Za to minister zawiesił znanego syndyka

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2023-06-21 20:00

Resort sprawiedliwości zarzuca Krzysztofowi Gołąbowi głównie to, że wprowadził go w błąd w sprawie… miejsca przechowywania dokumentacji części upadłych firm.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kto podpisał decyzję o zawieszeniu licencji doradcy restrukturyzacyjnego Krzysztofa Gołąba?
  • na czym, zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości, polegać miało "poświadczenie nieprawdy" przez najbardziej rozchwytywanego syndyka w kraju?
  • jakie inne nieprawidłowości zarzuca Krzysztofowi Gołąbowi resort sprawiedliwości?
  • i co do powiedzenia w całej sprawie ma sam zainteresowany?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„7 czerwca Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zawiesił Krzysztofowi Gołąbowi prawa wynikające z licencji doradcy restrukturyzacyjnego. Powodem są wątpliwości co do sposobu prowadzenia czynności przez syndyka, a także wprowadzenie w błąd Ministerstwa Sprawiedliwości w toku czynności nadzorczych. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności ze względu na wagę stwierdzonych nadużyć oraz uzasadniony interes społeczny”. Tak brzmiał lakoniczny komunikat resortu sprawiedliwości, przekazany PB ponad tydzień temu. A jak wygląda całe uzasadnienie decyzji, de facto kończącej karierę jednego z najbardziej znanych syndyków w kraju? Ciekawie.

Poświadczenie nieprawdy

Decyzję z 7 czerwca 2023 r. podpisał nie Zbigniew Ziobro, ale – z jego upoważnienia – Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. To on bowiem odpowiada za nadzór nad doradcami restrukturyzacyjnymi, w ramach którego od października 2022 r. prowadzona jest rekordowa w swej skali kontrola działalności Krzysztofa Gołąba.

Resort sprawiedliwości wszczął ją po pierwszej z serii publikacji Onetu o „aferze upadłościowej”, której głównym negatywnym bohaterem jest właśnie Krzysztof Gołąb. Portal zarzucił mu m.in., że współpracuje z byłymi sędziami, którzy wcześniej powoływali go na syndyka, a także drenuje majątek obsługiwanych firm, m.in. poprzez duże wydatki na obsługę prawną i księgowo-administracyjną czy niepotrzebny wynajem biur w swojej kancelarii adwokackiej.

Kwestie te podnoszone są na jednej z sześciu stron uzasadnienia decyzji o zawieszeniu licencji (jakie konkretnie – o tym za chwilę), jednak zdecydowana większość dokumentu dotyczy „wprowadzenia w błąd” Ministra Sprawiedliwości i tym samym „poświadczenia nieprawdy”.

Zdaniem Marcina Warchoła Krzysztof Gołąb dopuścił się tego, informując w piśmie z 7 listopada 2022 r., że dokumentacja kilkunastu firm, których upadłości się zakończyły, znajduje się w archiwach w Płocku i Teresinie, „nie zaznaczając przy tym, że przechowywana w tych archiwach dokumentacja jest niekompletna, bądź jej część przechowywana jest również w innym miejscu”.

Siła mediów:
Siła mediów:
Z ustaleń PB wynika, że do resortu sprawiedliwości, w którym za nadzór nad syndykami odpowiada wiceminister Marcin Warchoł, od lat wpływały skargi na działalność Krzysztofa Gołąba. Pisma, których autorami byli głównie przedstawiciele upadłych podmiotów, nie przynosiły jednak żadnych widocznych rezultatów. Aż do momentu, gdy o pretensjach do Krzysztofa Gołąba zaczął pisać portal Onet, a za nim inne media.
Marek Wiśniewski

Nieporozumienie i absurd

Co na to zainteresowany?

- Jeszcze przed rozpoczęciem wizytacji Minister Sprawiedliwości zwrócił się z prośbą o dostarczenie szeregu informacji dotyczących kilkunastu lat mojej działalności i aż 120 podmiotów, dając mi zaledwie trzy dni na odpowiedź. Przy jej udzielaniu doszło do omyłki dotyczącej 13 postępowań, polegającej na tym, że choć ich dokumentacja została przekazana do archiwów w dużym wymiarze, to jednak jej pozostałości były w mojej kancelarii i zostały przekazane do archiwów kilka tygodni temu. Czynienie z tego zarzutu „wprowadzania w błąd” czy „poświadczania nieprawdy” jest jednak nieporozumieniem - zwłaszcza że Minister Sprawiedliwości w kolejnych miesiącach w ogóle nie próbował tego ze mną wyjaśniać – komentuje Krzysztof Gołąb.

