W czerwcu 2023 r. ujawniliśmy w PB uzasadnienie decyzji Ministra Sprawiedliwości (MS) o zawieszeniu licencji doradcy restrukturyzacyjnemu Krzysztofowi Gołąbowi, a także związane z tym uzasadnieniem wątpliwości. Jeden z najbardziej znanych syndyków w kraju odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) w Warszawie, a ten decyzję MS uchylił. Uznał, że przy jej wydawaniu Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS, naruszył aż dziesięć różnych artykułów Kodeksu postępowania administracyjnego.
(Nie)poważne zarzuty
Decyzja z czerwca 2023 r. była pokłosiem rekordowej pod względem skali kontroli działalności Krzysztofa Gołąba. Resort sprawiedliwości wszczął ją w październiku 2022 r., po pierwszej z serii publikacji Onetu o „aferze upadłościowej”, której głównym negatywnym bohaterem był właśnie Krzysztof Gołąb. Portal zarzucił mu m.in., że współpracuje z byłymi sędziami, którzy wcześniej powoływali go na syndyka, a także drenuje majątek obsługiwanych firm, m.in. poprzez duże wydatki na obsługę prawną i księgowo-administracyjną czy niepotrzebny wynajem biur w swojej kancelarii adwokackiej.
Kwestie te podnoszone były na jednej z sześciu stron uzasadnienia decyzji o zawieszeniu licencji, jednak zdecydowana większość dokumentu dotyczyła „wprowadzenia w błąd” MS i tym samym „poświadczenia nieprawdy”. Zarzuty brzmiące poważnie, tyle że - jak ujawniliśmy – znany syndyk miał wprowadzić resort sprawiedliwości w błąd i poświadczyć nieprawdę w sprawie… miejsca przechowywania dokumentacji części upadłych firm.
Zdaniem Marcina Warchoła, który w rządzie PiS odpowiadał za nadzór nad doradcami restrukturyzacyjnymi, Krzysztof Gołąb dopuścił się tego, informując w piśmie z 7 listopada 2022 r., że dokumentacja kilkunastu firm, których upadłości się zakończyły, znajduje się w archiwach w Płocku i Teresinie, „nie zaznaczając przy tym, że przechowywana w tych archiwach dokumentacja jest niekompletna bądź jej część przechowywana jest również w innym miejscu”.
Litania naruszeń prawa
Krzysztof Gołąb odpowiadał, że rzeczywiście przez omyłkę niewielka część dokumentacji nie została przekazana do wskazanych archiwów, ale czynienie z tego zarzutu „wprowadzania w błąd” czy „poświadczania nieprawdy” nazywał nieporozumieniem i absurdem. WSA w Warszawie przyznał mu rację.
Poświadczenie nieprawdy lub wprowadzenie w błąd sąd uznał za nieudowodnione i podkreślił, że samo podanie niewłaściwego miejsca przechowywania części dokumentów zakończonych postępowań upadłościowych nie jest „rażącym” lub „uporczywym” naruszaniem przepisów, a właśnie taka jest jedna z przesłanek zawieszenia licencji.
WSA w Warszawie stwierdził zresztą, że nie zaistniała żadna z przesłanek do zawieszenia licencji, a lista zarzutów wobec decyzji resortu sprawiedliwości jest wyjątkowo długa. Chodzi m.in. o to, że została wydana „w oparciu o niewłaściwie ustalony stan faktyczny” i „przy nieprawidłowym zastosowaniu przepisów prawa”, a jej uzasadnienie „nie pozwala na prześledzenie toku rozumowania organu i nie przywołuje żadnych dowodów na potwierdzenie stawianych Krzysztofowi Gołąbowi zarzutów”.
Zdaniem WSA w Warszawie resort sprawiedliwości wybierał dowody według własnego uznania i wybiórczo je oceniał. Nie umożliwił też Krzysztofowi Gołąbowi wypowiedzenia się w ich sprawie, lecz wydał arbitralną decyzję „godzącą w elementarne zasady postępowania dowodowego”.
Amnezja ministra Warchoła
Co na to Marcin Warchoł? Kiedy zadzwoniliśmy do niego, stwierdził, że nie może niczego komentować, bo jest na urlopie, a poza tym nie pamięta sprawy Krzysztofa Gołąba. To ostatnie może zaskakiwać, bo wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS był bardzo aktywny medialnie w sprawie „afery upadłościowej”, a decyzja z czerwca 2023 r. nie była jedynym dokumentem w sprawie, pod którym widnieje jego podpis.
W listopadzie 2023 r., już jako minister sprawiedliwości w funkcjonującym zaledwie dwa tygodnie tzw. trzecim rządzie Mateusza Morawieckiego, podpisał się pod zażaleniem na postanowienie WSA w Warszawie, wstrzymujące wykonalność decyzji o zawieszeniu licencji Krzysztofa Gołąba.
Zarzucał w nim syndykowi „systematyczne, zorganizowane, kilkunastoletnie postępowanie wbrew obowiązkowi minimalizacji kosztów postępowań”, „nastawienie na kreowanie ponadmiarowych kosztów” czy „tworzenie zbędnych dla przebiegu postępowania wydatków”. NSA decyzję o wstrzymaniu wykonalności decyzji jednak podtrzymał, co i tak miało znaczenie symboliczne, bo już wcześniej Krzysztof Gołąb został odwołany ze wszystkich funkcji syndyka, nadzorcy i zarządcy w ponad 30 różnych postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych.
Co ciekawe, po kilkunastu minutach od naszego telefonu Marcin Warchoł oddzwonił, ale… tylko po to, by przekazać, że komentarza nie udzieli, bo nie dysponuje wyrokiem WSA w Warszawie ani uchyloną decyzją. I dlatego odesłał nas do resortu sprawiedliwości.
