Wniosek? Choć w całej Polsce, a nawet Europie, od lat obok pizzerii i lokali stylizowanych na włoskie trattorie wyrastają konkurencyjne tureckie kebaby, moda na południową kuchnię nie zanika — i to w jej najbardziej tradycyjnej formie, czyli unijnych produktów chronionych, z certyfikatami. Włochy szczycą się największą liczbą takich wyrobów w Unii Europejskiej, czyli aż 299 artykułami spożywczymi i 523 winami (do takich oznaczeń należą m.in. Chroniona Nazwa Pochodzenia, Chronione Oznaczenie Geograficzne czy Gwarantowana Tradycyjna Specjalność oraz oddzielne oznaczenia dla win). Pospolite włoskie smaki też są w guście Polaków: wystarczy wspomnieć o paście — Włosi mają 40-procentowy udział w naszym rynku makaronów. W tym roku wartość eksportu włoskiego makaronu do Polski wyniesie prawie 35 mln EUR.
— Jego popularność nad Wisłą wynika z kilku czynników. Makaron to jeden z symboli Włoch. Jeśli chodzi o makaron z pszenicy durum, jesteśmy pierwszym producentem na świecie i eksportujemy ponad 50 proc. jego produkcji. W Polsce kilku włoskich producentów makaronu zainwestowało sporo w marketing swoich produktów — komentuje Antonino Mafodda, dyrektor Agencji Promocji i Internacjonalizacji Przedsiębiorstw Włoskich, Sekcji Promocji Handlu Ambasady Włoskiej.
W Polsce jest dużo także włoskich pomidorów — szacuje się, że wartość ich importu sięgnie w tym roku prawie 80 mln EUR.
— Udział włoskich pomidorów w polskim rynku wynosi obecnie 25 proc. — dodaje Antonio Mafodda.
Import oryginalnych produktów spożywczych z Włoch do Polski wzrósł w tym roku o blisko 2 proc. (w stosunku do 2018 r.). Z najnowszych danych GUS oraz jego włoskiego odpowiednika wynika, że jesteśmy na 10. pozycji na liście największych importerów włoskiej żywności. Według szacunków wartość sprowadzonych z Włoch do Polski produktów spożywczych (takich jak makarony, sery, kawa, wędliny czy oliwa, ale także świeże owoce i warzywa) wyniesie w tym roku 934 mln EUR (917 mln EUR w 2018 r.). Producenci z Półwyspu Apenińskiego skutecznie przekonali Polaków do swojej kuchni, choć w drugą stronę tak się nie stało. Mimo że eksportujemy tam płody rolne, to polscy eksporterzy — zdaniem Antonina Mafoddy — nie zainteresowali do tej pory Włochów tradycyjnym oscypkiem czy kindziukiem, tak jak Włosi zainteresowali nas mozarellą i prosciutto.
— Wartość polskiego eksportu do Włoch rośnie, ale głównie jest to mięso i mleko oraz jego przetwory. To nie są wprodukty regionalne — puentuje Antonino Mafodda.