Wiosenne felietony Bolesława Prusa

NATALIA SZUMSKA
opublikowano: 2015-03-25 15:45

Zima lubi zaskakiwać kierowców, lubi też wracać nieproszona, kiedy w kalendarzu już wiosna. Pod koniec XIX wieku pogoda była równie kapryśna, co dziś, ale z powodu braku kierowców, zaskakiwała na przykład autora Lalki. Ale też wpływała na jego wenę.

>>>ZOBACZ UNIKATOWE ZDJĘCIA WARSZAWY Z 1870 R. 

Lalka Lalką, Wokulski Wokulskim, ale Bolesław Prus prawdziwym sobą, a więc inteligentnym złośliwcem i bacznym obserwatorem życia był jako felietonista Kronik ukazujących się cyklicznie między innymi w „Kurierze Warszawskim”. 

Pisał, iż bez przesady można powiedzieć, że prawie każdy warszawiak rodzi się meteorologiem, a każdy inteligentny warszawiak większą część dnia przepędza na ulicy, rozumie się, w celu dokładniejszego badania zjawisk atmosferycznych. Oto jak ciekawe wnioski wysnuwał ze swych meteorologicznych obserwacji, które prowadził czasem za pomocą termometru zawieszonego na piecu. 

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. 

Po pierwsze – zwiastuny wiosny, a te zdaniem Prusa, to przede wszystkim ogony sukien dam oraz emeryci, którzy wypuszczeni na trawę walczą o lepsze z klekocącym stadem bocianów i tuczą się bezpłatnie wodą z Saskiego Ogrodu. Nie wypada też nie wspomnieć o objawionym wiosennym menu: sałacie z jajami i kurczętach ze śmietaną na Saskiej Kępie. Podobno też za wiosenny prognostyk mogą uchodzić spadający z dachów… blacharze i murarze obowiązani (…) pracować nad tym, by w zimie (…) wody z upustów niebieskich nie zatapiały mieszkań lojalnym obywatelom Warszawy. Okazuje się również, że także przedstawiciele innych zawodów, literaci na przykład, mogą zapowiadać zmiany pór roku. Oto bowiem do Ogrodu Saskiego nie są już wpuszczani, jako ci nieodpowiednio ubrani. Ostatni już ze zwiastunów to fakt, że cała natura dyszy wiosną, a ludzie poezją.

Po drugie wiosenne zaskoczenia. Z felietonów Prusa wygląda na to, że nawet w maju może być tak strasznie zimno, że sam Wiktor Hugo – celujący w opisywaniu rzeczy nadzwyczajnych – tej już chyba nadzwyczajności opisać by nie potrafił. Mrozy i palenie w piecu nie należą do przyjemności. Pisarz więc posuwa się do przekleństw, grzmiąc w prasie: Precz z naturą, która nie na darmo zalicza się do rodzaju żeńskiego! O tej porze roku zaskakuje nie tylko temperatura, ale także marcowe wichury. Oto bowiem pierwszego dnia wiosny 1876 roku wicher musiał być członkiem „ochotniczej komisji obywatelskiej mającej upiększyć Ogród Saski” (…), ponieważ upiększył ogród, wywracając w nim jedną lipę; że jednak był członkiem niedbałym, to jest także fakt, ponieważ kilkadziesiąt innych zostawił. 

Wreszcie czymże według Prusa jest sama wiosna? Otóż kryształową tonią, która jest tak mętna, jak gdyby wykąpano w niej politykę europejską. Jest też czasem, kiedy nawet nad Polską zaczyna świecić zachodnio-europejskie słońce. Wiosna jest więc w polityce? Nie tylko! Znajdziemy ją też w ekonomii, wszak obecna wiosna jest podobna do honorowych urzędów, które dają tylko tytuł, ale nie dochody.

Nie można odmówić Prusowi polotu i zmysłu obserwacji, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, jak kapryśną kobietą bywa ta pora roku. Proza życia miesza się u autora "Kronik..." z poezją wyobrażeń, zwłaszcza, kiedy zabiera się do tej ostatniej:

Wstaję rano, chwytam lutnię,
Śpiewać mi się chce okrutnie…

Wszystkie oznaczone cytaty pochodzą z felietonów Bolesława Prusa:

„Kurier Codzienny”, nr 49, dn. 18 lutego 1894 r.
„Niwa”, tom V, nr 56, dn. 15 kwietnia 1874 r.
„Kolce” nr 18, dn. 2 maja 1874 r.
„Kurier Warszawski” nr 64 i 65, dn. 23 i 24 marca 1875 r.
„Kurier Warszawski” nr 64, dn. 21 marca 1876 r.
„Kurier Warszawski” nr 76, dn. 5 kwietnia 1879 r.
„Kurier Warszawski” nr 98, dn. 3 maja 1879 r.
„Kurier Warszawski” nr 130, dn. 11 maja 1884 r.
„Kurier Codzienny” nr 117, dn. 29 kwietnia 1900 r.
„Kurier Codzienny” nr 122, dn. 4 maja 1890 r.