Producenci muszą ustalić z odbiorcami wielkość dostaw, bo powyżej limitu, do którego przysługują dopłaty, produkcja nie będzie opłacalna.
Powolna reforma Wspólnej Polityki Rolnej wymusza na krajowych producentach tytoniu szybką modernizację. Co prawda od 1 stycznia 2006 r. Unia zniosła limity na ten surowiec, ale pozostawiła dopłaty do ograniczonej wcześniej kwoty. Oznacza to, że mimo uwolnienia produkcji plantatorzy utkną w mechanizmie limitów w kontraktacji — po to by nie stracić na opłacalności. Bruksela dopłaci bowiem jedynie do 37,9 tys. ton. Tymczasem nawet z wkładem krajowym, który nie został jeszcze ustalony, w tym roku krajowi plantatorzy w ramach dopłat mogą liczyć maksymalnie na 65 proc. tego, co otrzymują ich zachodnioeuropejscy rywale. To oznacza dodatek rzędu 1,7-1,8 EUR do kilograma.
— Nie można nikomu zabronić uprawy tytoniu, ale liczymy na to, że produkcja nie przekroczy krajowego limitu 37,9 tys. ton. Większa produkcja zredukuje dopłaty, a nieprzekroczenie limitu krajowego ustabilizuje rynek — przekonuje Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu.
Dodaje, że rządowa propozycja jest o wiele korzystniejsza dla przyszłości krajowej uprawy tytoniu w porównaniu z przepisami obowiązującymi w starej „15”.
— W krajach starej Unii KE dopłaca minimum 40 proc. do tytoniu niezależnie od tego, czy się go w rzeczywistości uprawia. Taka polityka skutkuje znaczną redukcją upraw, co widać na przykładzie Grecji i Belgii — przekonuje Przemysław Noworyta.
Sprawę ułatwia fakt, że ponad 90 proc. plantatorów zrzeszonych jest w grupach producenckich, które w ich imieniu będą zawierały kontrakty z odbiorcami.
— Jeżeli kontraktacja wyniesie tylko nieco ponad 40 tys. ton, to nie będzie stanowiło to dużego problemu. W naszym kraju zwyczajowo kontraktacja przewyższa produkcję tytoniu — dodaje Przemysław Noworyta.
Największym odbiorcą tytoniu w Polsce jest Philip Morris, który tylko w 2005 r. zakontraktował ponad 16,5 tys. ton surowca (prawie 2 tys. ton więcej niż rok wcześniej).
— Współpracujemy z ponad 6 tys. polskich plantatorów — podkreśla Hubert Zawadzki, rzecznik firmy.