Wyszukane piwo dla wymagających

Rafał Kerger
opublikowano: 2005-04-19 00:00

Likierów nie lubię, wino pijam tylko na chandrę. Dobre piwo to co innego — mówi Marzena Bieńczak, właścicielka sklepów z piwami dla smakoszy.

Piwo lubiła zawsze. Już jako podlotek spijała pianę z kufla taty. Potem zarządzała sprzątaczkami w hotelu, była kasjerką... W marcu uruchomiła w eksluzywnym centrum handlowym na krakowskim Kazimierzu drugi już sklep z wysokogatunkowymi piwami. Jak do tego doszło?

Pół litra za 4 tysiące

Sklepy Marzeny Bieńczak (pierwszy działa od ponad pół roku w warszawskim centrum handlowym Blue City) otrzymały swą nazwę od króla Gambrynusa, patrona piwoszy. „Gambrynusy”,są tworzone z myślą o koneserach. Inaczej zresztą być nie może, skoro okrętem flagowym jest eksponowany na centralnej sklepowej półce amerykański Samuel Adams. Tego 24-proc. piwa z serii milenijnej wyprodukowano na świecie jedynie 3000 egzemplarzy. Najmocniejszy i najdroższy złocisty trunek w historii wlano do ciężkich butelek w kształcie kadzi warzelniczych w kolorze — a jakże — złotym. Półlitrowa butelka kosztuje 4 tys. zł. Zainteresowanych informujemy, że w Polsce można ją kupić tylko w jednym miejscu — w warszawskim Gambrynusie.

— Firmę prowadzimy wspólnie z moją przyjaciółką. Jej mąż 10 lat pracował w browarze i od kiedy pamiętam próbowaliśmy piwo z różnych stron świata. To on podsunął nam pomysł — wspomina Marzena Bieńczak.

Panie ściągają piwa przede wszystkim z Belgii i Niemiec. Współpracują z tamtejszymi hurtowniami. Kontakty nawiązały dzięki współpracy z ambasadą belgijską.

— Oczywiście kupujemy lub zamawiamy zagraniczne gatunki również u polskich hurtowników, choć staramy się tego unikać, by oszczędzić na marży — opowiada Bieńczak.

Uwielbiani przez koneserów

Gambrynus ma wyłączność na dystrybucję w Polsce takich belgijskich marek jak Chimey, Trappistes Rochefort czy Westmalle. Firma jest też wyłącznym dystrybutorem Browaru Czarnków na terenie Warszawy. Mały producent wytwarza wysokogatunkowy, tradycyjny, niepasteryzowany trunek — Piwo Noteckie.

— Z małymi polskimi browarami staramy się nawiązywać współpracę jak najczęściej. Niepasteryzowane polskie piwa nie dość, że są dobre, to jeszcze po całkiem przystępnej cenie — mówi pani Marzena.

Gambrynus na codzień ma w swojej ofercie wiele niecodziennych gatunków piw, wśród nich m.in. wypalający gardło Chili Beer czy koszerne piwa izraelskie. Ceny oferowanych tu trunków zaczynają się od niecałych 3 złotych za polskie piwa 0,33 l z małych browarów.

Właścicielka kiperem

— Dużą popularnością cieszą się zestawy za około 50 do 150 zł. Dwie, trzy, kilka butelek i szklanka. Mamy już także stałych klientów. Na co dzień współpracujemy z towarzystwami piwoszy. W przypadku większego zainteresowania gatunkiem, którego nie ma w ofercie, jesteśmy gotowi go sprowadzić. Sami jesteśmy — niemal rodzinnie — smakoszami piwa, a więc rozumiemy pragnienia koneserów — zapewnia właścicielka Gambrynusa

— Regularnie przychodzi do nas kolekcjoner, który kupuje piwo tylko dla etykiet. Co jakis czas wydaje u nas 500-600 zł. Musimy zatem sprostać jego wymaganiom. Kiedyś trafił do nas również pan, z którym żona założyła się, że nie uda mu się kupić w Polsce skrzynki jednego z wysokogatunkowych niemieckich piw. Potrwało to trzy tygodnie i sprowadziliśmy — chwali się Marzena Bieńczak.

Właścicielka Gambrynusa poważanie u najbardziej zatwardziałych polskich piwoszy zyskała również tym, że na miejscu, gdzie kupuje towar, zwykle buteleczkę każe sobie otworzyć.

— Sprawdzam, czy to, co jest napisane na etykiecie, nie mija się z rzeczywistością. Smak mam szczególnie wyczulony na spirytus. Kiedyś jeden z browarów „wpadł”, kiedy chciał mi wepchnąć zwykłe podrasowane spirytusem piwo jako tradycyjnie ważone, niepasteryzowane — wspomina nasza rozmówczyni.