Raport audytora
W ministerstwie usłyszeliśmy, że Adam Bodnar, obecny szef resortu, nie złożył skargi kasacyjnej od wyroku WSA w Warszawie „ze względu na zasady ekonomiki postępowania, wyrażające się w szybkości działania organów administracji publicznej”. O co chodzi? O to, że na końcowym etapie jest drugie z postępowań prowadzonych przez MS: w sprawie zupełnego cofnięcia Krzysztofowi Gołąbowi jego licencji. Zostało wszczęte już w kwietniu 2023 r. i WSA w Warszawie wytknął MS, że mimo upływu ponad roku wciąż trwa. Odpowiedzi z biura prasowego resortu sprawiedliwości sugerują, że z zakończeniem postępowania MS czeka jedynie na zwrot lub wypożyczenie akt z WSA w Warszawie.
Jakiej decyzji można się spodziewać? Tego resort sprawiedliwości nie ujawnia. Z informacji PB wynika jednak, że główny dowód pozyskany przez MS w sprawie ma wskazywać na „liczne nieprawidłowości” w działalności Krzysztofa Gołąba.
Chodzi o raport Polskiego Instytutu Kontroli Wewnętrznej (PIKW), firmy audytorskiej, z którą umowę resort sprawiedliwości podpisał już w grudniu 2022 r. Zgodnie z kontraktem wartym prawie 100 tys. zł PIKW przeprowadził kontrolę prawidłowości rozliczania wydatków poniesionych przez Krzysztofa Gołąba w aż 75 postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych (49 będących w toku i 26 zakończonych). W jej ramach zweryfikował, bagatela, około 176 tys. dokumentów.
Z naszych informacji wynika, że ustalenia PIKW z jesieni 2023 r. negatywnie oceniają stosowanie przez Krzysztofa Gołąba wynikającej z prawa upadłościowego zasady optymalizacji kosztów postępowań. Audytor wytyka mu, że nie miał opracowanych procedur, które pozwoliłyby na „transparentność podejmowanych decyzji” i „potwierdzenie ich efektywności ekonomicznej”. Chodzi m.in. o wybór wykonawców usług prawniczych, obsługi księgowej, kadrowej i informatycznej (często poszczególne usługi w różnych postępowaniach wykonywały te same osoby lub firmy).
PIKW wytyka też Krzysztofowi Gołąbowi, że nie analizował kosztów związanych z zakupem materiałów biurowych i eksploatacyjnych do drukarek oraz usług noclegowych czy związanych z zabezpieczeniem mienia. Zdaniem audytora „jest to sytuacja nieprawidłowa, mogąca służyć wielu nadużyciom”, a podejście Krzysztofa Gołąba „może powodować brak należytej staranności”, wymaganej przez prawo upadłościowe.
Sam zainteresowany podnosi, że w postępowaniach upadłościowych nie ma obowiązku przeprowadzania analizy rynku czy przetargów, i twierdzi, że raport audytora nie wskazuje, jakie konkretnie nieprawidłowości miał popełnić i w jakich konkretnie postępowaniach. Krzysztof Gołąb podkreśla też, że nie został odwołany z pełnionych funkcji w żadnym postępowaniu, a sądy przez lata zatwierdzały jego sprawozdania, w tym rachunkowe.
Śledztwo trwa
Tę kwestię podniósł też WSA w Warszawie, precyzując, że jeśli zdarzały się sporadyczne odmowy sędziów komisarzy zatwierdzenia jakichś wydatków, to każdorazowo kończyły się wpłatą do mas upadłości zakwestionowanych kwot.
Sąd podkreślił też, że we wstępnym raporcie PIKW (takim tylko dysponował resort sprawiedliwości w momencie wydawania decyzji) audytor zawarł jednoznaczny wniosek, iż uprawnienia nadzorcze MS są zgodnie z przepisami prawa bardzo ograniczone. Nadzór ministra „nie może wkraczać w ocenę zasadności czynności wykonanych bezpośrednio na polecenie, za zezwoleniem lub zgodą sądu albo sędziego komisarza”.
Puenta WSA w Warszawie jest taka, że MS nie może ani zawiesić licencji doradcy restrukturyzacyjnego, ani jej cofnąć, o ile organa ścigania nie wykażą, że raportowane sędziom komisarzom koszty nie znajdują odzwierciedlenia w istniejącym stanie faktycznym. Tymczasem – jak tłumaczy sąd – choć do prokuratury od października 2022 r. wpłynęły liczne zawiadomienia dotyczące nieprawidłowości w działaniach Krzysztofa Gołąba, nie doprowadziło to do postawienia mu jakichkolwiek zarzutów karnych.
I rzeczywiście: wielkie śledztwo, dotyczące działalności głównie Krzysztofa Gołąba, ale też innych syndyków, wciąż toczy się w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Prowadzącą je Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga (POWP) zapytaliśmy, czy ustaliła, by jakieś koszty postępowań upadłościowych, raportowane przez Krzysztofa Gołąba sędziom komisarzom poszczególnych spółek bankrutów, nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości lub były zawyżone. Prokurator Remigiusz Krynke z POWP odpisał nam, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie nie jest możliwe „z uwagi na dobro toczącego się postepowania”.
Kiedy w śledztwie zapadną decyzje merytoryczne - o przedstawieniu zarzutów lub o umorzeniu sprawy?
- Postępowanie ma wielowątkowy charakter i wymaga analizy bardzo obszernego materiału dowodowego, dlatego obecnie nie jest możliwe wskazanie terminu zakończenia wszystkich czynności procesowych – odpowiada Remigiusz Krynke.