Między 3 a 6 września 2024 r. odbyła się w Kielcach 32. edycja Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego. W jego trakcie świeżo powołana spółka Wielton Defence próbowała zainteresować wojskowych sześcioosiową naczepą niskopodwoziową LB6, która równie dobrze może przewozić maszyny budowalne co pojazdy wojskowe.
- Uruchomienie spółki Wielton Defence jest jednym z elementów rozwoju organicznego grupy Wielton. Jesteśmy przygotowani do produkcji naczep ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 50 ton. Pozwala nam to projektować i produkować pojazdy, które spełnią najwyższe standardy bezpieczeństwa i efektywności oraz sprostają wszelkim restrykcyjnym wymogom dla naczep, przyczep i zabudów transportujących sprzęt oraz maszyny wojskowe - zapewniał przy tej okazji Paweł Szataniak, prezes Wieltonu.
- Na zbrojenia wydawane są duże pieniądze. Działalność w tym segmencie rynku jest zupełnie niepowiązana z koniunkturą gospodarczą. Pod tym względem jest to dobry ruch. Wielton nie ma jednak kompetencji w tym segmencie. Ponadto podstawą są przetargi publiczne, a na takich zamówieniach zarabia się niewiele. Przychody mogą być duże, ale marże niewielkie – komentuje Michał Sztabler, analityk Nobel Securities.
Spółka od lat ma już segment agro, który miał ją uniezależnić od sektora transportowego, będącego głównym odbiorcą produktów Wieltonu. Działalność w segmencie rolnym ma jednak symboliczne znaczenie.
Ukraiński problem
Wyniki za drugi kwartał 2024 r. Wielton opublikuje dopiero 26 września. Rok do roku, w pierwszym kwartale borykał się jednak ze spadkiem sprzedaży w sztukach, erozją przychodów i EBITDA, a na poziomie wyniku netto spadł nawet pod kreskę. Tak zły pierwszy kwartał miał ostatnio pięć lat temu, ale nawet wtedy strata była niższa.
Według Michała Sztablera głównym problemem Wieltonu jest spadek przewozów realizowanych przez polskich przewoźników drogowych. Jeżeli przewozy maleją, to i popyt na sprzęt do ich realizacji maleje, choćby dlatego, że zużycie naczep jest mniejsze. Przewozy polskich przewoźników maleją zaś w wyniku spadku koniunktury gospodarczej w Unii Europejskiej oraz dopuszczenia na jej drogi przewoźników z Ukrainy, którzy ze względu na niższe koszty pracy wypierają polskie firmy.
- Niestety, nasze firmy transportowe, które do niedawna były potęgą w Europie, przestały być konkurencyjne. W efekcie wielu zleceniodawców coraz częściej korzysta z tańszych opcji oferowanych chociażby przez przewoźników zza wschodniej granicy - mówił niedawno PB Wojciech Romaniuk, współzałożyciel Stowarzyszenia Ambasador Polskiego Transportu.
Dodawał, że transport to nie tylko kierowcy i firmy przewozowe.
- To także setki tysięcy osób w spedycji, logistyce. To również producenci ciężarówek oraz naczep – podkreślał Wojciech Romaniuk.
Mogłoby się wydawać, że zmiana pochodzenia firm operujących na rynku przewozów drogowych nie jest istotna dla Wieltonu. Przewoźnicy z Ukrainy potrzebują naczep tak jak Polscy, a trudno, by pod rosyjskimi bombami na Ukrainie rozwijała się własna produkcja. Michał Sztabler twierdzi jednak, że nie jest to takie proste.
- Ukraińcy mogą korzystać z naczep, które już mają, mogą kupować sprzęt używany wyprzedawany przez polskie firmy wypierane przez nich z rynku, a oczekiwania związane z komfortem pracy mają mniejsze niż polscy kierowcy. W przypadku naczep to ostatnie nie jest tak widoczne jak w ciągnikach siodłowych, ale też są pewne rozwiązania poprawiające komfort pracy, jak choćby otwieranie i zamykanie plandek, które może być mniej lub bardziej zautomatyzowane. Dla Polaków jest to już coś, co się liczy – tłumaczy analityk Noble Securities.
Typowa spółka cykliczna
Zdaniem Michała Sztablera interwencja państwa złagodziłaby problemy przewoźników, a pośrednio Wieltonu. Równie ważna jest jednak poprawa warunków makroekonomicznych w Europie Zachodniej, gdzie Wielton operuje pod takimi markami jak Fruehauf, Langendorf, Lawrence David czy Viberti.
- Poprawa koniunktury przełożyłaby się na ogólny wzrost popytu na przewozy, a co za tym idzie byłoby więcej pracy dla wszystkich – tłumaczy Michał Sztabler.
Wskazuje, że waśnie ze względu na słabe perspektywy branży transportowej sukcesu nie odniósł pomysł na sprzedaż naczep z odroczoną płatnością.
- Wielton wiązał z tym duże nadzieje. Klient miał odbierać naczepę, a płacić za kilka miesięcy, gdy ta naczepa na siebie już trochę zapracuje. Niższe od oczekiwań zainteresowanie tą ofertą wskazuje, że przewoźnicy nie widzieli perspektyw poprawy koniunktury przed końcem wakacji – mówi Michał Sztabler.
- Druga połowa roku nie przyniosła oczekiwanego odreagowania w europejskiej gospodarce, a pogarszająca się sytuacją w Niemczech może w dalszym ciągu wywierać presję nie tylko na niemiecki oddział Lagendorf, ale także na polski sektor logistyczny, ze szczególnym uwzględnieniem kołowego. Nie sprzyjają mu unijne regulacje, mieszane perspektywy popytu oraz wysokie stopy procentowe, przez które firmy odkładają inwestycje i z obawami podejmują się skalowania działalności – zaznacza Eryk Szmyd, analityk XTB.
Specjalista dodaje, że w ostatnich latach rynek naczep przeżywał rozkwit, prowadzący do dużego nasycenia rynku, po którym przychodzi naturalne ochłodzenie, dodatkowo podsycane niepewnością co do rozwoju koniunktury.
- Podstawowa działalność Wieltonu jest wysoce cykliczna. Spółka może notować najlepsze lata, budując księgę zamówień od klientów, oczekujących wysokiego wzrostu wolumenów transportowych – dodaje Eryk Szmyd.
Do perspektyw makroekonomicznych Wielton podchodził niewątpliwe bardziej optymistycznie od swoich klientów. Spotęgowało to jego problemy.
- Spółka późno zaczęła wprowadzać procesy optymalizacyjne na poziomie kosztów pracowniczych. Ja to rozumiem, bo jak się rynek odbije, to spółce będzie trudniej odbudować swój potencjał. Taka postawa wywarła jednak dodatkową presję na wyniki finansowe. Spółka weszła w 2024 r. z malejącymi przychodami i dość wysokimi kosztami - dodaje Michał Sztabler.
Przypomina też, że Wielton dopiero chce zaoferować naczepy chłodnicze. Mimo ogólnej dekoniunktury ich sprzedaż w niektórych krajach rosła.
- W efekcie Wielton odstawał in minus na rynku naczep kurczącym się ogółem – podkreśla analityk Noble Securities.
- Inwestorzy potrafiący myśleć wyprzedzająco. Wykraczający ponad to, co tymczasowe i łatwo zauważalne mogą odebrać korektę wynikającą z czynników niemal niezależnych od Wieltonu jako okazję do akumulacji walorów, pozycjonując się na przyszły, choć trudny do oszacowania w czasie wzrost – twierdzi Eryk Szmyd.