Wyższe płace pobudzą wewnętrzną migrację

Bartek Godusławski
opublikowano: 2015-03-24 00:00

O tym, dlaczego wkrótce bezrobocie będzie trwale jednocyfrowe, a za wzrostem zatrudnienia musi podążać wzrost pensji, mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy

Puls Biznesu: Rosną płace i zatrudnienie, stopa bezrobocia po odsezonowaniu systematycznie spada. Czy rynek pracy najgorsze ma już za sobą?

PRYMUSI EUROPY:
PRYMUSI EUROPY:
Z kraju, który wchodząc do UE miał najwyższą stopę bezrobocia, przesuwamy się do grona państw o relatywnie zdrowym rynku pracy. W czasie kryzysu, obok Niemiec, to w Polsce bezrobocie spadało najszybciej, a miejsc pracy powstawało najwięcej — mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy.
Marek Wiśniewski

Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy: Widać, że ożywienie na rynku pracy nie jest chwilowe, lecz zagościło na stałe. Rok 2014 był bardzo dobry, jeśli chodzi o spadek stopy bezrobocia, ale także — co ważne — pod względem liczby tworzonych miejsc pracy, których było aż 620 tysięcy, o 300 tys. więcej niż likwidowanych. Obecnie pracuje najwięcej Polaków od 1989 r. — ponad 16 mln osób, a prognozy mówią, że w najbliższych dwóch latach może powstać kolejne 500 tysięcy miejsc pracy. Skumulowany wzrost PKB w ostatnich latach jest imponujący w skali całej Europy. Przekłada się to na zatrudnienie, ale — moim zdaniem — w większym stopniu powinno się przełożyć na wynagrodzenia. Chociaż płace rosną, wzrost musi być bardziej odczuwalny dla pracujących. Rynek pracodawcy, jaki mieliśmy w czasie kryzysu, przesuwa się w stronę rynku pracownika. Pierwszym symptomem jest wzrost płac, ale wyzwaniem na najbliższe miesiące i lata jest zwiększenie tej dynamiki. Nie chodzi tylko o tworzenie etatów, ale także o ich najwyższą jakość.

Stopa bezrobocia rejestrowanego w lutym wyniosła 12 proc. Co nas czeka w kolejnych miesiącach?

Obserwujemy cały czas stopę bezrobocia o 2 pkt. proc. niższą niż rok temu. Jeżeli perspektywy wzrostu gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy nie ulegną pogorszeniu, szybko zaczniemy wykorzystywać pieniądze z Funduszu Pracy i uruchomimy fundusze unijne z nowej perspektywy oraz inwestycje, jeśli będziemy obniżali koszty pracy i wykorzystamy eksplozję przedsiębiorczości młodych Polaków, to sądzę, że już w tym roku na stałe osiągniemy jednocyfrowy poziom bezrobocia. Zresztą bezrobocie w Polsce, liczone metodologią unijną, już od dawna jest jednocyfrowe i wynosi obecnie 8 proc. Średnia dla strefy euro jest powyżej 11 proc., a dla całej UE wynosi ok. 10 proc.

Kiedy zostaną uruchomione pieniądze z Funduszu Pracy?

Zaplanowaliśmy, że w tym roku wydamy 5,5 mld zł na aktywne formy walki z bezrobociem, w tym 1,5 mld zł na programy stażowe i walkę z bezrobociem wśród młodych. Wkrótce zostanie uruchomiona część rezerwy i skierujemy na ten cel 120 mln zł. Jest już zapotrzebowanie na te fundusze — pracodawcy przychodzą do urzędów pracy i deklarują, że chcą tworzyć miejsca pracy, ale potrzebują wsparcia. Decyzje, na co przeznaczyć pieniądze, będą zapadały lokalnie, co zapewni większą efektywność.

Mówił pan, że obniżanie kosztów pracy w naturalny sposób powinno wspierać zatrudnienie. To może rząd powinien pomyśleć nad obniżeniem składek, np. rentowej?

Moim zdaniem, lepiej wybrać inny model: jeśli stworzysz miejsce pracy, będziesz płacił niższe składki przez jakiś czas albo dostaniesz pieniądze na utworzenie firmy. Chcemy wspierać aktywność w tworzeniu miejsc pracy. Obniżenie składki rentowej dla wszystkich pracodawców nie wchodzi obecnie w grę. Będziemy obniżać koszty pracy, dofinansowując zatrudnienie.Wykorzystamy do tego również pieniądze z UE.

Akcentuje pan potrzebę poprawy jakości pracy. Na jakim etapie jest przygotowywanie Kodeksu pracy, który ma zmienić zasady zawierania umów terminowych?

