Wierzyciele Alpiny wyczekują banku

Krzysztof Maciejewski
opublikowano: 1999-04-28 00:00

Wierzyciele Alpiny wyczekują banku

PLL LOT nie zostanie współwłaścicielem krakowskiego biura podróży

PRZETESTOWANE: Alpina, kierowana przez Zbigniewa Martynowskiego, próbuje poprawić swój wizerunek. Pytanie tylko, czy skutecznie. fot. ARC

Opisane niedawno przez „PB” przejęcie przez PLL LOT części udziałów w krakowskim biurze podróży Alpina, w zamian za długi turystycznej spółki, będzie tylko krótkoterminową inwestycją. Udziały w Alpinie mają być docelowo sprzedane inwestorowi strategicznemu, czyli — zgodnie z deklaracjami prezesa firmy z Krakowa — dużemu polskiemu bankowi.

Zbigniew Martynowski, prezes Alpiny, odmawia jednak podania bliższych szczegółów tej transakcji. I twierdzi, że zadłużenie spółki wobec polskiego przewoźnika nie przekracza kilkuset tysięcy USD. Z naszych informacji wynika jednak, że Alpina jest winna PLL LOT 8 mln zł (2 mln USD), czyli kilkakrotnie więcej. Nieoficjalnie mówi się, że zadłużenie Alpiny było jednym z powodów odejścia z tej firmy Adama Wychowańca — jej poprzedniego prezesa.

Serial o długach Alpiny ma międzynarodową obsadę. Podaną przez nas informację o jej hiszpańskich długach potwierdził jeden z tamtejszych kontrahentów spółki. Do grona wierzycieli biura należą również przedstawiciele innych nacji, w tym Austriacy i Włosi.

Alpejskie długi

— Do końca kwietnia Alpina ma czas, aby spłacić długi zaciągnięte u naszych agentów i hotelarzy. Jeżeli tego nie uczyni, podejmiemy bardziej stanowcze kroki — mówi Franca Kobenther, szefowa Austriackiego Ośrodka Informacji Turystycznej.

Przez zimowe sezony 1996/97 r. i 1997/98 r. krakowski touroperator zadłużył się u austriackich agentów i hotelarzy na 2,5 mln ATS (0,83 mln zł). Znaczna część tej sumy została już spłacona. Według pani Kobenther, łączny dług Alpiny zmniejszył się obecnie do około 0,5 mln ATS (około 160 tys. zł).

Włoskie opinie

We Włoszech o Alpinie też mają swoje zdanie.

— Współpracowaliśmy z tym biurem od 1994 do końca 1997 roku. Niestety, Alpina nie dotrzymywała terminów płatności, a kilku tysięcy dolarów nie zapłaciła do dziś — mówi anonimowy przedstawiciel hotelu w Bormio-Livinio.

O podobnych doświadczeniach opowiedział też nasz rozmówca — agent turystyczny z rejonu Tonale. Wielu z naszych włoskich informatorów ma jednak nadzieję, że wchłonięcie Alpiny przez bank pozwoli im odzyskać pieniądze.