Dane o sprzedaży detalicznej, czy też dane o produkcji przemysłowej z minionego tygodnia nie pozwalają jeszcze co prawda na stwierdzenie z dużym prawdopodobieństwem, że dołek w polskiej gospodarce jest za nami, ale na pewno prawdopodobieństwo takiego właśnie scenariusza wydarzeń wzmacniają.
Wzrost styczniowej sprzedaży detalicznej w porównaniu ze styczniem 2012 roku o 3,1% w ujęciu rocznym, zaskoczył większość analityków, którzy oczekiwali raczej ujemnego odczytu.W ujęciu miesięcznym spadek o 20,6% już może tak mocno nie zachwycał, ale i tak okazał się lepszy od prognoz.
Oczywiście podstawowe elementy, które spowodowały, że dane okazały się lepsze tzn. poprawa w zakresie sprzedaży samochodów, efekt kalendarza czy też słaby grudzień są istotne. Podobnie jak przy ostatniej publikacji danych o produkcji przemysłowej, które też pozytywnie zaskoczyły (wzrost o 0,3% w ujęciu rocznym, przy oczekiwaniach spadku produkcji o 3%), najciekawsze jest tak naprawdę to, że mieliśmy do czynienia przede wszystkim z większą poprawą danych niż wskazywałyby na to konsensusy rynkowe.
Może to oznaczać, że skala spowolnienia polskiej gospodarki, czy też głębokość tego spadku, zostały przez analityków przeszacowane, a wspomniany dołek tego spowolnienia nie pojawi się w pierwszym czy też drugim kwartale tego roku, ale jak wspomniałem jest już za nami. Do bardziej optymistycznego nastawienia brakuje jednak jednej podstawowej rzeczy tj. poprawy na krajowym rynku pracy. Tu niestety obraz sytuacji nie jest już tak wiosenny. Styczniowa stopa bezrobocia na poziomie 14,2% (13,4% jeszcze w grudniu 2012 r.) i liczba bezrobotnych na poziomie zbliżonym do 2,3 miliona osób to dane, których niestety nie można zignorować.
Taka a nie inna sytuacja na krajowym rynku pracy, pomimo poprawy wspomnianych wcześniej danych sugeruje, że poprawa stanu całej polskiej gospodarki będzie odbywać się bardzo stopniowo, a odreagowanie w kształcie V, uważam za bardzo mało prawdopodobne, pomimo entuzjastycznych wypowiedzi przedstawicieli rządu czy poszczególnych członków Rady Polityki Pieniężnej, które się wczoraj pojawiły.
Poprawę sytuacji zasygnalizowała swoją decyzją również agencja ratingowa Fitch, która w minionym tygodniu podniosła perspektywę ratingów Polski ze stabilnej do pozytywnej.
To dobra informacja sugerująca, że w perspektywie 3-6 miesięcy możliwe jest, poza samą zmianą perspektywy, ewentualne podniesienie ratingu Polski. Oczywiście Fitch w swoim komunikacie wskazał szereg czynników, które musiałyby zostać spełnione do przeprowadzenia takiego właśnie ruchu, jednak już sama ww. decyzja zwiększa prawdopodobieństwo tego, że wczesnym latem możemy zobaczyć rating Polski na wyższym niż dotychczas poziomie. Wiele będzie jednak zależało od tego, czy dziura budżetowa o której tyle ostatnio słyszymy spowoduje konieczność rewizji tegorocznego budżetu.