Projekt zmian został już zaakceptowany przez Komitet Rady Ministrów. Wkrótce trafi pod obrady rządu i liczę, że bardzo szybko do Sejmu. To bardzo ważny projekt, w którym udało nam się pogodzić oczekiwania zarówno związków zawodowych, jak i pracodawców. Związkowcy chcieli, żeby zsumowane umowy terminowe, łącznie z okresem próbnym, nie mogły przekraczać 18-24 miesięcy, pracodawcy mówili o 48, a my zapisaliśmy w ustawie kompromisowe 36 miesięcy. Ponadto, już czwarta umowa na czas określony będzie się zmieniała w stałą umowę o pracę — nawet jeśli łączny czas trwania umów będzie poniżej 36 miesięcy. Zrównujemy także okresy wypowiedzenia i łączymy je ze stażem pracy. W ustawie wpisaliśmy 6-miesięczne vacatio legis — chcielibyśmy, żeby weszła w życie najpóźniej na początku przyszłego roku.

Komisja Europejska zarzuca nam, że mobilność na rynku pracy jest hamowana w szczególności przez specjalny system emerytur górniczych oraz bardzo mocno dotowany system zabezpieczeniaspołecznego i preferencyjny system podatkowy dla rolników. Czy rząd planuje coś z tym zrobić?

We Francji i Niemczech preferencyjny system zabezpieczenia rolników działa od połowy XIX wieku. Na tych krajach się wzorowaliśmy. Ciekaw jestem, czy komisja przedstawia im podobne rekomendacje. KRUS nie powstał w PRL, tylko za rządów Tadeusza Mazowieckiego. Funkcjonuje dobrze i jestem zwolennikiem utrzymania oddzielnych systemów. Dostrzegam też potrzebę zmian, ale raczej punktowych, a nie całej filozofii zabezpieczenia społecznego. Reprezentuję w tej kwestii dość oczywisty pogląd swojej partii, wynika on jednak nie tylko z doświadczeń PSL, ale też państw, w których włączenie rolników do systemu powszechnego skończyło się źle — trafili albo do szarej strefy, albo do pomocy społecznej.

A co z górnikami?

Najpierw musimy uporządkować sytuację w największych spółkach górniczych. Jest plan naprawczy dla Kompanii Węglowej, musimy dalej restrukturyzować KHW i JSW — to są priorytety. Nie warto teraz otwierać dyskusji na innych frontach. W niektórych branżach brakuje pracowników. Może powinniśmy bardziej otworzyć się na emigrantów ze Wschodu? Gdy rozmawiam z przedsiębiorcami, szczególnie z sektora rolnictwa czy ogrodnictwa, często słyszę o braku rąk do pracy. Te branże posiłkują się migracją z Ukrainy, chociaż w skali Polski emigracja zarobkowa nie jest tak duża jak w innych krajach. Ważniejszy jest inny typ migracji, którą trzeba pobudzać — wewnątrz kraju. Mamy regiony jak Wielkopolska, gdzie bezrobocie wynosi ok. 7 proc., i takie jak Warmia i Mazury, gdzie sytuacja jest dużo trudniejsza. Pobudzenie migracji wewnętrznej jest na pewno wyzwaniem na najbliższy czas.

Jak to zrobić?

Proponujemy np. bony migracyjne na zasiedlenie. Pełnych efektów ich wprowadzenia jeszcze nie znamy, choć już wiadomo, że jest zainteresowanie takimi instrumentami. Najpierw jednak musi się zmienić mentalność Polaków. W USA ludzie przeprowadzają się tam, gdzie jest praca, czasem o tysiące kilometrów. Mobilność w Polsce, gdzie różnorodność regionalna jest dużo mniejsza niż w Stanach Zjednoczonych, dotyczy głównie młodych ludzi. Nie zapominajmy też o zarobkach, które motywują do zmiany miejsca pracy. Jeśli będą rosły, będziemy mieli więcej migracji wewnętrznych niż zagranicznych.

To może warto podnieść płacę minimalną? Kiedy uda się osiągnąć poziom 2 tys. zł brutto, który dawałby połowę średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw?

Wydaje się, że w perspektywie trzech lat jest to możliwe. Płaca minimalna musi rosnąć, ale nie w oderwaniu od realiów rynku pracy i sytuacji w gospodarce. Im koniunktura jest lepsza, tym większa może być dynamika wzrostu najniższego wynagrodzenia. Ostatni wzrost płacy minimalnej był większy, niż przewidywała ustawa, a sytuacja gospodarcza w tym roku na razie jest podobna. Bardzo ważne będzie też zdanie partnerów społecznych: związków zawodowych i pracodawców.

Ostatnio rząd eksperymentował z waloryzacją emerytur i rent. Czego spodziewać się w tym roku?

Model waloryzacji zawsze zależy od możliwości budżetowych. Wskaźnik waloryzacji wylicza się na podstawie inflacji i wzrostu płac. Płace rosną, ale inflacji nie ma, a to ona jest kluczowa w obliczaniu wskaźnika waloryzacji. Jestem zadowolony z modelu kwotowo-procentowego, chociaż zdaję sobie sprawę, że podwyżka świadczeń o 36 zł brutto — sześciokrotnie większa, niż byłaby w modelu procentowym — nie jest satysfakcjonująca. Warto zastanowić się, czy takie rozwiązanie nie powinno zostać przyjęte na stałe, zwłaszcza że nikt nie neguje jego zgodności z konstytucją. © Ⓟ