Wraca popyt na stal

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-12-03 00:00

Do sektora hutniczego płyną wreszcie dobre wieści. Wraz ze wzrostem zamówień w górę idą ceny

20 proc. zużywanej w Polsce stali trafia na rynek motoryzacji, sprzętu transportowego i AGD. Sprzedaż w tych sektorach w sierpniu wzrosła (r/r) o 15,4, 8,2 i 6,7 proc. — wynika z danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH). Rośnie popyt na stal, wspierają go drogowi przewoźnicy oraz spedytorzy, a stal zaczyna drożeć. Gruszek w popiele nie zasypia też transport kolejowy. Polscy producenci — m.in. Pesa i Newag — zapowiadają wzrost zleceń. Blachy kosztują dziś 2,2-2,28 tys. zł za tonę, a jeszcze półtora miesiąca temu płacono za nie 2,15-2,2 tys. zł. Profile budowlane podrożały o 100 zł — do 2,45-2,5 tys. zł, a pręty z 2 tys. zł do 2,2-2,26 tys. zł za tonę.

— Widzimy ożywienie przede wszystkim na rynku sprzedaży samochodów ciężarowych. Ponadto Polska jest jednym z najważniejszych producentów części zamiennych, które sprzedają się niezależnie od tego, czy jest popyt na nowe auta. Perspektywy dla rynku stalowego rysują się więc obiecująco — mówi Stefan Dzienniak, prezes HIPH.

Koniec złej passy

Mimo odczuwalnego w ostatnich miesiącach ożywienia w tym roku sprzedaż stalochłonnych sektorów spadnie o 3,8 proc. w porównaniu z 2012 r. W przyszłym roku zwiększy się o 4 proc. Pomoże budownictwo.

— Dynamika spadku sprzedaży w budownictwie powoli wyhamowuje i spodziewamy się, że w drugiej połowie 2014 r. rynek zacznie rosnąć — mówi Stefan Dzienniak. Krzysztof Pruszyński, właściciel grupy Pruszyński oraz wiceprzewodniczący rady Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS), informował niedawno, że sprzedaż jego spółki wzrosła o 5 proc. w porównaniu z 2012 r. To efekt zwiększonego popytu w budownictwie przemysłowym. Większych dostaw stali dla mieszkaniówki można spodziewać się za 6-9 miesięcy. Firma REAS, zajmująca się doradztwem dla deweloperów, podała, że w III kw. tego roku sprzedano 9,6 tys. nowych mieszkań, o 35 proc. więcej, licząc rok do roku.

Groźba wojny cenowej

Nie wszyscy jednak są optymistami. — Na rynku mieszkaniowym ani nie było głębokiej zapaści, ani nie ma znaczącego wzrostu. W przyszłym roku sprzedaż nie wzrośnie więcej niż 2 proc., a w sumie cały rynek budowlany skurczy się — według różnych prognoz — od 5 do 11 proc. Dopiero w 2015 r. zaczniemy odczuwać ożywienie na rynku budownictwa infrastrukturalnego, co przełoży się na kilkunastoprocentowy wzrost — ocenia Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

— Widzimy pierwsze jaskółki ożywienia, ale znacznej poprawy koniunktury spodziewamy się w latach 2014-15, kiedy ruszą inwestycje w drogi, linie kolejowe czy w energetykę — twierdzi Iwona Dybał, prezes PUDS.

Do inwestycji w infrastrukturę transportową i energetyczną w latach 2014-20 Komisja Europejska dołoży ponad 100 mld zł. Doliczając wkład własny beneficjentów, wartość realizowanych projektów może sięgnąć nawet 150 mld zł. Alfred Watzl, członek zarządu Strabagu, przestrzega jednak, że jeśli znów dojdzie do kumulacji inwestycji, które trzeba wykonać w kilka lat, efektem będzie kolejnawojna cenowa między wykonawcami. Wówczas rykoszetem dostaną dostawcy, także z rynku stalowego. Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, jest przekonany, że jeśli w budowlance dojdzie do wojny cenowej, firmy będą wymuszać na dostawcach obniżkę cen.

OKIEM EKSPERTA
Przyspieszenie za rok

KRZYSZTOF RADOJEWSKI
Noble Securities

W przyszłym roku spodziewany jest 5-10-procentowy spadek sprzedaży na rynku budowlanym, ale w tym roku mieliśmy do czynienia ze znacznie większym, więc można powiedzieć, że tendencja wyhamowała. W drugiej połowie przyszłego roku będą natomiast podpisywane kontrakty drogowe z nowego unijnego rozdania, więc należy spodziewać się ożywienia.