Na kończącym się po środowym zamknięciu rynków europejskich dwudniowym posiedzeniu amerykańskie władze monetarne zetną główną stopę procentową o 25 pkt baz. do przedziału 1,75-2,00 proc., przewidują ekonomiści. Pomimo potencjalnego wpływu na wzrost inflacji poniedziałkowy skok cen ropy, związany z atakami na saudyjskie instalacje naftowe, wcale tych oczekiwań nie przekreśla, oceniają eksperci, z którymi rozmawiała agencja Bloomberg.
Wszystko dlatego, że niepewność dostaw ropy dołączy do długiej listy zagrożeń rysujących się przed amerykańską gospodarką, na której już teraz znajdują się zmiany w polityce handlowej USA oraz spowalnianie globalnego wzrostu, odbijające się za oceanem na inwestycjach i aktywności w przemyśle.
— Ostatnie wydarzenia poskutkują jako przypomnienie, jak napięta i niepewna jest sytuacja geopolityczna. W zarządzaniu ryzykiem najlepiej jest działać ostrożnie i na bieżąco oceniać zmiany sytuacji — zauważa w rozmowie z Bloombergiem Julia Coronado, szefowa i założycielka think-tanku MacroPolicy Perspectives.
Bezpośredni wpływ wyższych cen ropy na koniunkturę w USA będzie tylko nieznacznie niekorzystny. Wpływ szoków cenowych na gospodarkę za oceanem znacząco osłabł, od kiedy Amerykanie stali się kluczowym producentem surowców energetycznych, wynika z wcześniejszych szacunków oddziału Fedu w Dallas. Jednak przy jednoczesnej presji na wzrost kosztów i cen, związanej z obciążaniem cłami importu z Chin, może to być problemem dla amerykańskich konsumentów i przedsiębiorców. Wyższe wydatki na paliwa mogą się chociażby przełożyć na niższy popyt na dobra trwałego użytku i pogorszyć nastroje gospodarstw domowych, przewiduje Brett Ryan, ekonomista na USA w biurze Deutsche Bank Securities. Skorzystają spółki z branży naftowej,które przy niskich cenach ropy osiągały bardzo skromne marże, jednak wzrost cen nie skłoni ich do zwiększenia inwestycji w nowe odwierty, zapowiada Jason Schenker, prezes i założyciel ośrodka Prestige Economics.
— Per saldo skok cen ropy powinien sprawić, że ze względu na wzrost ryzyka geopolitycznego decydenci przyjmą bardziej gołębie stanowisko — zapowiada Brett Ryan.
Tymczasem skok cen ropy to nie jedyny problem, z którym niespodziewanie musi zmierzyć się Fed. Również w poniedziałek doszło do krótkotrwałego skoku oprocentowania w operacjach otwartego rynku, w których banki komercyjne pozyskują finansowanie od Fedu (transakcje repo). We wtorek stopie rezerw federalnych groziło wyjście ponad dopuszczony przez Fed limit 2,25 proc., a niedobory płynności w dolarze widoczne były także poza USA. Według ekspertów za zawirowania odpowiadał zbieg dwóch okoliczności — przedsiębiorstwa wycofywały z rynku pieniężnego środki na pokrycie zobowiązań z tytułu CIT, a ledwie w ubiegłym tygodniu rząd w Waszyngtonie wypuścił na rynek warte 78 mld USD obligacje 10- i 30-letnie. Według komentatorów zawirowania są powodem do niepokoju, a jeśli się przedłużą, zwiększy to ryzyko zakłóceń w dostępie do finansowania przed końcem roku.
— Fed stracił kontrolę nad stopami rynkowymi — ostrzega Mark Cabana, szef działu stóp procentowych na USA w Bank of America.