej niż na otwarciu.
Tak jak w ciągu ostatnich dni, nastroje na rynku były kształtowane obawami o stan przyszłorocznych finansów państwa. Przypomnijmy, że we wtorek po popołudniu poznaliśmy założenia do projektu budżetu na rok 2002. Według Ministerstwa Finansów deficyt na poziomie 4,5 proc. PKB (35,3 miliarda złotych) uzależniony jest od wprowadzenia planu oszczędnościowego. Bez podjęcia zdecydowanych kroków deficyt może wynieść 11,1 proc. tj. 88,2 miliarda złotych. W ciągu dnia rynek z niecierpliwością oczekiwał na informacje z posiedzenia KERM. Biorąc pod uwagę zbliżające się wybory parlamentarne, wydaje się jednak, że propozycje ograniczania wydatków poprzez m.in. zmiany systemu finansowania wydatków socjalnych oraz wstrzymanie na dwa lata waloryzacji rent i emerytur oraz płac w sferze budżetowej nie zyskają poparcia rządu i projekt zostanie odrzucony. Wyraz temu dał wczoraj wicepremier Janusz Steinhoff, który powiedział, że szanse na przyjęcie tego dokumentu ocenia jako bliskie zeru.
Po południu, w oczekiwaniu na dane o inflacji, złotówka odrobiła część strat. O godz. 16.00 GUS poinformował, że zgodnie z oczekiwaniami rynku, roczny wskaźnik CPI spadł w lipcu do 5,2 proc., co oznaczało jego spadek o 0,3 proc. w stosunku miesiąc do miesiąca. Jako, że dane takie były spodziewane, pozostały bez większego wpływu na ceny dewiz.
O godz. 16.25 za jednego dolara trzeba było zapłacić 4,2570 złotego, a za jedno euro 3,8750 złotego.
Dzisiejsze dane GUS, potwierdzające spadający trend inflacji, pozwalają domniemywać, że RPP już w następnym tygodniu może obniżyć poziom stóp. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że jeśli rząd odrzuci plan oszczędnościowy Bauca, to stopy na długo pozostaną bez zmian. Tak więc kluczową sprawą dla dalszych wydarzeń na rynku pozostaje decyzja rządu w tej sprawie. Zalecamy baczną obserwację.
W trakcie sesji azjatyckiej kurs dolara do jena spadł do poziomu ok. 119,30. Jednakże już w trakcie europejskich notowań powrócił do poziomów z otwarcia tj. do ok. 120,00. Kluczowe okazały się być wypowiedzi Haruhiko Kurody o braku podstaw do umacniania się jena i o możliwej interwencji na rynku Bank of Japan oraz dane napływające z USA.
Obecny poziom kursu dolara do jena, tj. 120,30, rekomendujemy jako odpowiedni do kupna waluty amerykańskiej.
Wtorkowy raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w którym ostrzegł on, że perspektywy amerykańskiej gospodarki są wciąż bardzo niepewne, a dolar może szybko stracić na wartości, zaraz po publikacji przełożył się na silny wzrost kursu euro do dolara. Wzrosty notowań wspólnej waluty były kontynuowane zarówno w trakcie środowej, jak i w pierwszych godzinach dzisiejszej sesji, kiedy euro sięgnęło najwyższego od połowy marca poziomu 0,92. Spadku notowań dolara nie zdołały powstrzymać nawet wypowiedzi sekretarza skarbu USA, Paula O’Neilla oraz rzecznika Białego Domu, Ari Fleichera, o tym, że rząd nie zamierza zrezygnować z polityki silnego dolara.
Dopiero po południu, po publikacji lepszych od oczekiwań, danych o lipcowej inflacji, która spadła o 0,3 proc. (m/m), kurs amerykańskiej waluty zaczął wzrastać. Można więc przypuszczać, że na swoim dwudniowym posiedzeniu 21-22 sierpnia FED zdecyduje się na kolejną w tym roku obniżkę poziomu głównych stóp procentowych, w celu dalszego pobudzenia zwalniającej gospodarki.
O godz. 16.25 za jedno euro trzeba było zapłacić 0,9110 dolara.
Naszym zdaniem notowania wspólnej waluty, po krótkiej konsolidacji w okolicy poziomu 0,91, powinny w dalszym ciągu wzrastać.
Jacek Jurczyński, Marek Nienałtowski