Jeszcze pół roku temu Thibaud de Lisle, dyrektor generalny polskiej filii francuskiego koncernu Total, szarą strefą tłumaczył w wywiadach nieobecność jego firmy na rynku stacji benzynowych w Polsce. Wkrótce potem najwyraźniej zmienił zdanie, bo wczoraj ogłosił, że Total ma tu już dwie stacje, a za dwa lata będzie ich 100.
— Widzimy, że polski rząd ma dziś większą kontrolę nad nieuczciwymi praktykami, a to dla nas ważne — zauważa Thibaud de Lisle. Polski rząd rzeczywiście wypowiedział wojnę szarej strefie w paliwach, bo budżet tracił z jej powodu ponad 3 mld zł rocznie, czyli ok. 10 proc. deficytu. Rząd najpierw wprowadził zasadę solidarnej odpowiedzialności nabywcy za zaległości w VAT, lecz efekty tej zmiany były rozczarowujące. Dlatego zdecydował się na wprowadzenie astronomicznych, bo sięgających 10 mln zł, kaucji na obrót paliwem ze Wschodem. I są pewne efekty.
— Efekty widać głównie wtedy, gdy trwają kontrole na granicach. Wtedy widać gwałtowny wzrost sprzedaży ze źródeł legalnych. Gdyby kontrole były częstsze, rynek byłby jeszcze bardziej stabilny — zauważa Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Dla Totala dotychczasowe efekty są wystarczającą zachętą. Jeśli zrealizuje plan, to z setką stacji może mieć szóste miejsce na polskim rynku, plasując się za krajowymi koncernami, czyli Orlenem (1,75 tys. stacji na koniec września 2014 r., wg danych POPiHN) i Lotosem (432), oraz za zagranicznymi: BP (469), Łukoilem (116), Shellem (386) i Statoilem (350).
— Chcemy się rozwijać, opierając się na franczyzie, szukając partnerów wśród niezależnych operatorów stacji benzynowych — mówi Thibaud de Lisle. Stacji niezależnych, według danych POPiHN, jest na polskim rynku 2,8 tys. Około 750 z nich, mimo niezależności, funkcjonuje pod wspólnym logo, np. Huzar czy Moya. W tej chwili niekoniecznie mogą mieć ochotę na zmiany szyldu, bo dobrze im się wiedzie.
— Gwałtowny spadek cen ropy przełożył się na wzrost marż. O ile w 2013 r. i w 2014 r. wynosiły średnio 17 groszy na litrze paliwa, o tyle w tej chwili jest to ponad 30 groszy. Daje to im niespotykany ostatnio komfort biznesowy, choć należy pamiętać, że taka marża nie jest dana raz na zawsze — twierdzi Krzysztof Romaniuk.
Przedstawiciele Totala zapewniają jednak, że rozmowy z partnerami idą dobrze i w ciągu kilku tygodni firma poinformuje o sześciu kolejnych lokalizacjach. W kręgu zainteresowań Totala jest Polska zachodnia i południowa, głównie ze względu na bliskość rynku niemieckiego.
— W Niemczech jesteśmy numerem trzy, z siecią stacji liczącą 1,2 tys. placówek, zlokalizowanych głównie we wschodniej części kraju. Dlatego rozwój w Polsce zachodniej jest dla nas czymś naturalnym, również ze względu na możliwość dostarczania paliwa z Niemiec — tłumaczy Thibaud de Lisle. © Ⓟ