Żeby zostać certyfikowanym przetwórcą ekożywności, trzeba spełnić wiele warunków. Unia nie wspiera jednak takich przetwórców tak jak rolników.
Tadeusz Szynkiewicz z Golubia-Dobrzynia zajmuje się przetwórstwem zdrowej żywności od lat. Zapewnia, że w Polsce to miano przysługuje tylko tej ze stosowanym w UE certyfikatem „Rolnictwo ekologiczne”.
— W żadne ekofermy sprzedające jaja ani piekarnie oferujące niezwykle tani razowy ekochleb proszę nie wierzyć. Chleb razowy powszechnie robi się u nas ze zwykłej mąki zabarwionej karmelem. Potem do ciasta dosypuje się ziarna słonecznika czy dyni. Zdrowie cukrzyków, którzy powinni jeść razowiec, nikogo nie interesuje — twierdzi Tadeusz Szynkiewicz, współwłaściciel Bio Food.
Co zatem musi zrobić przedsiębiorca, by uzyskać certyfikat? Skąd wziąć pieniądze na ekoprzetwórstwo?
Ostre kontrole
Podobnie jak gospodarstwa ekologiczne, przetwórcy zdrowej żywności, by uzyskać certyfikat, muszą przejść specjalną procedurę prowadzoną przez akredytowaną jednostkę certyfikującą i pozostawać pod jej stałą kontrolą. Produkt oznaczony unijnym certyfikatem „Rolnictwo ekologiczne” musi zawierać co najmniej 95 proc. składników pochodzenia rolniczego i wytworzonych według zasad rolnictwa ekologicznego.
— Dodatkowo zabrania się stosowania promieniowania jonizującego w obróbce produktu lub jego składników i substancji modyfikowanych genetycznie — wskazuje Radosław Iwański z Agencji Rynku Rolnego.
W Polsce jest siedem akredytowanych przez Polskie Centrum Akredytacji jednostek, które oznaczają produkty znakiem „Rolnictwo ekologiczne” (ich lista oraz wykaz dokumentów, które trzeba przedstawić, ubiegając się o certyfikat — w ramkach).
— Certyfikacja nie jest droga. Koszt nie powinien przekroczyć tysiąca złotych. Wymagania są jednak ostre. Co roku wnikliwi kontrolerzy wszystko sprawdzają — mówi Tadeusz Szynkiewicz.
Marek Bielawski, zastępca kierownika Centrum Doradztwa Rolniczego (CDR) w Brwinowie, oddział w Radomiu (jednostki uznawanej za zatrudniającą najlepszych ekspertów w doradztwie przetwórcom żywności ekologicznej), dodaje, że na certyfikację można otrzymać unijne dofinansowanie z programu rozwoju obszarów wiejskich 2007-13.
Sporo PR
Coraz więcej jest szkoleń i informacji o zdrowej żywności, upublicznianych m.in. przez takie ośrodki jak CDR.
— Rośnie zainteresowanie przetwórców produkcją ekologicznych artykułów rolnych. Na koniec 2004 r. było 55 takich podmiotów, a w pierwszym półroczu 2005 r. już 82 — mówi Radosław Iwański.
8 listopada odbyła się w Warszawie konferencja inaugurująca akcję promującą ekologiczną żywność i unijny certyfikat „Rolnictwo ekologiczne”. Niebawem w mediach pojawią się spoty reklamowe, będą konkursy i targi.
— Cele kampanii to między innymi pobudzanie wzrostu popytu na żywność ekologiczną dzięki zwiększaniu wiedzy konsumentów, promowaniu produktów etykietowanych logo Wspólnoty, a także dzięki dostarczaniu rolnikom i przetwórcom informacji o działaniu unijnego systemu rolnictwa ekologicznego oraz możliwości ochrony i wyróżniania produktów ekologicznych w Polsce i w Unii — wyjaśnia Radosław Iwański.
Doradztwu i akcjom public relations na rzecz rolnictwa ekologicznego nie towarzyszy jednak pomoc finansowa dla przetwórców. Rolnicy ekologiczni mają unijne dopłaty do hektara, zaś producenci ekologicznych ogórków konserwowych, soków czy marynowanych grzybków lub chleba nie mogą liczyć choćby na jednego centa.
Nie wiadomo ile
— Przygotowujemy program rozwoju obszarów wiejskich na lata 2007-13. Może nie ruszymy od początku stycznia, ale poślizg będzie niewielki. W ramach tego programu przetwórcy rolno-spożywczy, w tym żywności ekologicznej, będą się mogli ubiegać o dotacje na innowacje, modernizację parku maszyn czy zakup linii produkcyjnej. Premiowane będą raczej projekty na rozwój, wzmocnienie możliwości przedsiębiorstw — zapowiada Marek Bielawski.
Wnioski przetwórcy będą mogli składać (jak w latach 2004-06 —te pieniądze się już skończyły) do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). W ramach Europejskiego Funduszu Rolnego Rozwoju Obszarów Wiejskich w latach 2007-13 kraje UE otrzymają 88,75 mld euro. Z tego co najmniej 31,3 mld euro trafi na wsparcie obszarów dawnego Celu 1 (m.in. do Polski). A na ile mogą liczyć polscy przetwórcy ekologiczni?
— Nie wiadomo. Choć może rzeczywiście w ramach programu powinny być pieniądze specjalnie dla ekoprzetwórców. Nie od nas to jednak zależy — rozkłada ręce Marek Bielawski.
W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi mówią, że dopłatą dla przetwórcy jest już to, że może sobie na ekologiczną żywność naliczyć większą marżę.
Ku pokrzepieniu serc przetwórców: założona przez Lilianę Lehrer-Rychel piekarnia Vini w Rogoźniku na Śląsku cztery razy korzystała z pomocy ARiMR, z przedakcesyjnego Phare dostała pieniądze na certyfikację i wdrożenie systemu ISO. Unia dała też 60 tys. zł na współpracę piekarni z Instytutem Żywności i Żywienia (IŻiŻ).
W ofercie Vini jest m.in. pieczywo o obniżonej zawartości sodu, polecane osobom z nadciśnieniem, oraz wysokowapniowy chleb zapobiegający osteoporozie. Te wyroby powstały przy współpracy z IŻiŻ. Vini uczestniczy też w programie „Poznaj dobrą żywność” ministerstwa rolnictwa, dzięki czemu promowała swoje wypieki podczas igrzysk w Atenach. Jak widać, nawet bez bezpośrednich dopłat można sobie