Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyjął już warunki programu Prosument, a to oznacza, że branża odnawialnych źródeł energii (OZE) może odetchnąć z ulgą, bo ci, którzy nie załapią się na dopłaty z programu kolektorowego, będą mogli liczyć na kolejne wsparcie. Budżet Prosumenta wynosi w sumie 600 mln zł. W tym roku zostanie uruchomiona część pilotażowa, realizowana w latach 2014-15, na którą przeznaczono 200 mln zł.
Program będzie wdrażany za pośrednictwem jednostek samorządu terytorialnego (JST) i wybranego w drodze przetargu banku lub konsorcjum banków (do nich trafi połowa tej kwoty). Beneficjentami będą zaś osoby fizyczne, spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe oraz JST — uzyskają dofinansowanie do zakupu i montażu instalacji i mikroinstalacji OZE do produkcji energii elektrycznej czy ciepła. Będą oni mogli liczyć na preferencyjne oprocentowanie kredytu, wynoszące 1 proc. w skali roku i dotacje (pokrywające do 100 proc. kosztów kwalifikowanych instalacji). W pierwszym etapie dotacje sięgną poziomu 40 proc. dla instalacji fotowoltaicznych i małych elektrowni wiatrowych oraz 20 proc. dla np. kolektorów słonecznych i pomp ciepła. Kwoty te w latach 2016-20 zostaną zmniejszone odpowiednio do 30 proc. i 15 proc. Niemniej jednak poziom dotacji zatwierdzony przez NFOŚiGW jest już satysfakcjonujący dla branży OZE, m.in. ich podniesienia domagano się podczas konsultacji projektu.
— Ustalenie ostatecznej wersji programu Prosument to sukces, który pozwoli na utrzymanie ciągłości dofinansowania zakupu i montażu kolektorów słonecznych. Mam nadzieję, że wysoki poziom dofinansowania zachęci potencjalnych odbiorców energii do inwestowania w branżę OZE — mówi Paweł Wyszyński, właściciel firmy Optima Polska.
— Jest to pierwszy program uwzględniający sześć technologii OZE, produkujących ciepło i energię elektryczną. Pozwoli więc na budowanie ciekawych rozwiązań technologicznych dla potencjalnych inwestorów — twierdzi Katarzyna Motak, prezes Caldoris Polska.
Prosumenta dość pozytywnie ocenia również dr Stanisław Pietruszko, prezes Polskiego Towarzystwa Fotowoltaiki. Jednak w jego opinii, taki program nie jest w stanie znacząco wpłynąć na rozwój sektora fotowoltaiki w Polsce. Będzie on jedynie impulsem, ale nie motorem napędowym dla rynku. Potrzebne są inne, stałe zachęty finansowe. Mechanizm wsparcia powinien być prosty, zrozumiały i przynosić zysk inwestorowi.
— Pomoc opierająca się na 1-procentowym kredycie i 40-procentowej dotacji oraz stawce z 0,16 zł/kWh, po jakiej spółki obrotu energią będą zobowiązane do zakupu energii z instalacji OZE, nie pozwolą na rozwój prosumenckiego segmentu rynku fotowoltaicznego, bo takie inwestycje nie będą się opłacały — twierdzi dr Stanisław Pietruszko.