W ostatnich dniach większość śledzonych przez nas walut gwałtownie zyskała wobec dolara – średnio o 2,1 proc. w ciągu pięciu dni, co jest ruchem zdarzającym się rzadko. Bezpośrednim powodem tej zmiany były dane o bardzo niskiej inflacji w Stanach Zjednoczonych. W czerwcu inflacja konsumencka w tym kraju spadła do 3 proc. (więcej piszemy o tym w tym miejscu). Dzięki temu spadły rynkowe stopy procentowe, a to z kolei przełożyło się na większy popyt na różne aktywa na świecie. Najwięcej zyskały waluty Szwecji, RPA, czy Korei, a jedyną tracącą wobec dolara walutą była turecka lira, choć jej przecena nie była duża. Polski złoty umocnił się wobec dolara o 2 proc. (czyli dwa odchylenia standardowe). Trzeba przyznać, że zmiany inflacyjne na świecie w ostatnich tygodniach zaczynają wyglądać bardzo optymistycznie, ceny wyraźnie hamują bez większych oznak recesji w największych gospodarkach. Choć na razie dezinflacja jest na samym początku. Nie wiadomo, czy hamowanie cen nie napotka na barierę w postaci rozkręconej spirali płacowej.

Osłabienie dolara wywołało falę zakupów na giełdach akcji – średnio indeksy na świecie zyskały w ciągu pięciu dni 2,3 proc. Najmocniej wzrosły indeksy (licząc w walutach lokalnych) w Turcji, Chinach i Polsce. Warto zwrócić uwagę na Chiny, ponieważ tam pojawiają się pewne sygnały, że rząd może przeprowadzić jakąś stymulację gospodarki, której – patrząc na wyjątkowo niską inflację (0 proc. rok do roku) – ewidentnie brakuje (więcej pisaliśmy w tym miejscu). W Turcji rośnie optymizm dotyczący stabilizacji gospodarki, choć popyt na akcje jest tam też formą ucieczki od waluty. Natomiast polskie akcje od wielu miesięcy cieszą się wysoką popularnością m.in. z powodu niskich wycen. Na rosnącym optymizmie w minionym tygodniu nie skorzystały natomiast akcje w Meksyku, Szwecji i Japonii, gdzie zmiany indeksów były minimalne.

Niskie dane inflacyjne pociągnęły za sobą wielki popyt na obligacje – rentowności spadły o kilkadziesiąt punktów bazowych. Rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych obniżyła się o 0,4 pkt proc. (40 pkt bazowych), amerykańskich o 0,2 pkt proc., niemieckich o 0,3 pkt proc. Tym samym inwestorzy wyceniają cięcie stóp procentowych w najbliższym roku, właściwie na całym świecie.

Natomiast w tyle za wszystkimi wymienionymi wyżej trendami pozostały surowce. Wprawdzie ceny metali wzrosły o parę procent, ale nie był to wielki ruch jak na skalę optymizmu na innych rynkach. Ceny ropy obniżyły się w ciągu minionych pięciu dni. Na tle ostatnich miesięcy ropa jest droga, ale na razie nie można mówić o hossie na tym rynku i to pomimo informacji o kolejnych cięciach produkcji przez członków OPEC (na początku lipca o obniżeniu produkcji poinformowała Arabia Saudyjska). Najprostszym wyjaśnieniem tej dysproporcji między hurraoptymizmem na rynkach walut, akcji i obligacji a rynkiem surowców jest recesja przemysłowa. Aktywa finansowe bardziej wyceniają zmiany oczekiwane w kolejnych latach niż rynek surowców, który jest pod mocnym wpływem bieżącego bilansu popytu i podaży. Ale trzeba zauważyć, że klimat dla surowców zaczyna się stopniowo poprawiać po słabej pierwszej połowie roku.


