Dekadę temu polski rząd zerwał rozmowy z Francją dotyczące dostawy śmigłowców transportowych Caracal, które miały być serwisowane w łódzkich Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 (WZL-1). Przyszłość tej spółki, należącej do państwowej Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ), stanęła wówczas pod znakiem zapytania. Zły los się jednak odwrócił. WZL-1 przygotowują się dziś do wielu inwestycji, które pozwolą im rozwinąć działalność na rynku serwisu lotniczego i czołgowego.
Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy WZL–1 (za pośrednictwem PGZ skarb państwa), wydało właśnie zgodę na budowę centrum serwisowego silników AGT 1500. Obiekt miałby powstać w oddziale w Dęblinie.
O przygotowaniach do inwestycji opowiedział PB Jacek Goszczyński, prezes WZL-1.
Pierwsze centrum w Europie i trzecie na świecie
- AGT 1500 to silniki śmigłowcowe, turbowałowe, przystosowane do napędu pojazdów gąsienicowych. Innymi słowy, są to silniki lotnicze dostosowane do używania w czołgach – wyjaśnia Jacek Goszczyński.
Takie silniki są stosowane w amerykańskich Abramsach, których Polska kupiła 366 sztuk. Jacek Goszczyński informuje, że obecnie na świecie są tylko dwa centra serwisowania silników AGT 1500 – jedno w USA, drugie w Australii.
- Nasze centrum może być trzecim na świecie i pierwszym w Europie – podkreśla prezes WZL-1.
Dodaje jednak, że warunkiem budowy bazy jest zawarcie z Ministerstwem Obrony Narodowej (MON) umowy na serwis silników AGT1500 napędzających Abramsy oraz niektóre towarzyszące im pojazdy zaplecza technicznego. Zgodnie z decyzją walnego zgromadzenia WZL-1 termin porozumienia upływa 30 czerwca tego roku. Resort jest chętny do jego zawarcia. "MON planuje zawarcie umowy w zakresie zabezpieczenia eksploatacji silników AGT 1500. Na wymienione zadanie został opracowany i zaakceptowany przez Ministra Obrony Narodowej wniosek PIBP (Podstawowy Interes Bezpieczeństwa Państwa). Przedmiotowa procedura odbywa się w trybie OiB (w trybie niejawnym)" - czytamy w odpowiedzi wydziału medialnego resortu na pytania PB.
Jacek Goszczyński nie ujawnia na razie niezbędnego potencjału wykonawczego centrum serwisowego. Podkreśla, że jego wielkość zależy od ustaleń z MON i od możliwości pozyskania zewnętrznych zleceń.
Umowa utrzymaniowa i finansowanie
Umowa z resortem obrony jest ważna z dwóch powodów. Po pierwsze, jest niezbędna do zawarcia kontraktu z dostawcą linii serwisowej, a po drugie, może stanowić zabezpieczenie finansowania budowy centrum w Dęblinie. Jacek Goszczyński szacuje koszt inwestycji na kilkaset milionów złotych, ale konkretnych kwot nie podaje. Zapewnia, że prowadzi rozmowy z instytucjami finansowymi, które ostatnio są bardziej skłonne do finansowania projektów firm zbrojeniowych. W gronie podmiotów finansujących może być np. Europejski Bank Inwestycyjny — 21 marca rozszerzył katalog projektów obronnych, które może finansować.
- Władze EBI podjęły decyzję o rozszerzeniu listy projektów z sektora bezpieczeństwa i obronności, które bank może finansować w celu wsparcia pokoju w Europie. Wedle nowych wytycznych dopuszczalne są projekty nie tylko podwójnego zastosowania wojskowego i cywilnego, ale także te czysto wojskowe czy policyjne, np. bazy, magazyny i szpitale wojskowe, pojazdy lądowe, drony i śmigłowce, projekty związane z obroną granic lądowych, mobilnością wojsk i rozminowywaniem, radary, satelity, inwestycje w przestrzeni kosmicznej i w zakresie cyberbezpieczeństwa oraz projekty dotyczące ochrony infrastruktury krytycznej np. biegnącej po dnie mórz, inwestycje w badania i rozwój sprzętu i technologii wojskowych etc. - wylicza Gabriela Baczyńska, odpowiedzialna za komunikację EBI, zaznaczając, że bank będzie szczegółowo analizował każdą propozycję przed podjęciem decyzji, i podkreślając, że wyłączone z finansowania pozostają projekty stricte ofensywne, czyli np. broń i amunicja.
Baza utrzymaniowa silników czołgów Abrams może zostać zbudowana w ciągu 2,5-3 lat od zawarcia umowy z MON i dostawcą technologii.
Amerykański offset na śmigłowce
W sektorze zbrojeniowym ważnym źródłem finansowania projektów serwisowych jest także offset, obejmujący inwestycje i współpracę zagranicznych dostawców uzbrojenia z polskim przemysłem. WZL-1 skorzystają na nim, realizując projekty związane z utrzymaniem śmigłowców Apache. Polska kupiła 96 takich maszyn.
- Szacujemy wartość offsetu na około 1 mld zł – mówi Jacek Goszczyński.
