W pierwszym półroczu 2020 wartość eksportu z Polski wyniosła 480,4 mln zł, co w porównaniu z ubiegłym rokiem oznacza spadek o 5,3 proc. — wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Wśród dziesięciu najważniejszych rynków zbytu najbardziej zmalała sprzedaż do Włoch (spadek o 17,8 proc.). Jedynym krajem w tym gronie, któremu udało się utrzymać wzrost sprzedaży, były Stany Zjednoczone (4,6 proc.).
Znacznie gorzej w statystykach GUS wypada import. Jego wartość obniżyła się o 9,4 proc. w ciągu roku, osiągając wynik 458,4 mln zł. Wśród pierwszej dziesiątki naszych największych importerów najmocniej wyhamował zakup towarów z Rosji — aż o jedną czwartą. Tak duże spadki to efekt pandemii.
Jak wynika z czwartej edycji badania „KoronaBilans MŚP”, przeprowadzonego przez IMAS International dla Krajowego Rejestru Długów (KRD), aktualnie co trzeci eksporter ma problem z wyprodukowaniem i dostarczeniem towarów do zagranicznych klientów bądź realizacją dla nich zamówionych usług. W imporcie widać jeszcze większe problemy. Aż 42 proc. badanych firm zgłasza trudności ze sprowadzeniem towarów i usług z zagranicy. Sytuacja będzie się jednak poprawiać.
— Wraz z odmrażaniem gospodarek we wszystkich krajach przedsiębiorcom łatwiej idzie dokonywanie wymiany handlowej, dlatego spada liczba firm, która ma z tym problem — zauważa Adam Łącki, prezes KRD.
Zdaniem Radosława Jaremy, dyrektora polskiego oddziału instytucji płatniczej Akcenta, widać, że przedsiębiorcy handlujący z zagranicą biorą sprawy w swoje ręce i aktywnie szukają oszczędności.
— Jako firma obsługująca transakcje walutowe eksporterów i importerów obawialiśmy się spadku obrotów w wymianie międzynarodowej. Jednak nasi klienci radzą sobie bardzo dobrze i na poziomie skali realizowanych przez nas operacji nie widać na razie negatywnego wpływu pandemii. Dzięki znajomości nowoczesnych rozwiązań finansowych i generowanym oszczędnościom na rozliczeniach walutowych mogli oni zachować konkurencyjność na rynku i utrzymać dotychczasowy poziom zamówień nawet w tak trudnych czasach — analizuje Radosław Jarema.
Dodaje, że Akcenta w lipcu odnotowała największy od początku roku przypływ nowych klientów.
— Od marca, czyli początku pandemii, aktywniejsi są też nasi dotychczasowi użytkownicy. Tym samym nasze obroty wzrosły w lipcu o 16 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Widzimy też lepsze nastroje naszych klientów i większy optymizm niż jeszcze w marcu i kwietniu — mówi Radosław Jarema.
Jednak, jego zdaniem, pozytywne sygnały należy traktować z dużą ostrożnością.
— To może być cisza przed burzą. Zmiany w naszej rzeczywistości wywołane pandemią są ogromne i trudno zakładać, że nie odbiją się na praktycznie wszystkich branżach — uważa Radosław Jarema.