Jak wynika z sierpniowego raportu PZU o świadomości Polaków w zakresie cyberbezpieczeństwa, aż 91 proc. osób zdarza się przynajmniej czasem podejmować ryzykowne zachowania, jak odbieranie połączeń z nieznanych numerów, korzystanie z bankowości poprzez publiczne sieci wi-fi, otwieranie wszystkich maili z załącznikami itp. Choć nasze badanie potwierdza, że wiedza Polaków na temat zagrożeń jest spora i rośnie, to wciąż nie do końca pojmujemy, jak bardzo wysublimowanymi socjotechnikami potrafią się dziś posługiwać przestępcy. Pewnie już mało kto nabiera się na maile od rzekomego nigeryjskiego nafciarza, który odziedziczył miliony i chętnie się z nimi podzieli, jeśli tylko pomożemy mu zapłacić podatek od spadku.
Dziś oszuści potrafią prowadzić wieloetapowe działania, budując stopniowo głębokie relacje z ofiarami, dobierając do ich charakterystyki metody ataku. Samotne osoby wciągają w pozorne romanse, gdzie na końcu pojawia się próba wyłudzenia pieniędzy lub danych. Seniorów mamią wizją wyjątkowych produktów inwestycyjnych lub oszczędnościowych, uwiarygadnianych poprzez spreparowane witryny, profile lub reklamy wideo z wykorzystaniem logotypów znanych marek, a nawet wizerunków członków zarządów tych firm. Żerują na trosce rodziców o dzieci, oferując wyciągnięcie ich z rzekomych kłopotów, co oczywiście kosztuje. Wykorzystują też najprostsze emocje, które wyłączają naszą uważność, jak choćby niecierpliwość osoby oczekującej na zamówione online towary, preparując fałszywe powiadomienia od rzekomych firm kurierskich.
Musimy mieć świadomość, że pomimo codziennego zabiegania trzeba być ciągle czujnym i stosować zasadę ograniczonego zaufania, a także wiedzieć, czego konkretnie nie robić albo co robić, by nie dać się podejść oszustom. Prawdziwy klucz do bezpieczeństwa nie tkwi w programie antywirusowym w naszym komputerze czy smartfonie, lecz w naszej głowie. Dlatego tak mocno zwracaliśmy uwagę na ten aspekt w październikowej kampanii edukacyjno-informacyjnej PZU na temat cyberbezpieczeństwa „A kto tu się podszywa?”.