Elementem offsetu jest budowa centrum serwisowego, w którym na podstawie umów offsetowych z firmą Boeing WZL-1 będą serwisować śmigłowce Apache. Równoległe umowy z General Electric otwierają z kolei drogę do serwisowania silników tych śmigłowców. Porozumienia z Lockheed Martin umożliwiają zaś serwis ich awioniki, elektroniki itp.
Finalizacja kontraktu na dostawę śmigłowców Apache jest planowana na 2032 r. Jacek Goszczyński zapewnia, że do tego czasu WZL-1 będą gotowe do ich serwisowania.
Oprócz tego spółka finalizuje przygotowania do serwisu śmigłowców AW 101. W tym celu jest wykorzystywana m.in. infrastruktura przygotowana przed laty na potrzeby utrzymania Caracali.
Awans i podwyżka zależne od edukacji
Jacek Goszczyński podkreśla, że jednym z najtrudniejszych zadań związanych z przygotowaniami do utrzymania sprzętu wojskowego jest pozyskanie pracowników. Informuje, że w najbliższych kilku latach kilkaset osób odejdzie na emerytury. Szacuje, że równocześnie WZL-1 będą musiały zatrudnić 300-400 osób do pracy m.in. w nowych centrach serwisowych.
Szkolenia kadry niezbędnej do obsługi śmigłowców Apache ma prowadzić, w ramach offsetu, Wojskowa Akademia Techniczna. Konieczne jest jednak również wykształcenie w ciągu najbliższych 10 lat personelu średniego szczebla technicznego i zawodowego.
- Jest to wielkie wyzwanie, bo w Polsce zlikwidowano wiele szkół technicznych kształcących pracowników niezbędnych w lotniczych zakładach serwisowych. Odtworzenie takiego systemu kształcenia jest niezmiernie trudne, nie ma nauczycieli, nie ma podręczników – wylicza Jacek Goszczyński.
Zapewnia, że przedstawiciele WZL-1 rozmawiają o odtworzeniu systemu edukacji technicznej z władzami Łodzi czy Lublina, w rejonie których WZL-1 mają oddziały, ale również Bielska-Białej, miasta dysponującego ugruntowanymi tradycjami technicznymi. Same WZL-1 także intensywnie kształcą kadry.
- We współpracy z MON rozpoczynamy szkolenie personelu z zakresu znajomości technicznego języka angielskiego, niezbędnego do serwisowania sprzętu, który kupują polskie siły zbrojne – informuje prezes WZL-1.
Spółka zawarła także ze związkami zawodowymi zakładowy układ zbiorowy pracy, wprowadzając motywacyjny system wynagrodzeń. Zgodnie z nowym porozumieniem podwyżki i możliwość awansu będą mocniej powiązane z pogłębianiem edukacji i zdobywaniem kwalifikacji. Pracownicy, którzy chętniej się szkolą, mają większe szanse na podwyżki i awans. Nowy system wynagrodzeń ma także zachęcić młodych ludzi do podjęcia szkoleń certyfikacyjnych przygotowujących do pracy w zakładach serwisowych.
Rysuje się współpraca z WZL-2
WZL-1 szukają pracowników, a tymczasem, jak niedawno pisał PB, WZL-2 zwalniają. WZL-2, które też należą do grupy PGZ, mają zakłady w Bydgoszczy i w Warszawie, w których zajmują się serwisem samolotów wojskowych i ich silników. Związkowcy tej firmy ostrzyli sobie zęby także na serwis silników do czołgów Abrams.
Jacek Goszczyński nie komentuje sytuacji kadrowej WZL-2. Informuje natomiast, że WZL-1 planują podpisać z nimi list intencyjny dotyczący współpracy serwisowej. Nie ujawnia szczegółów przygotowywanego porozumienia. Przypomina natomiast, że obie spółki współpracują już w ramach programu Wizjer dotyczącego budowy bezzałogowych statków powietrznych. Zapewnia, że dron przeszedł badania kwalifikacyjne i teraz toczą się negocjacje dotyczące kolejnych etapów działań. Zakłada, że wkrótce uruchomiona będzie produkcja seryjna, podkreślając, że współpraca w ramach PGZ jest naturalną koleją rzeczy.
Skarb państwa powinien w jak największym zakresie zapewnić firmom zbrojeniowym kontrakty serwisowe. Pozwoli to wojsku zachować wysoki poziom bezpieczeństwa użytkowania kupionego sprzętu, zapewni odpowiednie tempo serwisowania oraz dostępność niezbędnego sprzętu. Polska jest krajem frontowym NATO i UE, więc niezbędny jest wysoki poziom dostępności maszyn, które będą zdolne do ciągłego patrolowania polskiej przestrzeni powietrznej czy do szybkiego reagowania. Z punktu widzenia doktryny obronnościowej państwa polskiego oraz tempa reagowania na potencjalne zagrożenia z ziemi czy z powietrza zapewnienie możliwości serwisowych jest jednym z krytycznych czynników gotowości bojowej.
Braki kadrowe zawsze były i będą, ale zapewnienie przez skarb państwa kontraktów serwisowych wymusi stworzenie systemu szkoleniowego, dzięki któremu zostanie wyszkolona niezbędna liczba osób do ciągłej obsługi serwisowej zakupionego sprzętu. Wyszkolenie mechanika lotniczego trwa od 12 do 24 miesięcy, więc to ostatni moment na rozpoczęcie budowania polskiego potencjału serwisowego.