20 lat temu Kaps był maleńką firmą, która mogła, ale nie musiała przetrwać do dzisiaj. Właściwie zależało to tylko od determinacji mojej i mojego męża. Zaczęło się od sznurowadeł, zwijanych w zaciszu domowym, wkładek, wycinanych z wykorzystaniem jednej, później dwóch pras, dystrybucji od sklepu do sklepu, skupiania wokół firmy pracowników, oddanych i tak jak ja wierzących w mający nadejść sukces. Czy nadszedł? Sądzę, że tak, ale nie stoję w miejscu. Wciąż dążę do unowocześnienia i optymalizacji procesów, jakie powinny zachodzić, by zarówno jakość, jak i ilość zawsze szły ze sobą w parze.
Naszymi odbiorcami są kupcy indywidualni, prowadzący swoje sklepy, i firmy skupiające wiele sklepów, salonów i butików. Wśród odbiorców Kapsa są także międzynarodowe sieci handlowe działające w Polsce i za granicą. Sprawne i skuteczne zarządzanie firmą przy takim zróżnicowaniu odbiorców zależy nie tylko ode mnie. Nie byłoby sukcesu, gdyby nie pracownicy, nasi klienci i dostawcy. Wspólnie stworzyliśmy nowe marki, wdrożyliśmy innowacje, budując dla konsumentów ofertę, jakiej nie powstydziłyby się uznane firmy zagraniczne. Wiem, że w Polsce jest jeszcze dużo miejsca dla przedsiębiorstw, których działalność będzie doceniona i widoczna na rynku. Za przykład niech posłuży moja firma.
Kaps
Firma z Rzezawy produkuje kosmetyki do pielęgnacji, impregnacji i czyszczenia obuwia, a także wkładki do obuwia, ortezy ortopedyczne, sznurowadła i akcesoria dla sektora usług szewskich. Wszystkie produkty są wytwarzane w Polsce. Znaczna część trafia na rynki europejskie.