Ratio legis zapisano w jej tytule ogólnikowo „w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19”. Od marca trudno już policzyć, któraż to ustawa antywirusowa. Wszystkie łączy anormalny tryb procedowania, bez jakichkolwiek konsultacji społecznych, w chaosie i pod ciśnieniem czasu. Notabene dopiero z chwilą wpłynięcia od marszałka Sejmu każda ustawa zaczyna istnieć dla Senatu, ani godziny wcześniej. W tym kontekście podjęcie przez drugą izbę rozpatrywania obecnej ustawy w poniedziałek, czyli w czwartym dniu z przysługujących 30, wypada uznać za szybkie. Władcy kraju oczywiście żądali rozpatrzenia jej przez Senat w… piątek i puszczenia bez żadnych poprawek, ale takie oczekiwanie powinni na zawsze ze swojej mentalności usunąć. Razem z poprzednią kadencją skończyło się natychmiastowe wykonywanie rozkazów prezesa przez ówczesnego marszalka Stanisława Karczewskiego. Z drugiej strony — od senatorów bieżącej kadencji trzeba wymagać, by weekend naprawdę poświęcili na wgryzienie się w obszerny produkt Sejmu.

Wśród poprawek odrzuconych były zarówno rozsądne, jak też absurdalne. Mnie najbardziej zaszokowała propozycja Konfederacji, aby dla przeciwdziałania transmisji koronawirusa wstawić do ustawy edukacyjnej taki przepis: „Poczynając od drugiego semestru roku szkolnego 2020/2021 w szkołach podstawowych i liceach wprowadza się podział uczniów na klasy według płci. W szkołach zawodowych i specjalnych uzależnia się to od decyzji dyrektora”. To nie żaden kawał, lecz propozycja grupki, która uzyskała mandaty. Żadnych szans nie miała także podjęta przez KO próba zawieszenia na czas epidemii zakazu handlu niedzielnego. Spośród przepisów przyjętych wypada natomiast przypomnieć Mateuszowi Morawieckiemu, że dopiero po wejściu nowelizacji w życie rząd będzie mógł ustanowić rozporządzeniem „nakaz zakrywania ust i nosa, w określonych okolicznościach, miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach, wraz ze sposobem realizacji tego nakazu”. Wbrew opiniom premiera nie będzie to „doregulowanie”, w tej sprawie nie istnieje żadna „niepewność prawna”. Wszystkie mandaty za brak maseczek dotychczas były/są nielegalne, albowiem tzw. dobra zmiana od marca nie zdążyła dodać do ustawy wymaganego konstytucyjnie krótkiego upoważnienia. Maseczkowanie bezwzględnie jest potrzebne, ale wciąż to dobrowolny gest obywatelskiej odpowiedzialności. Karani mandatami obywatele powinni twardo odmawiać płacenia i odsyłać sprawy do sądów, których orzecznictwo w tej kwestii jest jednolite.
Ze względu na głosowania premier odłożył na piątek oznajmienie ustanowienia w całej Polsce tzw. strefy czerwonej. Prawnie nic się nie zmieni, ponieważ odpowiednie rozporządzenie Rady Ministrów zawsze publikowane jest w Dzienniku Ustaw w piątek wieczorem, w życie zaś wchodzi już o północy, zatem vacatio legis trwa jedynie dwie, trzy godziny. Wiążąca zapowiedź premiera w czwartek realnie wydłużała jednak ten okres, wszyscy prowadzący jakąkolwiek działalność, zwłaszcza gospodarczą, naturalnie klęli i pomstowali, ale uzyskiwali przynajmniej dobę na oswojenie się z szokiem i choćby prowizoryczne przygotowania. Dzisiaj ten bufor skróci się do zaledwie kilku godzin.