Wiatr we włosach to droga rozrywka

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2024-07-02 20:00

Kabriolety przeżywają w Polsce lekkie załamanie, ale wynika to z powodu chwilowej nieobecności lidera rynku. Nadal nie brakuje osób gotowych sporo dopłacić do… nieposiadania dachu nad głową.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie kabriolety najchętniej wybierają Polacy
  • ile trzeba wydać, żeby nie mieć dachu
  • jak wypada porównanie cenowe modeli z dachem i bez niego
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polska nie jest i nigdy nie była rynkiem kabrioletów. Nawet wtedy, gdy oferta aut z takim nadwoziem była znacznie szersza niż dziś, a aut z otwieranym dachem nie brakowało nawet wśród marek popularnych (VW, Mitsubishi, Renault czy Peugeot). Dziś — poza dwoma wyjątkami — polska oferta cabrio ogranicza się do segmentów premium i luksusowego. Mimo to chętnych do łapania wiatru we włosy podczas jazdy autem nie brakuje.

— Zmiany klimatyczne, upalne lata i coraz dłuższe okresy wysokiej temperatury połączone z rosnącą zamożnością społeczeństwa spowodują w najbliższych latach wzrost zainteresowania samochodami w wersji kabriolet, choć segment nadal pozostanie rynkową niszą — mówi Michał Knitter, współzałożyciel platformy Carsmile należącej do Grupy OLX.

W tym roku, licząc do końca maja, zarejestrowano w Polsce 574 nowe auta z nadwoziem typu kabriolet, a w całym zeszłym roku 1203 — wynika z danych Samaru. Popularność samochodów ze składanym dachem wyraźnie zwiększa się w miesiącach wiosennych i letnich. W 2023 r. rekord padł w maju, kiedy zarejestrowano 180 nowych kabrioletów. W tym roku wynik majowy był gorszy — 155 pierwszych rejestracji, ale może to być spowodowane chwilowym brakiem oferty rynkowego lidera — MINI coopera cabrio.

— MINI cooper cabrio nie jest obecnie dostępny i nie można go zamówić. Nowy model ma się pojawić pod koniec roku, a ostatnie sztuki starego właśnie się sprzedały — mówi Sylwester Łagowski, szef działu zamówień Carsmile'a.

Najtańszym dostępnym obecnie kabrioletem jest fiat 500C, którego cena katalogowa zaczyna się od 70 tys. zł brutto, co daje szacunkową ratę pięcioletniego leasingu na poziomie około 1000 zł netto minus wynegocjowany rabat. Dla porównania — fiat 500 w standardowej wersji kosztuje katalogowo od 61 tys. zł brutto w górę, zatem brak dachu wymaga dopłaty co najmniej 9 tys. zł.

— Oferta kabrioletów jest dość skromna i z nielicznymi wyjątkami ograniczona do marek premium. Mimo zmian klimatycznych i coraz dłuższych okresów, kiedy można cieszyć się z jazdy kabrioletem, producenci nie dążą do tego, aby ten typ nadwozia zwiększał udziały w rynku. Co ciekawe, w USA — kraju, który spopularyzował kabriolety — takie auta też są prawie niewidoczne na ulicach największych miast, a w Kalifornii, gdzie jest ich zdecydowanie najwięcej, pod względem popularności ustępują pick-upom — podkreśla Michał Knitter.

Drugim kabrioletem reprezentującym segment popularny jest mazda MX5, przy czym trzeba podkreślić, że jest to najpopularniejszy samochód bez dachu na świecie. Cena katalogowa wersji 2.0 exclusive line i-ELOOP wynosi 166 tys. zł brutto. Auto jest dostępne m.in. w wynajmie długoterminowym, a koszt abonamentu w przypadku trzyletniej umowy (z ubezpieczeniem, serwisowaniem i oponami) to nieco ponad 2,8 tys. zł netto. Niestety, nie da się go porównać ze standardowym nadwoziem, ponieważ mazda MX5 występuje wyłącznie w wersji cabrio.

Wspólnie z analitykami Carsmile'a oszacowaliśmy dla modeli, dla których było to możliwe, kwoty, jakie trzeba dopłacić, by cieszyć się jazdą nowym autem bez dachu (tabela). Koszt zakupu i leasingu kabrioletu został porównany z wersją coupe, która wydaje się najbliższą alternatywą, lub z wersją standardową. Średnio cena katalogowa odkrytego nadwozia okazała się o niemal 32 tys. zł brutto wyższa (+7 proc.). Trzeba jednak pamiętać, że w większości mamy do czynienia z drogimi samochodami. Szacunkowa rata pięcioletniego leasingu dla przyjętych założeń (rata obliczona dla ceny katalogowej, czyli bez uwzględnienia rabatu, minimalny wkład i wykup po prawie 6700 zł netto), okazała się natomiast wyższa o 580 zł netto. Tyle zatem trzeba dopłacić, by nie mieć dachu nad głową. Odstępstwem od normy jest jedynie porsche 718. Jego oficjalne cenniki zarówno wersji spyder RS (cabrio), jak też cayman GT4 RS (coupé) zaczynają się od tej samej kwoty — 823 tys. zł brutto.