Włodarzewska na progu bankructwa

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2016-08-24 22:00

Znany stołeczny deweloper tonie w długach. Jeden z wierzycieli stracił cierpliwość i złożył wniosek o upadłość

Już w wakacje 2015 r. „PB” ujawnił, że Włodarzewska, deweloper z obligacjami na rynku Catalyst, balansuje na krawędzi bankructwa i nie płaci terminowo zobowiązań. Jerzy Szymański, prezes i większościowy akcjonariusz spółki, twierdził, że wcale nie jest tak źle. Dobrze jednak też nie było. I wciąż nie jest. Do sądu trafił właśnie wniosek o upadłość Włodarzewskiej, złożony przez osobę fizyczną. Jak dowiedział się „PB”, jest na etapie usuwania braków formalnych.

NIE DOTRZYMAŁ SŁOWA: Rok temu Jerzy Szymański, prezes i większościowy akcjonariusz Włodarzewskiej, zapewniał, że nie ma niebezpieczeństwa, by w 2016 r. spółce zabrakło gotówki. A jednak zabrakło. I to sporo.
Tomasz Pikuła

Papiery (bez)wartościowe

Kto złożył wniosek, nie wiadomo. Wierzycieli Włodarzewskiej jest jednak wielu, m.in. obligatariusze. Deweloper nie wykupił większości obligacji serii C i D, które były notowane na rynku Catalyst, o wartości 17,5 mln zł. W maju 2016 r., kiedy przypadał termin wykupu, Jerzy Szymański zapewniał na łamach „PB”, że w dwa tygodnie porozumie się z obligatariuszami w zakresie wykupienia lub rolowania papierów. Minęły ponad trzy miesiące i nic z tego nie wyszło. Przy czym prawnicy, reprezentujący obligatariuszy sugerują, że wykupując część papierów tuż przed datą zapadalności, Włodarzewska mogła złamać prawo, spłacając jednych wierzycieli kosztem innych. Deweloper nie wykupił też wartych 9,5 mln zł obligacji serii B, zapadających w czerwcu 2016 r., a będących w posiadaniu Banku BPS. Papiery te pierwotnie miały być wykupione już w grudniu 2014 r. Spółka nieterminowo obsługuje też kontrahentów, ma chroniczne opóźnienia w spłacie niewielkich kwot BOŚ Bankowi (bank finansuje grupę Włodarzewska na ponad 100 mln zł), a nawet problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań publiczno-prawnych. Dowód? Hipoteka przymusowa na rzecz fiskusa od marca do maja 2016 r. obciążająca nieruchomości spółki w podwarszawskim Brwinowie.

Mieszkania za długi

Nie mając gotówki na rozliczanie się z wierzycielami, Włodarzewska spłaca niektórych mieszkaniami z prowadzonych budów, głównie Zakątku Cybisa na warszawskim Ursynowie. To niepokoi przyszłych lokatorów.

— Oddając kolejne mieszkania za długi, Włodarzewska nie generuje gotówki, potrzebnej na dokończenie i tak już opóźnionej o ponad rok budowy, a jednocześnie zmniejsza liczbę lokali do sprzedaży — mówi przedstawiciel stowarzyszenia powołanego przez nabywców mieszkań w Zakątku Cybisa. Z ustaleń „PB” wynika, że wśród beneficjentów tego typu barterowych transakcji są osoby związane z władzami Włodarzewskiej, a nawet sam Janusz Szymański. Prezes i największy akcjonariusz dewelopera w marcu 2016 r. w ramach kompensaty za wynagrodzenie przejął dwa mieszkania w Zakątku Cybisa, które po dwóch miesiącach… odsprzedał. Tymczasem na spotkaniu z nabywcami mieszkań, które odbyło się pod koniec lipca, miał zapewniać, że wierzy w zakończenie budowy, bo sam jest właścicielem jednego z lokali.

— Na tym spotkaniu zarząd Włodarzewskiej obiecał, że przedstawi nam m.in. zapisy umowy z nowym generalnym wykonawcą, harmonogram robót i raport finansowy spółki za 2015 r. Obietnic tych, tak jak wielu innych, nie dotrzymał — irytuje się przedstawiciel stowarzyszenia mieszkańców.