Podkreśla, że „ewentualne uchybienie” nie miało znaczenia dla kontroli, a jego skala jest „mikroskopijna” w stosunku do setek tysięcy dokumentów, jakie przekazał resortowi sprawiedliwości.

Wiceminister Warchoł ocenia to jednak zupełnie inaczej. W uzasadnieniu decyzji o zawieszeniu licencji pisze, że Krzysztof Gołąb jako osoba wprowadzająca w błąd Ministra Sprawiedliwości „nie spełnia wymogu rzetelności i uczciwości, niezbędnego do realizowania zadań z zakresu postępowań sądowych”.

- Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby przyjąć, że każda omyłka, nawet dotycząca tak marginalnej okoliczności i wynikająca z wyjątkowo krótkiego czasu na odpowiedź, powinna się wiązać z drakońską sankcją, która przekreśla 20 lat mojej pracy i powoduje śmierć zawodową. Przecież to absurd – mówi Krzysztof Gołąb.

To bomba atomowa:
To bomba atomowa:
  • Nie zostałem odwołany z pełnionej funkcji w żadnym postępowaniu, a sądy przez lata zatwierdzały moje sprawozdania. A teraz nagle, bez dania szansy na udzielenie wyjaśnień i przy omyłce o tak znikomej randze, Minister Sprawiedliwości zastosował wobec mnie przysłowiową bombę atomową mówi Krzysztof Gołąb, zawieszony doradca restrukturyzacyjny.
  • Różne oceny ministra i sądów

    Syndyk nie zgadza się też z drugim z zarzutów, któremu w uzasadnieniu decyzji poświęcono znacznie mniej miejsca, czyli z tym, że „poczynione w toku postępowania ustalenia wskazują na jaskrawe naruszenia nałożonego na syndyka obowiązku minimalizacji kosztów postępowania”.

    Naruszenia te Marcin Warchoł wymienia w czterech punktach. Pierwszy dotyczy „wysokich i stałych wydatków”, jakie upadłe firmy obsługiwane przez Krzysztofa Gołąba ponoszą z tytułu wynajmu biur stanowiących jego własność.

    - Sądy prowadzące poszczególne postępowania wydawały zgody na te wydatki i je zatwierdzały, prawomocnie rozstrzygając, że były adekwatne i uzasadnione – komentuje Krzysztof Gołąb.

    Zaznacza, że takie same prawomocne zatwierdzenia sądy wydawały w zakresie kolejnego z punktów wymienionych w decyzji, czyli „wysokich i stałych wydatków” z tytułu obsługi prawnej, administracyjnej i księgowej.

    Pol-Foods i Alpine Bau

    Wiceminister wymienia dwa konkretne przypadki: prawie 300 tys. zł wydane od 1 maja do 31 lipca 2021 r. w postępowaniu upadłościowym spółki Pol-Foods, a także prawie 200 tys. zł wydane od 1 czerwca do 31 sierpnia 2017 r. w postępowaniu upadłościowym spółki Alpine Bau A-1.

    - W przypadku Pol-Foodsu lista wierzytelności obejmuje 222 podmioty, których uznane wierzytelności opiewają łącznie na ponad 220 mln zł. Wielkość przedsiębiorstwa upadłej spółki, skomplikowany stan faktyczny i prawny jej majątku oraz liczba czynności, które jako syndyk musiałem podjąć, stanowiły główne przyczyny wygenerowania takich kosztów – mówi Krzysztof Gołąb.

