Własna firma jest kwintesencją wolności

opublikowano: 26-05-2023, 14:30
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Równo 10 lat temu uszyli bluzy dla swojej szkoły, a teraz realizują rocznie około 800 projektów dla polskich i zagranicznych firm. Początkowo łączyli biznes ze studiami, a ich nauczycielami były podkasty, książki i własne błędy. W wolnych chwilach uprawiają sport, by zachować motywację do pracy.

Wakacje po maturze to dla wielu młodych ludzi czas relaksu po egzaminach, poszukiwania pierwszej pracy lub wyboru kierunku studiów. Inaczej było w przypadku Aleksandra Paczka i Wiktora Rostkowskiego, którzy od razu po ukończeniu liceum postawili pierwszy krok w biznesie. Wszystko zaczęło się od chęci posiadania pamiątki na zakończenie szkoły. W 2013 r. uszyli bluzy z logiem liceum, do którego uczęszczali. Przyznają, że nie spodziewali się tak dobrego odbioru ani tego, dokąd ten pomysł ich zaprowadzi.

– Prototypy bluz stworzyliśmy dzięki dorywczej pracy w lecie. Zarobiliśmy 2 tys. zł, które mogliśmy zainwestować. Zamiast skorzystać z importowanych bluz kiepskiej jakości i po prostu nadrukować na nich logo, znaleźliśmy szwalnię pod Warszawą. Za projekt graficzny odpowiadała koleżanka, która wybierała się na studia w tym kierunku – mówi Aleksander Paczek, współzałożyciel firmy MerchUp (dawniej BluzUp).

Własnymi siłami

Początki:
Początki:
Aleksander Paczek i Wiktor Rostkowski, twórcy MerchUp, od razu po ukończeniu liceum postawili pierwszy krok w biznesie. Wszystko zaczęło się od chęci posiadania pamiątki na zakończenie szkoły. W 2013 r. uszyli bluzy z logiem liceum, do którego uczęszczali. Przyznają, że nie spodziewali się tak dobrego odbioru ani tego, dokąd ten pomysł ich zaprowadzi.
materiały prasowe

Młodzi przedsiębiorcy w pierwszym rzucie uszyli bluzy dla siebie i kilku znajomych, od początku jednak byli nastawieni na rozwijanie biznesu. Kiedy ich bluzy spotkały się z zainteresowaniem uczniów młodszych klas, najpierw zebrali zamówienia od chętnych, a dopiero później uszyli im bluzy. Dzięki temu nie potrzebowali dużego wkładu własnego na start.

– Pamiętam, że założyliśmy fanpage na Facebooku, dzięki czemu wieść o nas się rozeszła – następnego dnia mieliśmy już 500 polubień. 10 lat temu takie działania nie były jeszcze popularne. Pokazało nam to, że w naszym pomyśle jest potencjał. Zaczęliśmy w warszawskim Liceum Ogólnokształcącym nr XVII z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, a po kilku miesiącach współpracowaliśmy już ze szkołami z całej Polski. W pierwszym roku zrealizowaliśmy 30 zamówień – wspomina Wiktor Rostkowski, współtwórca MerchUp.

Ich bluzy kosztowały wówczas 100 zł.

W niedługim czasie stworzyli prostą stronę internetową, którą skierowali do klientów związanych z edukacją i oświatą, co usprawniło zbieranie zamówień. Zaczęli działać jako BluzUp przy wsparciu Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, ale przez pierwsze dwa lata traktowali firmę jako zajęcie dorywcze.

Studencki czas

Uczelnię wybrali, zanim rozpoczęli działalność biznesową. Postawili na Szkołę Główną Handlową, która – jak mówią – często jest pierwszym wyborem uczniów liceum, do którego uczęszczali. Jeszcze na etapie licencjatu nie sądzili, że BluzUp będzie ich stałym zajęciem. Wspominają, że rozwijali ofertę bluz dla szkół i uniwersytetów, lecz podejmowali także dodatkowe prace. Po namyśle, przed magisterką, doszli jednak do wniosku, że prowadzenie firmy jest tym, co chcą robić.

– To była trudna decyzja, bo traciliśmy okazję do powiększania doświadczenia zawodowego związanego z kierunkiem studiów. Prowadzenie własnej firmy to duże wyzwanie i nauka, ale w oczach pracodawców nie byłoby tak wartościowe jak kilka lat w korporacji czy w dziale marketingu. Mieliśmy obawy, że jeżeli firma przestanie prosperować, to będzie nam trudniej znaleźć pracę – przyznaje Aleksander Paczek.

Wiktor Rostkowski wspomina także inne dylematy.

– Często zastanawialiśmy się, czy pojechać na studia za granicę albo skorzystać z programu Erasmus. Ale w naszym gdybaniu ograniczała nas firma. Nie mogliśmy nagle wyjechać i wykonywać tej pracy zdalnie – to my byliśmy jej filarem – mówi.

Początkowe trudności

Uszyte w Polsce:
Uszyte w Polsce:
Zaczęło się od bluz dla licealistów – po latach do asortymentu personalizowanej odzieży MerchUp dołączyły akcesoria.
materiały prasowe

Łączenie studiów i własnej działalności to nie lada wyzwanie, jednak najbardziej wymagające było przebicie się do branży, o której nie mieli pojęcia.

– Byliśmy młodzi i szukaliśmy szwalni w Polsce, bo nie chcieliśmy importować bluz. Bardzo nam zależało na jakości i produkowaniu ich w kraju. Dlatego jeździliśmy po zakładach szwalniczych, a pracownicy i dyrektorzy patrzyli na nas z przymrużeniem oka. Na początku wszystko braliśmy za pewnik i wierzyliśmy w każde słowo. Teraz widzimy, że nieraz przyjmowaliśmy złe warunki finansowe, co wynikało z braku doświadczenia. Pewnie kilka razy ktoś nas oszukał. Z każdym rokiem uczyliśmy się jednak na swoich błędach, aż staliśmy się ekspertami w naszej dziedzinie – przyznaje Wiktor Rostkowski.

