Finał sprawy założycieli Interbroka, najpoważniejszych kandydatów na „polskiego Madoffa”. Sąd drugiej instancji skazał Emila Dróżdża na 7,5 roku więzienia i 300 tys. zł grzywny, a Andrzeja Księżnego (wiceminister łączności w rządzie SLD) i Macieja Sikorskiego na 3 lata więzienia i 100 tys. zł grzywny.
— Obrońcy wszystkich oskarżonych wystąpili o uzasadnienie wyroku. Przysługuje im kasacja do Sądu Najwyższego — informuje Barbara Trębska, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
260 mln zł strat
Niezależnie od ewentualnych kasacji wyrok jest już prawomocny i podlega wykonaniu. A to oznacza, że wspólnicy Interbroka już niebawem mogą trafić za kratki. Różnice w ich karach wynikają m.in. z tego, że Andrzej Księżny i Maciej Sikorski oskarżeni byli o wyrządzenie szkód klientom Interbroka (prawie 260 mln zł) i działanie bez wymaganej prawem licencji Komisji Nadzoru Finansowego, a Emil Dróżdż dodatkowo o poświadczanie nieprawdy w wystawianych klientom deklaracjach PIT i podrabianie gwarancji bankowych wystawianych przez BRE Bank.
Przez osiem lat działalności Interbrok zdobył prawie 900 klientów. Jak ujawniliśmy w „PB”, wśród nich aż roi się od ludzi polityki, kultury i wielkiego biznesu, w tym akcjonariuszy i menedżerów firm giełdowych (patrz ramka obok). Co ciekawe — są w krańcowo różnej sytuacji. Mniejsza część klientów na romansie z Interbrokiem nawet zarobiła. Było to możliwe, bo wielomilionowe straty ukrywano przed klientami, informując ich w zamian o krociowych zyskach. Część ludzi te „zyski” wypłacała, co finansowali niczego nieświadomi kolejni klienci. Interbrok działał jak wielka piramida finansowa, a po jej złej stronie znalazło się ponad 600 klientów foreksowej spółki.
Nierychliwa Temida
Twórcą największej piramidy świata był Bernard Madoff. W grudniu 2008 r. wyszło na jaw, że zobowiązania wobec inwestorów jego fundusz spłacał pieniędzmi przystępujących do niego później, a w kasie brakuje 50 mld USD. Już pół roku później skazano go na 150 lat więzienia, rekwirując nawet jego pantofle i bieliznę. Na prawomocny wyrok w sprawie Interbroka trzeba było czekać pięć lat od wybuchu afery. Losy głośnych upadków rodzimych firm, inwestujących na rynku walutowym (patrz ramka obok), dowodzą ponadto, że dla polskiego wymiaru sprawiedliwości to i tak bardzo dobry wynik.
Główną przeszkodą w szybkim osądzeniu Dróżdża, Księżnego i Sikorskiego było to, że kolejni sędziowie wyłączali się ze względu na powiązania ze sprawą. Robili tak, bo łączyło ich coś z niektórymi z ponad 600 poszkodowanych klientów Interbroka. A ci z utraconych łącznie około 260 mln zł odzyskali bardzo małą część. Właściciele inwestycyjnej firmy wyczyścili bowiem jej kasę niemal do zera. Niewiele zmieniło też ogłoszenie upadłości Andrzeja Księżnego i Emila Dróżdża (Macieja Sikorskiego to nie dotyczyło, bo wystąpił wcześniej ze spółki), co było możliwe, bo Interbrok był spółką jawną. Z licytacji majątków spółki i jej dwóch wspólników syndyk uzyskał jedynie około 12 mln zł (choć tylko w latach 2003-06 Dróżdż, Księżny i Sikorski wypłacili sobie ponad 40 mln zł dywidendy).
Marne szanse
Paradoksalnie — znacznie większy zastrzyk finansowy inwestujący w Interbroka dostali z… budżetu państwa. Przez lata płacili bowiem podatki od zysków, których tak naprawdę nie było i które fiskus ostatecznie musiał im zwrócić. Z informacji „PB” wynika, że w ten sposób do poszkodowanych w aferze trafiło ponad 50 mln zł. Na więcej nie mają co liczyć. Co prawda sąd nakazał wspólnikom Interbroka naprawienie wyrządzonych szkód, ale dwaj są oficjalnie bankrutami, a trzeci nie dysponuje już jakimkolwiek majątkiem.
Kłopoty Temidy z foreksem
Interbrok to tylko jedna z czterech spraw firm, inwestujących na rynku walutowym, które kilka lat temu upadły z hukiem. Jako jedyna została osądzona. Pozostałe się ślimaczą.
1 Digit Serve. Spółka zbankrutowała w 2007 r. Dopiero w lutym 2012 r. prokuratura oskarżyła dwóch jej szefów o stworzenie piramidy finansowej i oszukanie 170 osób na 33,5 mln zł. Jednym z oskarżonych jest Bogusław B., jeden z najsłynniejszych aferzystów III RP, były szef Art-B.
2 WGI. Firma upadła w 2006 r. Zdaniem jej syndyka, około 1000 klientów straciło ponad 90 mln zł (oni sami straty szacują na nawet 300 mln zł). Dzięki temu, że WGI było domem maklerskim, klienci odzyskali ponad 30 mln zł z systemu rekompensat. Śledztwo przeciwko zarządowi spółki wciąż jest w toku.
3 Netforex. Zbankrutował w 2007 r. Trzech szefów spółki zostało oskarżonych dopiero w grudniu 2011 r.: o wyrządzenie ponad 24 mln zł szkód, niezgłoszenie na czas wniosku o upadłość, nierzetelną rachunkowość, prowadzanie działalności bez licencji KNF i poświadczanie nieprawdy.
260 mln zł Aż tyle w Interbroku utopiło ponad 600 poszkodowanych klientów spółki. Wśród pechowców byli m.in satyryk Tadeusz Drozda (760 tys. zł), założyciele i byli szefowie giełdowego Bomi: Piotr Dziabas, Stanisław Okonek, Marian Pełka i Mirosław Tkaczyk (łącznie 9,3 mln zł), były akcjonariusz spółki Dr Witt Dariusz Gardener (1,9 mln zł), prezes Clear Chanel Poland Kalina Janicka (2,23 mln zł), właściciele firmy mięsnej Lukullus Elżbieta i Wojciech Szymańscy (7,2 mln zł), były wiceprezes PKN Orlen Andrzej Macenowicz (1 mln zł), były szef Boryszewa i Impexmetalu Sławomir Masiak (274 tys. zł), członkowie władz Mennicy Polskiej Tadeusz Steckiewicz, Barbara Sissons i Leszek Kula (ponad 2,2 mln zł), były szef Compaq Computer Poland Jan Smulski (1,8 mln zł) oraz szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Marek Ungier (1 mln zł).