W ślady Energii dla Firm [EdF, nie mylić z francuskim koncernem EDF — red.], którą w miniony piątek wyrzucono z rynku sprzedawców prądu, poszło we wtorek Energetyczne Centrum (EC), czyli spółka siostra. Obie firmy należą do Polskiego Funduszu Energetycznego FIZAN, prowadzonego przez Copernicus Capital TFI, w którym udziały ma Robert Zagożdżon, twórca tych firm. „Zarząd EC informuje, że 11 września spółka zaprzestała świadczenia usług sprzedaży energii elektrycznej” — głosi komunikat zamieszczony na stronie internetowej EC.
EdF i EC są sprzedawcami prądu i gazu. Obie spółki — jak wskazuje w oświadczeniu Copernicus Capital TFI — mają problemy z płynnością. Nie zabezpieczyły cen energii w kontraktach długoterminowych, więc ostatnie wzrosty na giełdach okazały się dla nich zabójcze. Decyzją PSE utraciły klientów na energię. Co zrobią teraz?
— Można przewidywać, że przepisy prawne zmuszą zarządy do złożenia wniosku o upadłość — uważa Tomasz Bedla, wiceprezes Copernicus Capital TFI.
Jeśli chodzi o prąd, klienci EdF i EC muszą teraz zmierzyć się z gigantycznymi podwyżkami cen, w gazie — nawet z ryzykiem przerwy w dostawach.
Rzeź odbiorców, żniwa wytwórców
EdF miała około 13 tys. klientów kupujących prąd — były to głównie małe i średnie firmy. EC miała około 100 tys. klientów i byli to głównie klienci indywidualni. Wszyscy mają problem.
— O pomoc poprosiła mnie właśnie firma metalurgiczna, która straciła sprzedawcę prądu. Przeszła automatycznie do sprzedawcy rezerwowego, ale jego taryfa jest blisko trzy razy wyższa od tej, którą płaciła dotychczas — mówi Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
Firma powinna teraz szybko znaleźć nowego sprzedawcę. Problem w tym, że i tak przejdzie do niego dopiero po 21 dniach od poinformowania sprzedawcyrezerwowego, a ponadto nowa oferta będzie dużo wyższa od dotychczasowej.
— Nowy sprzedawca będzie przecież musiał dokupić energię na giełdzie, a na giełdzie ceny przebijają już 300 zł za MWh. Ponadto sprzedawca doliczy jeszcze marżę. Trudno będzie znaleźć rozsądnego sprzedawcę z rozsądną ceną — uważa Henryk Kaliś.
Dla odbiorców energii to fatalne wieści, ale dla wytwórców, czyli przede wszystkim państwowych koncernów energetycznych, sytuacja komfortowa.
— I nie chodzi tu o komfort wynikający z upadku konkurentów ani o efekty wizerunkowe. Po prostu wytwórcy będą sprzedawać prąd drożej. To żniwa dla wytwórców i rzeź dla odbiorców — twierdzi Henryk Kaliś.
IRGIT nie pomogła małym
W najbliższych dniach niezależnych sprzedawców z problemami może być więcej. Traderów zaskoczyła wczoraj decyzja Izby Rozliczeniowej Giełd Towarowych (IRGIT), która od 18 września podnosi wymogi dotyczące zabezpieczeń wymaganych przy handlu na Towarowej Giełdzie Energii.
— To oznacza, że IRGIT znacznie podnosi wymagany koszt zabezpieczenia, a to z kolei oznacza, że jeśli komuś brakowało pieniędzy na zabezpieczenie dostaw, to teraz będzie mu brakowało jeszcze bardziej. IRGIT wezwie więc zapewne do uzupełnienia depozytów, a jeśli ktoś ich nie uzupełni, to będzie musiał odsprzedać kontrakt. Jeśli go odsprzeda, będzie musiał dokupić energię na rynku spot lub na rynku bilansującym — tłumaczy Krzysztof Noga, doradca na rynku energetycznym, były członek zarządu Fortum Market.
Skoki cenowe na rynku spot i bilansującym są zaś spektakularne — to na tym drugim zakupy robiły przecież EdF i EC.
Pierwsza gazowa upadłość?