    Syndyk podkreśla też, że w obu przypadkach funkcjonują rady wierzycieli, które nie podnosiły wątpliwości dotyczących tych kosztów. Przywołuje postanowienie zatwierdzające jego sprawozdanie jako syndyka drugiej z firm za okres wymieniony w decyzji, w którym sąd napisał, że „poczynione wydatki były uzasadnione z punktu widzenia interesu wierzycieli upadłego oraz samego upadłego”, a „największe koszty w tym okresie sprawozdawczym związane są z obsługą prawną, która w świetle skomplikowanego postępowania sądowego toczącego się z udziałem syndyka masy upadłości znajduje uzasadnienie”.

    O jakie postępowanie chodzi? Jeszcze przed ogłoszeniem upadłości Alpine Bau A-1 wytoczyło Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) pozew wynikający z odstąpienia od umowy na budowę odcinka autostrady A-1. Roszczenie opiewa na aż 1,2 mld zł oraz ponad 1 mld zł odsetek.

    - Koszty obsługi prawnej i wsparcia eksperckiego dotyczą głównie tego postępowania i są współmierne do dochodzonej wierzytelności. O skomplikowaniu sporu najlepiej świadczy fakt, że powołując w tej sprawie biegłego, sąd zobowiązał mnie jako syndyka do wniesienia ponad 1,2 mln zł zaliczki na poczet jego wynagrodzenia – mówi Krzysztof Gołąb.

    Informuje, że rada wierzycieli Alpine Bau A-1 uznała też za celowe i uzasadnione wydatki ponoszone na obsługę prawną wykraczającą poza proces z GDDKiA.

    „Brak uzasadnienia” vs „konieczność”

    Dwa pozostałe punkty, wymienione w decyzji podpisanej przez wiceministra informują o „braku uzasadnienia” zatrudniania przez Krzysztofa Gołąba pełnomocników do zabezpieczania majątku upadłych firm oraz powierzania obsługi prawnej podmiotom zewnętrznym, w tym jego własnej kancelarii adwokackiej, i to w sytuacji, gdy „często nieskomplikowane czynności” syndyk powinien wykonać samodzielnie.

    - Jako syndyk prowadzę upadłości wielu podmiotów z dużym majątkiem, którego struktura jest rozproszona. Zabezpieczenie tego majątku często nie ogranicza się do zatrudnienia ochrony, ale polega także na zarządzaniu funkcjonującym przedsiębiorstwem. Powoływanie w takiej sytuacji pełnomocników jest nie tylko prawidłowe, ale wręcz konieczne – mówi Krzysztof Gołąb.

    Co do zarzutu dotyczącego nieuzasadnionego outsourcingu obsługi prawnej syndyk podnosi, że Marcin Warchoł nie wskazuje, w których postępowaniach doszło do tego typu przypadków, ani w jakim zakresie Krzysztof Gołąb nie powinien korzystać ze wsparcia obsługi prawnej. Jednocześnie powołuje się na prawomocne postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie wydane w sprawie Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie (ŚSM) w marcu 2023 r., a więc już po artykułach Onetu.

    Sąd podtrzymał w nim postanowienie sądu rejonowego określające wstępne wynagrodzenie Krzysztofa Gołąba jako syndyka ŚSM na 316,5 tys. zł. W uzasadnieniu napisał, że przy tak dużej skali działania spółdzielni „celowe, a wręcz konieczne jest korzystanie z profesjonalnej obsługi prawnej”, a „zadaniem syndyka jest raczej zapewnienie właściwej organizacji pracy, koordynacji i nadzorowanie czynności wykonywanych przez osoby czy podmioty realizujące zadania w ramach prowadzonej upadłości”.

    Są odwołania, będzie odwołanie

    Decyzji o zawieszeniu licencji Krzysztofa Gołąba - „ze względu na wagę stwierdzonych nadużyć i nieprawidłowości”, w szczególności „poświadczenie nieprawdy” - został nadany rygor natychmiastowej wykonalności. To oznacza, że już jest sukcesywnie odwoływany z pełnionych obecnie funkcji syndyka, nadzorcy i zarządcy w ponad 30 różnych postępowaniach upadłościowych i restrukturyzacyjnych.

    - Podniesione w decyzji argumenty nie dawały podstaw do stosowania tak drastycznych środków, przekreślających moją działalność zawodową. Zamierzam się od tej decyzji odwołać i będę wnosił o wstrzymanie jej wykonania – zapowiada Krzysztof Gołąb.