Wtórna monopolizacja jest zakałą gospodarki

Adam L. Kalus
opublikowano: 2002-04-23 00:00

Gospodarka polska — już drugą dekadę teoretycznie wolnorynkowa — wcale taką nie jest. Co najwyżej może być traktowana jako atrapa wolnego rynku. Pesymistycznie można powiedzieć, że w Polsce wolny rynek umarł, zanim się naprawdę narodził.

Nasza etatystyczna gospodarka, z niespotykanym w krajach o ekonomii rynkowej udziałem sektora państwowego, wspieranymi przez państwo monopolami, rygorystycznym kodeksem pracy i wpływowymi związkami zawodowymi, wreszcie z rozbudowaną i skorumpowaną biurokracją — nie ma szans na szybkie wejście na ścieżkę wzrostu. Duch polskiej przedsiębiorczości z wczesnego okresu transformacji został stłumiony i przygnieciony nadmiarem regulacji prawnych, wzajemnie się wykluczających i pospiesznie wprowadzanych w życie. W gospodarce na pograniczu recesji dobrze prosperują jedynie monopoliści, banki oraz rozbudowana administracja.

Jeżeli małemu i średniemu przedsiębiorcy udaje się jakoś obronić przed fiskalizmem państwa, biurokracją i drogimi kredytami, to dobijają go monopoliści z sektora energetycznego, gazowego, paliwowego lub telekomunikacyjnego. Wykorzystując pozycję jedynego dostawcy narzucają oni wygórowane ceny, wymuszają przedpłaty rachunków, a w razie niezastosowania się do ich żądań pozbawiają odbiorców prądu, wody, gazu lub łączności telefonicznej. Logiczną konsekwencją takich praktyk powinna być szybka liberalizacja i demonopolizacja tych sektorów. Tymczasem pod hasłami konsolidacji ponownie monopolizowane są całe branże i sektory. Odradzaniu się monopoli wcale nie przeciwdziała Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Sztandarowym przykładem takiej szkodliwej monopolizacji z okresu rządów koalicji AWS-UW jest utworzenie Polskiego Koncernu Naftowego Orlen, w wyniku połączenia Centrali Produktów Naftowych z Petrochemią Płock. Z innej branży — w Katowicach powstał Południowy Koncern Energetyczny. Ten monopolista chce skupić w swych rękach nie tylko elektrownie, ciepłownie i kopalnie, lecz także dystrybutorów energii. Wiele przemawia za tym, że na wchłonięcie zakładów energetycznych PKE otrzyma przyzwolenie.

Obecny rząd SLD-UP-PSL trzyma linię poprzedników. Aby ratować od upadłości Hutę Katowice i Hutę Sendzimira oraz zapobiec — uwaga! — konkurencji polsko-polskiej (przyznał to minister gospodarki Jacek Piechota), powołuje się koncern Polskie Huty Stali i dodatkowo włącza do niego przedsiębiorstwa dobrze prosperujące — Hutę Cedlera i Hutę Florian. Czy ktoś naprawdę wierzy, że ogromny koncern będzie łatwiejszy do uratowania niż pojedyncza huta?

Dominującą rolę w gospodarce zdobyły banki. Przymus korzystania z ich usług obejmuje obszary tak rozległe, że banki mogą dobrze prosperować, utrzymując się tylko z opłat, prowizji oraz odsetek od obligacji i papierów skarbowych. To pozwala im nie liczyć się z klientami i utrzymywać wysokie oprocentowanie kredytów, mimo spadającej inflacji i systematycznego, choć powolnego, obniżania stóp przez RPP. Banki również przechodzą szybki proces konsolidacji, ale wcale nie skutuje to obniżaniem opłat za korzystanie z ich usług. Przeciwnie, koszty ponoszone przez klientów rosną, jako że łączenie banków eliminuje między nimi konkurencję.

Działania wszystkich bez wyjątku rządów III RP na rzecz rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw pozostały w sferze niezrealizowanych programów i deklaracji. A przecież to właśnie te przedsiębiorstwa jako jedyne działają w warunkach rzeczywiście rynkowych, ponosząc bez znieczulenia negatywne konsekwencje tłumienia popytu wewnętrznego, przewartościowania złotego, drogich kredytów, nadmiernych obciążeń fiskalnych oraz rozpasanej biurokracji. Właśnie dlatego coraz częściej przegrywają.

Bardzo wątpliwe, czy ich masowemu upadkowi zdoła zapobiec tak nagłaśniany program „Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca”. Według rządowych założeń, ma on wywołać eksplozję przedsiębiorczości i gospodarcze ożywienie. Na razie jednak zawężony został do niewiele znaczących korekt przepisów w skali mikro. Znaczącą poprawę w gospodarce może przynieść tylko wyeliminowanie patologii w wymiarze makro. Dotychczas nic tego nie zapowiada.