O ile w prądzie byli klienci EdF i EC mają problem z cenami, ale nie ze stabilnością dostaw, o tyle w gazie mogą mieć problem i z jednym, i z drugim. Jeśli EdF i EC złożą wniosek o upadłość, jak przewiduje Tomasz Bedla z Copernicus Capital TFI, będzie to pierwsza upadłość sprzedawcy gazu w historii polskiego rynku. Przepisy nie są na to przygotowane i nie przewidują żadnego mechanizmu sprzedaży rezerwowej. Ministerstwo Energii dopiero pracuje nad zmianą prawa energetycznego.
— Odbiorcy powinni przygotować się do wyboru i zmiany sprzedawcy gazu. Informacje na ten temat mogą uzyskać w Polskiej Spółce Gazownictwa lub w Punkcie Informacyjnym dla Odbiorców Paliw i Energii URE — mówi Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki.
Polska Spółka Gazownictwa (PSG), należąca do PGNiG i dystrybuująca gaz, przekazała nam jednak, że EdF i EC regulują zobowiązania. „EdF i EC przedłożyły zabezpieczenia finansowe w celu zabezpieczenia roszczeń finansowych PSG z tytułu świadczenia przez PSG usług dystrybucji” — napisało nam biuro prasowe PSG.
Nasi rozmówcy z branży wskazują, że gdyby EdF czy EC przestały regulować zobowiązania, PSG powinna teoretycznie zabrać ich klientom gazomierze. Wybór nowego sprzedawcy natomiast może być dla klientów kłopotliwy, podobnie jak w przypadku prądu, ponieważ ceny gazu na giełdzie też skoczyły.
Założyciel w sporze z TFI
W tle rozterek, które czekają klientów EdF i EC, tli się konflikt pomiędzy Robertem Zagożdżonem, założycielem obu firm, a Copernicus Capital TFI, które zarządza funduszem zamkniętym, do którego firmy zostały wniesione. Już we wtorek Robert Zagożdżon zarzucał TFI, że odebrano mu wpływ na spółki. „TFI Copernicus przejął pełną odpowiedzialność za zarządzanie spółkami portfelowymi Polskiego Funduszu Energetycznego FIZAN. Uczynił to nie tylko bez porozumienia ze mną, lecz również wprowadzając mnie w błąd tuż przed wyborami władz spółek. Wyjaśniał to później rzekomymi oczekiwaniami banku finansującego, z którym pozostawał ponoć w dobrym kontakcie. Z tego, co wiem, obecna fatalna sytuacja wyniknęła właśnie z postawy banku, który działał na podstawie informacji otrzymanych od TFI Copernicus. Zarówno ja, jak i inni inwestorzy będziemy oczekiwać od regulatora rynku finansowego pełnego wyjaśnienia tej sprawy. Wydaje mi się, że działania TFI Copernicus były w najlepszym wypadku naiwne i nieudolne” — przekazał nam Robert Zagożdżon.
— Niekorzystne symptomy pojawiły się w pierwszym kwartale 2018 r. Uznaliśmy wówczas, że najlepszą drogą do uzdrowienia sytuacji będzie znalezienie inwestora i sprzedaż Energii dla Firm i Energetycznego Centrum. Proces został uruchomiony, oferty zostały rozesłane do kilkudziesięciu podmiotów w Polsce i Europie. Niestety, sprawy szły bardzo powoli, więc zaangażowaliśmy się mocniej w proces ratowania firm. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej kompetencji. Aby ustabilizować sytuację wewnątrz spółek oraz ich postrzeganie zewnętrzne, uzupełniliśmy wakaty w zarządach i radach nadzorczych, wprowadziliśmy program oszczędnościowy, negocjowaliśmy z bankiem kwestię finansowania. Niestety, w pewnym momencie bank uznał, że poziom ryzyka jest już zbyt wysoki i wypowiedział umowy kredytowe — tłumaczy Tomasz Bedla z Copernicus Capital TFI.
Oświadczenie IRGIT:
Izba nie wprowadza obecnie zmian do polityki zabezpieczeń wykraczających poza obowiązki Izby wynikające z regulacji i procedur wewnętrznych. Wysokość wymaganych depozytów dla poszczególnych członków IRGiT nie jest uznaniową decyzją Izby, ale wyznaczana jest codziennie w oparciu o modele zarządzania ryzykiem, które podlegają nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Częścią składową modeli są parametry ryzyka, które podlegają okresowej aktualizacji na podstawie bieżącego poziomu zmienności rynków. Dzienne wahania poziomu wymaganych zabezpieczeń są indywidualne dla każdego członka Izby i zależą od struktury oraz poziomu cen instrumentów wchodzących w skład portfela danego uczestnika rynku.