Wyjściem może być referendum

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2013-03-06 00:00

Niedawne posiedzenie Rady Gabinetowej miało być początkiem debaty społecznej w sprawie perspektywy przyjęcia przez Polskę waluty euro.

Na razie jednak ogranicza się ona wyłącznie do elit i mediów. Najgorzej, że widoków na rzetelną dyskusję merytoryczną nie ma. Euro jest silnie skażone politycznie, a statystycznej polskiej rodzinie jego perspektywa kojarzy się z nieuchronnymi podwyżkami cen i zbiednieniem.

FOT. ISTOCK
FOT. ISTOCK
None
None

Zwrot polityczny i społeczny ku euro ponoć ma nastąpić po wyborach w roku 2015. Ale takie nadzieje oparte są wyłącznie na naiwnym chciejstwie. Wystarcza zdobycie w 460-osobowym Sejmie zaledwie 154 mandatów przez opcję wykluczającą pozbycie się złotego i czterolecie 2015-19 przepada. W kolejnych wyborach sytuacja może się powtórzyć i stracony dla euro okaże się okres 2019-23. I tak dalej. Dlatego upowszechniam pozornie zaskakującą tezę byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, rzuconą podczas XX Forum Gospodarczego w Toruniu, że referendum w sprawie zmiany Konstytucji RP, umożliwiającej zamianę złotego na euro, wydaje się... nieuchronne.

Obecnie rozkład opinii w sprawie referendum jest czytelny. Znając wyniki sondaży, ostro forsuje je PiS i prezes Jarosław Kaczyński. Całkowicie skreśla ideę referendum PO i premier Donald Tusk, w czym ekipę rządową wspiera opozycyjny SLD i były premier Leszek Miller. Z formalnej strony mają oni świętą rację — przecież w roku 2003 zatwierdziliśmy już referendalnie traktat akcesyjny, zawierający bez wątpliwości zobowiązanie Polski do wejścia kiedyś tam do Eurolandu. Ale bardzo możliwe, że po wyborach 2015 właśnie referendum okaże się jedynym wyjściem nie dla sił przeciwnych, lecz… sprzyjających przyjęciu przez Polskę euro. Dlatego do tego wariantu wypada zacząć się powoli przyzwyczajać.