Przeglądanie aukcyjnych katalogów z numizmatami jest zwykle czasochłonne, ale ze względu na nieprzesadną podaż tych najrzadszych wyłowienie egzemplarzy o najwyższej wartości raczej nie trwa za długo. Trudniej sobie jednak wyobrazić błyskawiczny przegląd, jeśli sam antykwariat ogłasza, że zgromadzono w nim takiej klasy obiekty, że sprzedadzą się pewnie za 10-12 mln zł.

Podniosły moment zaplanowano na sobotnie przedpołudnie 22 października, zamieszczając na stronie internetowejkatalog pod tytułem „Aukcja 10 jubileuszowa — Antykwariat Michał Niemczyk”. Jak przystało na licytację z pompą godną Gatsby’ego, uczestniczyć mogą w niej inwestorzy z bardzo różnymi ograniczeniami portfela — bo nawet bez wydawania setek tysięcy można ulokować obiegowe pieniądze w takich, których na krajowym rynku jeszcze nigdy nie widziano.
Król musiał wtrącić swoje trzy grosze
Skoro Stefan Batory zamierzał rzetelnie podejść do porządkowania gospodarki, nie mógł pominąć zastanego w nieładzie mennictwa. Za jego panowania uruchomiono więc nawet te koronne mennice, które pozostawały nieczynne od czasów Zygmunta Starego, a na bardzo krótki okres wznowiono też bicie monet na zamku w Malborku. Eksperci antykwariatu Michała Niemczyka zapewniają, że nieliczne wybite tam egzemplarze są dzisiaj na tyle rzadkie, że czasem nawet unikatowe. W związku z tym, trojak z 1585 r. (na zdj.) trafił na rynek aukcyjny po raz pierwszy — w dodatku z najwyższą notą stanu zachowania na świecie. Można więc założyć, że od 10 tys. zł da się zainwestować w egzemplarz tak dobry jak muzealny, gdyby nie informacja, że w narodowych zbiorach jest już jedna taka moneta, tylko że z dużo gorszą notą.
Półportugał i z Litwy, i z Portugalii
Płacąc 300 tys. zł — bo taka jest cena wywoławcza półportugała (na zdj.) — można się spodziewać czegoś okazalszego od jakiejś ukruszonej szarej monetki z popiersiem nie wiadomo kogo. Bardzo słusznie, bo pięciodukatowa złota moneta z 1622 r. powstała w okresie, kiedy na złocie rzeczywiście nie trzeba było aż tak oszczędzać. Wybity w Wilnie egzemplarz z Zygmuntem III Wazą powstał w czasie obfitego napływu kruszcu z Nowego Świata, który pozwolił na emisję wielodukatowych złotych monet w prawie wszystkich mennicach kraju. Zawdzięczający nazwę państwu, w którym odbyła się pierwsza emisja, półportugał z aukcji waży ponad 17 g, ale wiadomo, że za czasów Zygmunta III Wazy bito nawet monety po 100 dukatów, a więc w portfelu nosiło się bez narzekań po kilkaset gramów.
Proweniencja nasza, popyt ze świata
Od tego samego progu 70 tys. zł wystartują i moneta z Karolem I, i dziesięciozłotówka wybita z rozkazu Mikołaja I, ale jeszcze z portretem Aleksandra I (na zdj.). Srebrna moneta powstała w 1827 r. w Warszawie i jest jednym z najrzadszych numizmatycznych rarytasów, jak określają to eksperci antykwariatu. — W związku z tym, że 10-złotówka wybita została w nakładzie 123 egzemplarzy, dzisiaj jest poszukiwana przez kolekcjonerów z Polski, ale również z Rosji. Moneta wystawiona na aukcję jest przy tym jedną z najlepiej zachowanych na rynku — komentuje Michał Niemczyk, właściciel antykwariatu. Poza rzadkością, na jej wartość bez wątpienia wpływa pochodzenie ze zbiorów Tadeusza Kałkowskiego — dla początkujących inwestorów — czołowego numizmatyka i autora książek, po które pewnie będzie trzeba sięgnąć.
Jak o brexicie, nikt wcześniej nie słyszał
Chociaż na lokalnym rynku numizmatów obraca się przeważnie monetami z wizerunkami władców, których chociaż trochę można pamiętać z podręczników, nie oznacza to, że w ofercie nie da się znaleźć okazu z mennicy w Oxfordzie. Tzw. triple unit (na zdj.) z ceną startową 70 tys. zł trafi na polską aukcję pierwszy raz — co można też tłumaczyć tym, że według literatury nie powstało więcej niż 225 sztuk. Miłośników kalkulowania value-for-money przy każdej okazji eksperci antykwariatu zapewniają, że w połowie XVII wieku ta właśnie moneta była największą i najcięższą jednostką monetarną w Anglii. W cenie 45-milimetrowego egzemplarza jest jeszcze sporo napisów, popiersie Karola I i znak mennicy w Oxfordzie — pióropusz.
Współpraca z Brukselą zaczęła się w brązie
Zanim komukolwiek mógł przyjść do głowy brexit, Polska miała z Brukselą bardzo korzystny układ, którego późnym owocem jest wyceniona na 20 tys. zł moneta z brązu (na zdj.). Jeszcze przed wojną bicie polskich monet w brukselskiej mennicy nie należało do sytuacji niecodziennych, dlatego nie powinno dziwić też wyemitowanie specjalnego medalu upamiętniającego wizytę ministra Jackowskiego w tym mieście. Medal wybito w 1930 r. — czyli roku kończącym współpracę z mennicą — a na jego awersie widać prężącą się Nike. Może poza wojownikami i sportowcami z rozpędu popatronuje inwestorom.
[FOT. ANTYKWARIAT NUMIZMATYCZNY MICHAŁ NIEMCZYK]