Przez pierwsze dwa lata wszystkim zajmowali się sami. W trzecim roku pomagała im znajoma – ale nie na pełen etat – poszukując chętnych szkół. W 2016 r. wynajęli biuro i zatrudnili pełnoetatowego pracownika.

Przedsiębiorcy twierdzą, że od początku dobrze się dogadują. Podejrzewają, że może być tak dlatego, że uzupełniają się umiejętnościami i nie wchodzą w swoje kompetencje. Aleksander Paczek zajmuje się marketingiem i sprzedażą, Wiktor Rostkowski operacjami i finansami.

– Ważna jest też osobowość, a my nie chowamy urazy. Gdy pojawia się jakiś problem, wymieniamy się opiniami i szukamy rozwiązania, a gdy je znajdziemy – próbujemy działać dalej. Dzięki temu w trudniejszych momentach, a takim była chociażby pandemia, nadal potrafimy zgodnie funkcjonować w firmie – wskazuje Wiktor Rostkowski.

Bez doświadczenia, a z powodzeniem

Rozwój:
Rozwój:
Dziś MerchUp to 20 specjalistów, a do końca 2023 r. planowane jest zatrudnienie kolejnych 10 osób. Ponadto spółka poszerza działalność o merchandising dla firm i korporacji. W niedalekiej przyszłości planuje wejście na rynki europejskie – w pierwszej kolejności skupi się na Niemczech i Czechach.
materiały prasowe

Zaznaczają, że od początku pilnowali, by każdy ich krok okazywał się rentowny. Nie wykonywali ryzykownych działań, które mogłyby sprowadzić na nich niepowodzenie. Uważają, że pozwoliło im to małymi krokami iść do przodu.

– Nie podejmowaliśmy nieracjonalnych decyzji finansowych. Cały czas sami się finansujemy, nie mieliśmy zewnętrznych inwestorów. Dzięki temu, że na początku nie mieliśmy zobowiązań np. w postaci rodziny, mogliśmy przeznaczać pieniądze tylko na rozwój biznesu – mówi Aleksander Paczek.

Wspominają, że czerpali wiedzę z podkastów i książek. Nie mieli mentora, który wprowadziłby ich w świat biznesu. W późniejszym okresie współpracowali z firmami doradczymi i consultingowymi.

– Moi rodzice są przedsiębiorcami. Dlatego myślę, że pomogło nam także moje osłuchanie ze sprawami związanymi z kierowaniem firmą. Mam wrażenie, że Aleksander urodził się z osobowością biznesmena, co także dało nam wiatr w skrzydła – mówi Wiktor Rostkowski.

Dziś MerchUp to 20 specjalistów, a do końca 2023 r. planowane jest zatrudnienie kolejnych 10 osób. Ponadto spółka poszerza działalność o merchandising dla firm i korporacji. W niedalekiej przyszłości planuje wejście na rynki europejskie – w pierwszej kolejności skupi się na Niemczech i Czechach.

– 2020 r. zamknęliśmy z 3 mln zł przychodu, odnotowując około 10-procentowy spadek sprzedaży względem roku ubiegłego, co było spowodowane zamknięciem szkół i uczelni. Dostosowaliśmy się jednak do nowej rzeczywistości. W rezultacie w 2021 r. sprzedaż wzrosła dwukrotnie, a my zaczęliśmy rozbudowywać ofertę dla nowego klienta biznesowego – firm i korporacji. Do asortymentu personalizowanej odzieży dołączyły akcesoria, m.in. butelki, kubki, plecaki i gotowe welcome packi dla pracowników. Przychody z działalności w 2022 r. wyniosły prawie 10 mln zł netto – wymienia Aleksander Paczek.

Nie samą pracą żyje człowiek

Prowadzenie firmy jest dla nich kwintesencją wolności, bo każdy pomysł, który wpadnie im do głowy, mogą zrealizować albo przynajmniej spróbować zderzyć go z rzeczywistością. Sądzą, że w pracy etatowej jest to trudniejsze, gdyż zakres obowiązków ogranicza. Mimo że nie są jeszcze na etapie, na którym koła firmy same się kręcą, znajdują czas dla siebie.

– Moją pasją jest sport. Uprawiam windsurfing, kitesurfing, jeżdżę na nartach i na rowerze. Szczególnie rower jest ze mną codziennie. Te formy aktywności fizycznej traktuję bardziej jako relaks niż spełnienie sportowe. Ponadto jest to sposób na poznanie kogoś spoza strefy biznesowej – mówi Aleksander Paczek.

Wiktor Rostkowski widzi w sporcie odskocznię od codzienności i wyciszenie po całym dniu pracy.

– Teraz znajduję czas na squasha. Ostatnio powiększyła mi się rodzina, więc spełniam się głównie jako młody tata. Uważam jednak, że sport pomaga w utrzymaniu pozytywnego stanu emocjonalnego. Pamiętam czas, w którym wcale nie ćwiczyłem. Czułem się wtedy niekomfortowo zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Sport pozwala pozbyć się ładunku emocjonalnego – męczy się ciało, ale umysł odpoczywa – dodaje.

Jako osoby, które w młodym wieku wystartowały z własnym biznesem, twórcy MerchUp mają radę dla początkujących przedsiębiorców. Zachęcają do weryfikacji projektu – rozpoczęcia jak najniższym kosztem i przetestowania go w optymalny sposób. Stawiają na szybkie działanie i dzielenie się pomysłem z innymi, nie na teoretyzowanie.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane