WYSTRÓJ BIUR STAŁ SIĘ ELEMENTEM MARKETINGU

Aneta Królak
opublikowano: 1999-04-08 00:00

WYSTRÓJ BIUR STAŁ SIĘ ELEMENTEM MARKETINGU

Gabinety prezesów są odzwierciedleniem ich upodobań

Próba utrzymania wystroju wszystkich biur jednej firmy w podobnym stylu traktowana jest jako czynnik marketingowy. Projektanci przeważnie dopasowują wnętrza do gabinetu prezesa, który musi się liczyć z wydatkiem przynajmniej 20 tys. zł na urządzenie tylko swojego pokoju.

Projektanci wnętrz są zdania, że jeszcze nie można mówić o dominującym trendzie w komponowaniu wnętrz, szczególnie tych biurowych. Z drugiej strony przyznają, że powoli zaczyna odchodzić się od sztampowego wstawiania ciężkich stylowych mebli. Siedziba to część wizerunku i filozofii firmy, musi być przemyślana i szczegółowo zaprojektowana.

— Do tej pory jedynie przedstawiciele firm europejskich dokładnie precyzowali życzenia co do wyglądu biura. I w przeciwieństwie do stawiających na funkcjonalność Amerykanów dbali także o ogólny charakter całości. Istotnego więc znaczenia nabrała kolorystyka dopasowana np. do logo. Często też ogólny styl wystroju biur podporządkowany był kanonom wypracowanym przez centralę — przekonuje Dorota Rzucidło-Polisiak, współwłaściciel pracowni projektowej Bau-Art.

Wizytówka

Zarówno projektanci wnętrz jak i przedstawiciele firm zaczęli dostrzegać marketingowe oddziaływanie wnętrza. Ustawienie samych stanowisk pracy już nie wystarczy. Najczęściej jednak w biurach wystrój wnętrza dopasowywany jest do przestrzeni wyodrębnionych przez dużą architekturę. Projektanci podejmując się wykreowania nowego wyglądu biorą pod uwagę możliwość przebudowy całościowej, łącznie ze zmianą ustawienia ścian działowych.

— Mimo wszystko nie zapominamy o funkcjonalności i wygodzie wnętrza. Dlatego z reguły pomija się wszelkie ostre kanty, a biurka pracowników ustawia się w sposób, który w pełni wykorzystuje przestrzeń, ale zapewnia im swobodę ruchu. Dużą wagę przywiązuje się do detali. Jeśli ustawia się kwiat, to tylko w określonym miejscu i nigdzie indziej. W większości polskich biur można spotkać elementy wyposażenia, które są prywatnymi ozdobami pracowników. Zapominają, że biuro to nie dom, który można ozdabiać wedle własnych upodobań — podkreśla Katarzyna Lisicki, dyrektor w firmie projektowej Prostyle.

Dodaje, że miejsca, w których najczęściej przebywają klienci to hol i recepcja. To też jest miejsce ich pierwszego kontaktu z firmą. Tu przeważnie umieszcza się największą ilość elementów wyróżniających daną firmę spośród innych. Mają one zapaść w pamięć odwiedzającego, który w każdym przedstawicielstwie nawet nieświadomie je rozpozna, a tym samym bezbłędnie zidentyfikuje firmę.

— Urządzenie wnętrza nie należy do najtańszych inwestycji. Trzeba się liczyć z wydatkiem blisko 5 tys. zł na urządzenie stanowiska pracy tylko jednego pracownika, i to bez sprzętu komputerowego. Niestety na rynku nie ma jeszcze zbyt dużego zainteresowania naszymi usługami. Firmy wobec tego nie organizują przetargów, tylko zwracają się do nas bezpośrednio — twierdzi Katarzyna Lisicki.

Ja, prezes

Architekci wnętrz podkreślają, iż coraz częściej spotykają się z konkretnymi życzeniami prezesów dotyczącymi wyglądu ich gabinetów. Są też oni jedynymi osobami, które mają wpływ na charakter całości wnętrza.

— Gabinet prezesa jest wzorcem, od jego wyglądu zależy całość urządzenia biura. Pozostałe wnętrza wyposażone są w tańsze meble, ale często mają one zbliżoną kolorystykę i podobny styl. Od właściciela zależy, czy będą to kopie antyków z Henrykowa czy też meble współczesne. Przy projektowaniu uwzględnia się także własność pomieszczeń. Od tego zależy stopień możliwości naszej ingerencji w architekturę, poza tym w wynajęte wnętrza inwestuje się mniej, z reguły wstawia się tylko potrzebne meble — opowiada Dorota Rzucidło-Polisiak.

Pokoje prezesów i dyrektorów często wyposażone są w dodatkowe meble konferencyjne lub w zestawy wypoczynkowe, na których można rozmawiać mniej oficjalnie. Regułą też są dodatkowe wyjścia lub małe prywatne pokoiki, w których mogą odpocząć czy przebrać się — dodaje architekt z Bau-Art.

Coraz popularniejsze stają się wnętrza o bardzo nowoczesnym wystroju. W gabinetach prezesów można spotkać ponadczasowe meble słynnych projektantów. Fotel firmowany nazwiskiem Corbusier nie będzie kosztował mniej niż 7 tys. zł. Podobnie jest z meblami od Alto, van der Rohe czy McIntosha. Wedle ocen wnętrzarzy, na przyzwoity gabinet trzeba przeznaczyć 20 tys. zł. Natomiast w przypadku dużego pokoju z meblami markowymi lub wykonanymi na miarę należy liczyć się z kosztem od 80 do ponad 100 tys. zł.

— Wyposażenie wnętrza odbija upodobania prezesa. W swoich projektach musimy więc uwzględniać na przykład to, że prezes chciałby mieć w pokoju swoją ulubioną rzeźbę lub kolekcję obrazów, a na biurku zdjęcia rodziny — dodaje Katarzyna Lisicki.

Inne tendencje obowiązują w przypadku projektowania biur dla instytucji państwowych. Tu kanony wytyczone zostały powagą urzędu. Na głównym miejscu zawieszone jest godło i ono wyznacza oś rozstawienia mebli.

— Konserwatywne trzymanie się symetrii nie dopuszcza jakiejkolwiek przypadkowości. Lewa strona pomieszczenia musi zawsze odpowiadać prawej. Nawet okna powinny być symetryczne — tłumaczy Dorota Rzucidło-Polisiak.

Szpital i turysta

Nie tylko biura, prywatne mieszkania czy miejsca użyteczności publicznej stają się obiektem zainteresowania dekoratorów wnętrz. Coraz częściej starają się oni zmieniać charakter miejsc, z którymi ludzie nie mają najlepszych skojarzeń, np. szpitali.

— Zmianę chrakteru wnętrz szpitali najprościej rozpocząć od od sal położniczych. Tu ma narodzić się nowe życie. Miejsce to nie powinno być odstręczające, a stonowanie ciepłe i przytulne. Powinna tu dominować pastelowa kolorystyka — zapewnia Katarzyna Lisicki.

Przekonuje, że podobna sytuacja jest w przypadku biur turystycznych. W ich wystroju powinno się unikać przesadzonej pompatyczności. Przychodzący tu klient nie powinien czuć się dyskryminowany ze względu na swój status majątkowy. Wnętrza takich biur powinny przyciągać zarówno studenta, jak i menedżera.

SMAK WŁADZY: Jeszcze dziesięć lat temu świeżo upieczeni prezesi nie wiedzieli, jak ma wyglądać ich gabinet. Chcieli szokować bogactwem, które nie zawsze szło w parze ze smakiem — śmieje się Dorota Rzucidło-Polisiak, współwłaściciel pracowni projektowej Bau-Art. fot. Małgorzata Pstrągowska

WNĘTRZE TP SA: Przygotowujemy się do zaprojektowania wnętrz w nowo powstającym biurowcu TP SA. Tworzenie projektu opiera się na współpracy z wykonawcą — firmą Arca i Apar Project, by później nie trzeba było np. przebudowywać ścian — chwali się Katarzyna Lisicki, dyrektor w firmie projektowej Prostyle. fot. Tomasz Zieliński