Komornik na karku

Władze dewelopera przekonywały mieszkańców, że wolnych mieszkań wciąż jest wystarczająco dużo, by ich sprzedaż zapewniła sfinansowanie dokończenia budowy. Z tym jednak może być ogromny problem, bo w czerwcu 2016 r. komornik wszczął egzekucję z nieruchomości, na której powstaje Zakątek Cybisa. Zrobił to na wniosek Wspólnoty Mieszkaniowej „Pory 65”, która uzyskała w sądzie wyrok zobowiązujący Włodarzewską do zapłaty ponad 300 tys. zł za wady na budowie. Na innych nieruchomościach spółki znaleźliśmy hipoteki jeszcze dwóch wspólnot mieszkaniowych, zarządzających nieruchomościami wybudowanymi przez Włodarzewską — łącznie prawie na 5 mln zł. Natomiast na działce w podwarszawskim Brwinowie, na której realizowana jest druga z trwających inwestycji Włodarzewskiej, w czerwcu 2016 r. pojawiła się warta 4 mln zł hipoteka na rzecz firmy Trasko-Inwest, jednego z byłych podwykonawców dewelopera. To rezultat niedotrzymanej ugody z sierpnia 2015 r. Włodarzewska zobowiązała się spłacić Trasko-Inwest poprzez przekazanie łącznie 18 mieszkań, przy czym trzy z nich miały być oddane do użytku w pierwszym półroczu 2016 r. Zobowiązania jednak nie dotrzymała i ma kolejny problem.

Metoda na strusia

Wszystkie nasze ustalenia chcieliśmy skonfrontować z władzami Włodarzewskiej. Zapytaliśmy m.in., czy w obecnej złej sytuacji zarząd spółki nie powinien sam złożyć wniosku o upadłość lub restrukturyzację? Pytania zadaliśmy już 3 sierpnia 2014 r. Zarząd dewelopera zapewnił, że odpowie — najpierw do 12, a następnie do 17 sierpnia. Obu terminów nie dotrzymał, proponując spotkanie 22 sierpnia. Obecni na nim Krzysztof Kowalski, członek zarządu Włodarzewskiej, i prawnik Jarosław Baniuk zastrzegli jednak, że ze względu na ważny interes spółki nie zgadzają się na publikację pochodzących od niej informacji przed 1 września 2016 r. Wcześniej kondycję Włodarzewskiej można byłoby ocenić na podstawie raportu rocznego za 2015 r., gdyby i w tym przypadku spółka nie przekroczyła terminu. Sprawozdanie nie zostało opublikowane i nie trafiło do sądu rejestrowego. Kontrahentom spółka tłumaczy, że do dziś nie zostało zaopiniowane przez audytora. Według ostatniego opublikowanego raportu, za pierwsze półrocze 2015 r., zobowiązania grupy Włodarzewska przekraczały 270 mln zł, z czego ponad 140 mln zł stanowiły długi krótkoterminowe.

Skazany współpracownik

Przez lata jedną z kluczowych osób Włodarzewskiej był Bogusław Zawadzki, były prezes firmy, a jeszcze w ubiegłym roku szef siedmiu spółek z jej grupy kapitałowej. Dziś nie może już być prezesem żadnej, bo w listopadzie 2015 r. sąd skazał go prawomocnie na 4 miesiące w zawieszeniu na 2 lata i 4 tys. zł grzywny za „przywłaszczenie powierzonego mu na podstawie umowy leasingu finansowego samochodu marki Mercedes o wartości nie większej niż 76 tys. zł, mimo posiadanej wiedzy o wypowiedzeniu umowy, skutkującym obowiązkiem zwrotu samochodu właścicielowi”.

Skazany współpracownik

Przez lata jedną z kluczowych osób Włodarzewskiej był Bogusław Zawadzki, były prezes firmy, a jeszcze w ubiegłym roku szef siedmiu spółek z jej grupy kapitałowej. Dziś nie może już być prezesem żadnej, bo w listopadzie 2015 r. sąd skazał go prawomocnie na 4 miesiące w zawieszeniu na 2 lata i 4 tys. zł grzywny za „przywłaszczenie powierzonego mu na podstawie umowy leasingu finansowego samochodu marki Mercedes o wartości nie większej niż 76 tys. zł, mimo posiadanej wiedzy o wypowiedzeniu umowy, skutkującym obowiązkiem zwrotu samochodu właścicielowi”.