Wieprzowina od kułaka

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-06-22 00:00

Do Ostrawy wpadliśmy w drodze z Wiednia. Głównie po to, by jeszcze przed granicą uzupełnić nasze domowe piwniczki. Oczywiście winami z Moraw. Co do białych — od dawna nie mieliśmy wątpliwości, że mają sporo dobrych. Z czerwonymi bywa różnie. Zajechaliśmy kontrolnie w Slezske Vinarske Centrum, od razu ruszając w podziemne korytarze. Okazało się, że na dogłębne analizy byliśmy trochę nieprzygotowani, przezorni Czesi mieli na sobie waciaki. Szybko przemieściliśmy się bliżej powierzchni, bo tam zdecydowanie cieplej.

Można też było zjeść coś smakowitego. Kusiła dedova pastika (145 koron), husi jatra v husim sadle (237 koron) — ponoć foie gras. Nas uwiodło nazwą veprove maso od sedlaka (160 koron). Głównie dlatego, że ktoś się zaklinał, że sedlak to po polsku kułak. Tak czy siak, ku zaskoczeniu wszystkich, rzekomy kułak zażądał w kieliszku czerwonego towarzystwa. Zawitało morawskie Rulandske Modre (morawski Pinot Noir), 2005, od pana Szebesty, za 306 koron. Już po pierwszym kieliszku kułak zaczął się do czerwonego przymilnie uśmiechać. Po dwóch dalszych doszło nawet do zbratania. Było miło i wesoło. O dawnych klasowych animozjach nikt nie chciał nawet wspominać.