Zastrzyk adrenaliny dla kultury

Juliusz Windorbski
opublikowano: 2010-06-07 13:02

Kolejki przed najważniejszymi muzeami i publicznymi galeriami wystawienniczymi. Zwiększony ruch w cichych na co dzień galeriach prywatnych. Radosne grupy młodzieży i ludzi dojrzałych wędrujących nocą autobusami po mieście od galerii do galerii w majową noc. 15 maja w Warszawie można było uwierzyć, że jest szansa na popularność sztuk plastycznych i wydarzeń kulturalnych. Potrzeby jest jednak mmarketing.

Noc Muzeów to przykład na to jak należy działać, żeby wzbudzić potrzebę obcowania ze sztuką. Potrzebę tak elitarną, tak rzadko podzielną. Nawet jeśli odczuwamy taką potrzebę, problemem w naszym zabiegany życiu bywa czas. Odwiedzający mają możliwość udziału w wielu wydarzeniach jednego wieczora i nocy - często w tygodniu, po pracy, wizyta w muzeum czy galerii nie jest możliwa. Publiczne muzea podczas takiego eventu „uczą się" jak działać komercyjnie i marketingowo. Dla nich wyznacznikiem sukcesu, czy spełnienia misji jest liczba zwiedzających. Bywa, że nikła na co dzień (jeśli nie liczyć wycieczek szkolnych), a ogromna podczas takiej imprezy.  Z kolei prywatne galerie mają okazję pokazać, że również organizują ciekawe wystawy, mogą osobiście nawiązać kontakt z odwiedzającymi, zaś ich działania nie są nastawione wyłącznie na sprzedaż wystawianych dzieł. Wystawa przedaukcyjna 4 Aukcji Młodej Sztuki w Salonie Wystawowym Marchand również zainteresowała wielu odwiedzających. Sztuka najnowsza, choć czasem trudna w odbiorze, ma coraz więcej zwolenników, zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Europejska Noc Muzeów to wielka akcja do której chętnie włączają się samorządy wielkich (ale też i mniejszych) miast. W wydarzeniu biorą zawsze udział zarówno muzea i instytucje publiczne, jak i komercyjne galerie. Bowiem w dziedzinie kultury nie ma nic zdrożnego w takiej współpracy. Wszyscy gamy do jednej bramki. Wszystkim zależy na upowszechnianiu kultury i wzbudzaniu w jak najszerszych grupach społecznych potrzeby „konsumpcji" kultury. Ta konsumpcja ma różne wymiary i różne etapy w zależności od wieku i stopnia zamożności. Uczeń podziwia wystawy w muzeach i galeriach. Kiedy jest starszy i zarabia, być może kupi pierwszą graficzkę czy fotografię w galerii. Jeśli dojdzie do pewnego statusu majątkowego, może stanie się kolekcjonerem sztuki. Ale trzeba edukować i pracować „nad nim" u podstaw. Może też nigdy nie będzie zarabiał tyle, by stać go było na kupowanie dzieł sztuki. Nie szkodzi. Każdy obywatel wrażliwy na piękno, o otwartym umyśle i wyobraźni to potencjał intelektualny dla kraju. Noc Muzeów to bardzo dobry przykład na to, ze jedyną drogą rozwoju rynku kultury jest partnerstwo publiczno-prywatne.

A ludzie kultury alarmują. Grozi nam cywilizacyjna zapaść. Wystosowali list-petycję do premiera. W galeriach zarówno publicznych jak i wielu prywatnych odwiedzający mieli możliwość podpisania petycji o przekazanie 1% budżetu Państwa na kulturę. O akcji można poczytać na http://obywatelekultury.pl/ Wyniki zbierania podpisów w Noc Muzeów były imponujące. Muzeum Dobranocek w Rzeszowie - 948. W warszawskiej Zachęcie podpisał się co drugi zwiedzający, czyli ponad 2500 osób. Muzeum Powstania Warszawskiego zebrało 2400 i zbiera dalej. Zamek Królewski w Warszawie - 2000. Kraków - zbliża się do 5000.

Jednak dla większości społeczeństwa sztuka jest jak zjawisko z odległej planety. Edukacja w zakresie plastyki czy edukacja do odbioru kultury (postulowana od dawna edukacja medialna) stoi na zastraszająco niskim poziomie. Od 1999 r. (kiedy wprowadzono przedmiot „sztuka" zamiast „muzyki" i „plastyki") niewiele się zmienia. Aby upowszechniać sztukę w Polsce nie wystarczy organizowanie jednego takiego wydarzenia rocznie.

Zainteresowanie było tak duże, że niektórym osobom nie udało się zobaczyć tego co zaplanowali - po prostu kolejki były zbyt duże! Z kolei Poznań musiał niektóre imprezy w ramach Nocy Muzeów odwołać, gdyż w tym mieście jednego dnia miały miejsce dwie ciekawe rzeczy: kibice Lecha zbyt intensywnie wyrażali swoją radość z wygranego meczu...