Widzę szansę na powrót koniunktury

Wiktor Krzyżanowski, Marek Knitter
opublikowano: 2002-09-11 00:00

Światowa gospodarka potrzebuje minimum pół roku bez zamachów czy afer księgowych, aby poziom zaufania inwestorów wzrósł na tyle, by można było mówić o szansie na powrót koniunktury — twierdzi Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

„PB”: Co pani robiła 11 września 2001 roku?

Hanna Gronkiewicz-Waltz: Chyba zawsze będę to pamiętała. Byłam wtedy pierwszy raz w życiu w Moskwie, na konferencji. Wtedy właśnie w hotelu rozmawiałam z szefem biura MFW w stolicy Rosji. Kiedy zaczęliśmy wychodzić, telewizja pokazywała już tylko World Trade Center i zobaczyliśmy, co się działo, kiedy jeszcze obie wieże stały.

Co wtedy pani pomyślała?

— Najpierw mnie zamurowało i początkowo nie sądziłam, że był to atak terrorystyczny. Potem cały czas oglądałam telewizję. To był ogromny szok.

Jak zareagował EBOR?

— Prezes natychmiast przerwał swój pobyt na Litwie i wrócił na miejsce. W Londynie była natomiast wiceprezes, która przeżyła osobisty szok, ponieważ jest Amerykanką — 1 września została wiceprezesem EBOR. Wiele lat pracowała wcześniej w Nowym Jorku, miała licznych przyjaciół w WTC.

Czy to, co się później stało w gospodarce światowej, było następstwem zamachu? Może i tak doszło by do recesji?

— Przed 11 września już mieliśmy pewne spowolnienie gospodarcze, nie tylko w Polsce. Jednak więcej szkody przyniosły afery księgowe. Obawa, czy nie będzie więcej takich wpadek i bankructw, na długi czas zamroziła działalność gospodarczą. Alan Greenspan, szef Fed, mówił w latach 90., że zauważa, iż zwiększyła się bardzo istotnie wydajność pracy, i to było powodem wzrostów, ale ostrzegał też, że hossa na giełdach nie musi być trwała.

Czy nie ma szans na poprawę? Bo tak naprawdę z gospodarczego punktu widzenia niewiele przez ostatnich klikanaście miesięcy się zmieniło. Pani kolega z EBOR, Jan Krzysztof Bielecki, ostrzega nawet przed stagflacją...

— Często na ten temat rozmawiamy w Londynie, i ja jestem większą optymistką. Może nie w sposób spektakularny, ale nastąpi odbicie gospodarki. Myślę, że nie wcześniej jednak niż za jakieś pół roku po uspokojeniu sytuacji. Jeśli oczywiście nie pojawią się kolejne negatywne informacje, że jakaś wielka firma zbankrutowała albo doszło do zamachu. Oczywiście negatywnie na sytuację na świecie i perspektywy rozwoju może wpłynąć ewentualna wojna z Irakiem. Żadna wojna, nawet uważana za bardzo słuszną, nie przyczynia się do stabilności i zaufania. Stwarza niepewność, a to przeszkadza stabilnemu wzrostowi gospodarczemu.

Jednak mimo tej utrzymującej się niepewności EBOR mocno inwestuje w naszym regionie. Jakie są najbliższe plany banku w Polsce?

— Nie planujemy projektów inwestycyjnych, tylko odpowiadamy na potrzeby, oczekiwania decydentów. Jesteśmy otwarci na przykład w sprawie BGŻ czy różnych koncepcji dotyczących PKO BP. Jeśli chodzi o restrukturyzację średnich i małych przedsiębiorstw, to myślę, że ten ostatni bank jest gotowy do udzielania preferencyjnych kredytów za środków EBOR. Byłoby to zgodne ze strategią rządu tworzenia z PKO BP silnego banku dla małej i średniej przedsiębiorczości.

Nasz bank jest obecnie także bardzo zainteresowany finansowaniem projektów municypalnych, infrastruktury lokalnej. Bierzemy udział w finansowaniu projektów w takich miastach, jak Bydgoszcz, Rybnik czy Gdańsk.