18 kwietnia w Cardiff UEFA zdecyduje, kto zorganizuje Euro-2012 - czy wspólnie Polska z Ukrainą, Węgry z Chorwacją czy Włochy.
Na szanse Włoch, mistrza świata 2006, może negatywnie wpłynąć bójka na boisku podczas meczu Inter Mediolan-Valencia w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Niektórzy komentatorzy uważają nawet, że to "gwóźdź do trumny" włoskich starań o Euro-2012.
Oferta włoska nie jest jeszcze "martwa i pogrzebana", jak chcą inni eksperci, ale ta "trumna", zawierająca ich marzenia o tej kontynentalnej imprezie, jest bliska grobu, który sami sobie kopią.
Jak każda z ofert, włoska zawiera argumenty za i przeciw. Jednak w kołach UEFA narasta przekonanie, że nie powinno się powierzać temu krajowi ME po raz trzeci, bo wyglądałoby to jakby UEFA darowała Włochom wszystkie ekscesy, szkodzące reputacji futbolu.
Jak ze zdziwieniem zauważają znawcy futbolu europejskiego, nowy szef UEFA Michel Platini nie faworyzuje Włoch, choć wiele lat grał w Juventusie Turyn, a jego rodzina ma włoskie korzenie. Podczas kampanii wyborczej na stanowisko prezydenta UEFA Platini skupił się na planach zlikwidowania dominacji możnych klubów w Lidze Mistrzów.
W Komitecie Wykonawczym UEFA może powstać wrażenie, że Platini wolałby, aby turniej Euro-2012 odbył się w krajach, które nie znajdują się w świetle reflektorów wielkiego futbolu.
UEFA jest dość konserwatywną organizacją, ale może pominąć Włochy, organizatora Pucharu Świata 1990. UEFA może powierzyć ME w 2012 roku Węgrom, zapomnianej dziś potędze futbolu dawnych lat i Chorwacji albo dać szanse Polakom i Ukraińcom. Jeśli tak się stanie, zdaniem ekspertów nikt inny tylko sami Włosi będą sobie winni. (PAP)