Zakłady Azotowe Puławy rozpoczynają rozmowy z rosyjskimi producentami surowców i zachodnimi sieciami dystrybucyjnymi w sprawie powiązań kapitałowych. Jeśli się uda nawiązać ścisłą współpracę, spółka może wygrać rywalizację o prymat w branży z Anwilem.
Przedstawiciele Zakładów Azotowych Puławy, największego w Polsce producenta nawozów azotowych, w ubiegłym tygodniu prowadzili w Moskwie rozmowy z producentami surowców (m.in. gazu). Zygmunt Kwiatkowski, prezes firmy, odmawia ujawnienia szczegółów negocjacji. Wiadomo jednak, że sprawa dostaw gazu, a przede wszystkim jego cen, jest kluczowa dla firm chemicznych i decyduje o ich rentowności.
— Mamy koncesję na obrót gazem, ale nic nie będzie odbywało się za plecami Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, jedynego właściciela sieci przesyłu gazu w naszym kraju, na którym ciąży obowiązek odbioru gazu w ramach długoterminowych kontraktów z Rosją — podkreśla Zygmunt Kwiatkowski.
Niewykluczone, że Azoty chcą na większą skalę zająć się produkcją nawozów wieloskładnikowych na bazie fosforytów i soli potasowej importowanych z Rosji. Kilka miesięcy temu spółka zapowiadała poszerzenie oferty o fosforan amonowy i sól potasową. Niebawem Puławy rozpoczną w Hamburgu rozmowy z zachodnimi firmami dystrybucyjnymi. Cel pertraktacji z partnerami z Rosji i Europy Zachodniej został jasno sprecyzowany — doprowadzenie do powiązań kapitałowych. Czemu miałaby służyć tak ścisła współpraca? Zarząd ZA Puławy, które pretendują do funkcji integratora rodzimego sektora nawozowego, chce stworzyć więzi kapitałowo-handlowe na linii Wschód-Zachód, aby polski przemysł nawozowy mocno osadzić w europejskim systemie gospodarczym.
Pozwoli to zwiększyć konkurencyjność naszych produktów.
— Z firmami, z którymi zainicjowaliśmy rozmowy, mamy już kontakty handlowe. Dążymy jednak do wypracowania trwałych związków. Nasze propozycje trafiły w Rosji na dobry grunt. Pod koniec tego roku lub na początku przyszłego spodziewamy się rewizyty — mówi Zygmunt Kwiatkowski.
Obecnie na europejskim rynku nawozowym największymi graczami są norweski Norsk Hydro i fińska Kemira. Koncerny bronią swojej pozycji dzięki barierom celnym — tym mocniej, że od dłuższego czasu Europa boryka się z nadprodukcją nawozów. Na dodatek unijne rynki oraz Polska są zalewane tanimi produktami z krajów WNP.
Anwil, konkurent Puław na krajowym rynku nawozowym i rywal w walce o przywództwo w integracji sektora nawozowego, ostrożnie ocenia plany konkurenta.
— Rozmawiać trzeba. Być może powstaną pewne rozwiązania, które uporządkują rynek. Poczekajmy jednak, co z tego wyniknie. Należy pamiętać, że nikt nie pozwoli, żeby Polska dokonała wyłomu na europejskim rynku nawozowym, chronionym barierami administracyjnymi przed tanią produkcją — mówi Krzysztof Kamiński, członek zarządu Anwilu.
Szef Puław nie kryje natomiast, że delegacja Azotów zainteresowała Rosjan propozycją ulokowania tam produkcji. Jakiej — nie wiadomo. Niewykluczone, że może chodzić o wytwórnię melaminy (realizowana w Puławach instalacja melamina III pochłonie 315 mln zł). Za naszą wschodnią granicą takiej wytwórni nie ma, a Puławy są jedynym w Polsce jej producentem. Zapotrzebowanie na melaminę na wschodnich rynkach ocenia się na bardzo duże. Służy ona do wyrobu żywic syntetycznych, stosowanych w produkcji laminatów, płyt drewnopochodnych, klejów, farb i lakierów.