Analiza techniczna nie wróży dobrze indeksowi warszawskich blue chipów. Według Marcina Kiepasa z firmy Tickmill znalazł się on w trendzie spadkowym, który sprowadzi go do 1650 pkt. Daniel Kostecki z Conotoxii jest jeszcze bardziej sceptyczny — z czysto technicznego punktu widzenia sytuuje WIG20 na poziomie 1600 pkt.

— Trend jest horyzontalny z lekką przewagą niedźwiedzi. Zasięg trwającej od czerwca konsolidacji można różnie wyznaczać, ale generalnie ma ona zasięg około 150 pkt. Biorąc to pod uwagę, jeżeli miałyby się zacząć większe spadki, to WIG20 spokojnie mógłby zejść do 1600-1650 pkt. Na razie jednak mamy tylko pierwsze oznaki słabości, ale WIG20 ciągle jest jeszcze w trendzie horyzontalnym — twierdzi Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Jego zdaniem dalszy los indeksu najpłynniejszych spółek warszawskiej giełdy może przypieczętować to, co stanie się za oceanem.
— WIG20 pokazał naprawdę wielką słabość w stosunku do światowych indeksów, zwłaszcza amerykańskich. Biorąc pod uwagę, z jaką hossą mamy do czynienia na Nasdaq Composite czy S&P500, od marcowego załamania odrobił niewiele. Natomiast jeśli ostatnie złamanie linii trendu wzrostowego na Nasdaq będzie początkiem mocniejszej korekty w Stanach Zjednoczonych, to nie chce mi się wierzyć, że rynki europejskie — w tym polski — takiej korekcie w jakimśstopniu się nie poddadzą — uważa Łukasz Wardyn.
Wsparcie w końcu pęknie
Pozostali dwaj rozmówcy są jednak bardziej zdecydowani.
— Z technicznego punktu widzenia sprawa jest prosta. Na przełomie sierpnia i września nastąpiło wybicie dołem z 2,5-3-miesięcznej konsolidacji. Środowy ruch w górę trochępoprawił układ techniczny, ale tak naprawdę nic nie zmienił. Dał trochę nadziei, ale na wykresie WIG20 wciąż widać negatywne dywergencje — podkreśla Marcin Kiepas.
— Pierwszy pełny tydzień września był próbą obrony wsparcia, ale wydaje mi się, że napór na to wsparcie będzie kontynuowany w kolejnych tygodniach i byki w końcu będą musiały skapitulować — prognozuje Daniel Kostecki.
Jego zdaniem kluczowe dla kontynuacji spadków będzie przełamanie dolnej granicy trwającej od czerwca konsolidacji, czyli 1730-1740 pkt, a zwłaszcza minimum z 8 września. Zejście indeksu warszawskich blue chipów poniżej 1720 pkt nie pozostawi już złudzeń — WIG20 obierze kurs na 1600 pkt.
— To środkowy przedział konsolidacji z kwietnia i maja, a zarazem bariera psychologiczna — tłumaczy Daniel Kostecki.
Jest skłonny zgodzić się z Marcinem Kiepasem, że spadki zatrzymają się kilkadziesiąt punktów wyżej — byłoby to bowiem górne ograniczenie kwietniowo-majowej konsolidacji.
Byle do wyników
Analitycy Tikmill i Conotoxii podkreślają, że ze spadkiem WIG20 wynikającym z analizy technicznej współgrają fundamenty spółek.
— WIG20 jest słaby i zachowuje się dużo słabiej niż indeksy innych europejskich giełd. Trudno też wskazać konia pociągowego, który mógłby odwrócić sytuację — mówi Marcin Kiepas.
— Do czynników technicznych można dołączyć fundamentalne, czyli wyceny spółek. Chociażby wskaźnik cena do zysku jest na rekordowo wysokich poziomach, co nie powinno sprzyjać notowaniom przed kolejnym sezonem wyników, ale schładzać nastroje przed kolejną falą wzrostową, bo takiej też się spodziewam. Czyli: krótkoterminowo zejście w stronę 1600 pkt, a potem mimo wszystko kontynuacja wzrostów i odbicie w okolice 2000 pkt, a nawet wyżej — dodaje Daniel Kostecki.