Polska gospodarka do tej pory wykazuje się względną odpornością na koronawirusa. W 2020 r. nasz PKB odnotował spadek rzędu 2,8 proc. To znacznie mniej niż w państwach członkowskich Unii Europejskiej, gdzie PKB spadło średnio o 6,4 proc. Z analizy firmy ubezpieczeniowej Atradius wynika, że w tym roku polska gospodarka może wzrosnąć o 3,8 proc., pod warunkiem zatrzymania liczby zachorowań na COVID-19 oraz sprawnej realizacji szczepień. Natomiast eksport może odnotować wzrost rzędu 9 proc. – dzięki odradzającemu się popytowi ze strefy euro. Rosła będzie produkcja przemysłowa i inwestycje, odpowiednio o 10,6 proc. i 3,2 proc.
Pomimo tego trudno będzie uniknąć niewypłacalności i wzrostu opóźnień w płatnościach. Wsparcie przewidziane dla przedsiębiorców przez rząd w ramach tarcz antykryzysowych co prawda pozwoliło utrzymać polskim firmom płynność finansową, jednak w tym roku prawdopodobnie będzie go mniej. A to z kolei doprowadzi do zatorów płatniczych i niewypłacalności. Najmocniej ucierpią takie sektory jak transport, handel detaliczny i usługi tradycyjne.
Lepsze wyniki biznesowe oraz poprawę sytuacji w zakresie ryzyka kredytowego od drugiej połowy ubiegłego roku można zaobserwować w sektorach dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku oraz metali i stali. Odbiła też sprzedaż w segmencie AGD i mebli, a perspektywa na 2021 r. dla tej branży jest pozytywna ze względu na oczekiwany wzrost konsumpcji w gospodarstwach domowych. Metale i stal odnotowały ożywienie popytu w drugiej połowie 2020 r., korzystając z uzupełnienia zapasów i wznowienia produkcji przez klientów końcowych.
Z kolei w branżach takich jak budownictwo, maszyny, usługi, tekstylia i transport ryzyko nadal pozostaje wysokie.
– Podczas gdy przedsiębiorstwa budowlane powinny korzystać z planowanych inwestycji w infrastrukturę publiczną, marże operacyjne są niskie. Zwiększone ryzyko dotyczy głównie mniejszych podmiotów – mówi Aleksandra Gliszczyńska, dyrektor departamentu oceny ryzyka w Atradiusie.