ZBROJENIÓWKA WOŁA O POMSTĘ
WYJŚCIE Z OPRESJI: Jedynym ratunkiem dla zbrojeniówki jest utworzenie państwowego holdingu. Weszłoby do niego 10-20 firm. Resztę fabryk należy sprywatyzować.
Generał Tadeusz Wilecki, były szef Sztabu Generalnego, twierdzi, że rząd powinien powołać pełnomocnika do spraw przemysłu zbrojeniowego. Jego zdaniem, konieczne jest utworzenie holdingu, w skład którego wejdzie 10-20 firm tej branży. Resztę fabryk należy zaś sprywatyzować.
„Puls Biznesu”: Panie generale, polski przemysł zbrojeniowy znajduje się na krawędzi bankructwa. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że ponad 20 firm wchodzących w skład tej branży może ogłosić upadłość do końca roku. Jaka jest recepta na jej uzdrowienie?
Tadeusz Wilecki: Twierdzę, że obecnie jednym z najbardziej rozsądnych rozwiązań dla zbrojeniówki jest głęboka reforma, polegająca na utworzeniu na bazie obecnego potencjału państwowego holdingu składającego się z 10-20 zakładów. Holding powinny tworzyć najbardziej nowoczesne zakłady branży lotniczej, pancernej, radioelektronicznej, amunicyjnej i specjalnej. Pozostałe zakłady powinny być sprywatyzowane z zachowaniem w niektórych z nich, ze względu na specjalną produkcję, tzw. złotej akcji państwa. W skład holdingu należy włączyć, po reorganizacji i strukturalnym spłaszczeniu, część potencjału naukowo-badawczego, dostosowując go do potrzeb, możliwości i naszej polskiej specjalizacji. Ponadto uważam, że część handlu bronią powinna znaleźć się w holdingu. Tak skonstruowaną grupą powinien zarządzać pełnomocnik rządu do spraw uzbrojenia.
— Kto powinien w Pana opinii zostać pełnomocnikiem?
— Mamy odpowiednich kandydatów i myślę, że nadszedł już czas, żeby ujawnić ich nazwiska. Potrzebny jest po prostu człowiek na miarę inżyniera Eugeniusza Kwiatkowskiego, któremu przed wojną udało się uzdrowić przemysł. Człowiek na tym stanowisku musi być po prostu skutecznym menedżerem branży, a świat polityki powinien osłonić go przed wichrami historii. Trzeba zmienić system regulacji prawnych i ekonomiczno-finansowych, tak aby pozwoliły na normalną pracę sektora zbrojeniowego, zgodnie z interesem narodowym. Fabryki, które produkują broń, nie mogą być traktowane jak zakłady spożywcze czy odzieżowe. Dobre, propaństwowe rządy chronią swój przemysł zbrojeniowy.
— Czy to oznacza, że plan restrukturyzacji branży przygotowywany przez rząd jest zły?
— Żołnierskie powiedzenie mówi: „lepsza nawet zła decyzja niż żadna”. Przed wojną zakłady zbrojeniowe w Stalowej Woli zbudowano w ciągu roku. Tymczasem od 10 lat nie ma jednoznacznej decyzji dotyczącej restrukturyzacji przemysłu obronnego. To woła o pomstę do nieba. Winę za katastrofalny stan fabryk zbrojeniowych ponoszą dotychczasowe ekipy polityczno-gospodarcze. Od 1989 roku przeprowadzono dwie próby uzdrowienia sektora zbrojeniowego, zabrakło jednak woli i konsekwencji do ich zrealizowania.
— Czy Pańskim zdaniem, polskie fabryki zbrojeniowe powinny wejść w skład zachodnich konsorcjów? Już w tej chwili 150 firm zbrojeniowych z całego świata składa takie propozycje.
— Polska zbrojeniówka powinna przeciwstawić się filozofii tzw. strategicznych partnerów. Nasze wejście do NATO spowoduje, że będziemy musieli wydać znaczne środki na przezbrojenie armii. Pieniądze, które zostaną przeznaczone na ten cel, muszą w zdecydowanej większości pozostać w kraju. Nie możemy dopuścić do śmierci naszego przemysłu obronnego, a tym samym stracić dotychczasowe rynki zbytu. Zachodnim konsorcjom zbrojeniowym proponuję wchodzić w układy produkcyjne i kooperacyjne. Jak wcześniej mówiłem, część naszego potencjału należy sprywatyzować — konkurencja nikomu nie zaszkodzi.
Jakie są priorytety polskiej armii? Kto powinien nas wprowadzić do NATO?
Niewątpliwie polskie lotnictwo powinno otworzyć nam drzwi do paktu północnoatlantyckiego. Kwestią otwartą jest jednak, na jakich maszynach nasi piloci będą latać w najbliższej przyszłości.
— Pana zdaniem, jakie samoloty powinniśmy kupić ?
Zdecydowanie jestem zwolennikiem samolotów amerykańskich F-16 lub F-18. Kluczową sprawą jest jednak produkcja tych maszyn lub podzespołów do nich w naszych fabrykach. Dlatego podczas negocjacji konieczne jest wypertraktowanie tzw. pakietów offsetowych.
— British Aerospace przedstawił Polsce propozycję modernizacji naszych samolotów Mig- -29 i ewentualnie zakupu Hawka, Viggena czy też Gripena. W grę wchodzi również produkcja podzespołów do tych maszyn w Polsce. Jak Pan ocenia tę propozycję?
Zakup Hawków nie powinien wchodzić w rachubę. To po prostu samolot porównywalny z naszą Irydą. Modernizacja Mig-29 nie ma sensu. To zbyt kosztowne przedsięwzięcie. Trzeba by na nią wydać wiele milionów dolarów, a nie jest to nasz samolot docelowy. Jeśli chodzi o Viggena, to jestem przeciwnikiem sprowadzania do kraju starych rupieci. Potrzebny jest nam nowy sprzęt, a nie modernizacja, która spowoduje, że za kilka lat znowu będziemy zastanawiać się nad zakupem kolejnych samolotów.
— Mówimy tu o eksporcie. Jeszcze kilkanaście lat temu krajowe firmy zbrojeniowe sprzedawały broń za 500 mln USD. Dziś eksport nie przekracza kilkudziesięciu milionów USD. Dlaczego się tak dzieje?
— Handel bronią to temat wstydliwie traktowany przez kolejne rządy. Tymczasem należy go wspierać i promować. Nie można dopuścić po raz kolejny do takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Birmie, Pakistanie czy też do ponownej afery karabinowej. Konkurencja międzynarodowa na tym obszarze jest bezwzględna, a prowokacje na porządku dziennym. ONZ ma swoją tzw. negatywną listę, na której znajdują się kraje, do których zabroniony jest eksport broni. Polska bardzo rygorystycznie przestrzega tych zaleceń. Nie chodzi o łamanie zaleceń organizacji międzynarodowych, tylko o skuteczną promocję naszych fabryk na rynkach zagranicznych. Większą rolę w tym względzie powinno odegrać Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
— Czy podczas sprawowania przez Pana funkcji szefa Sztabu Generalnego przeżył Pan moment, który na trwałe zapadł w Pańskiej pamięci.
Tak, wiele. Nigdy nie zapomnę jak jeden z rządów po prostu zapomniał, że ma do realizacji programy zbrojeniowe. Gdy mu o tym przypomniano, szukał na ten cel pieniędzy.
“Handel bronią to temat wstydliwie traktowany przez kolejne rządy. Tymczasem należy go wspierać i promować. Konkurencja międzynarodowa na tym obszarze jest bezwzględna”.